Skip to main content

Przez dziewięć minut rewanżu na Stadio Artemio Franchi Lech Poznań miał wynik na dogrywkę. Wszyscy zaczęli wierzyć w cud. Poznaniacy prowadzili 3:0 po golach Sousy, Velde i Sobiecha. To, co się działo, było niewyobrażalne. Fiorentina zdołała jednak zdobyć dwie bramki po błędach lechitów i uciec katu spod topora.

Po co Lech Poznań jechał do Florencji? Godnie się pożegnać z rozgrywkami Ligi Konferencji. Tak przynajmniej można było pomyśleć. Może jakimś cudem wygrać 1:0 i zdobyć 0,500 punktów do klubowego rankingu UEFA dla siebie i dla Polski. Fiorentina była osłabiona przede wszystkim brakiem króla środka pola – Sofyana Amrabata. W kadrze nie znaleźli się też Josip Brekalo (w Poznaniu grał od początku) oraz Jonathan Ikone (w Poznaniu wszedł z ławki i strzelił na 4:1 takiego “szczura” po ziemi). Trener Italiano dał odpocząć etatowemu prawemu obrońcy – Dodo, który wcześniej zagrał siedem meczów z rzędu po pełnych 90 minut. Odpoczął też Cabral, a pierwszy raz od 9 marca w podstawowym składzie na środku ataku wyszedł Luka Jović. Grający na lewym ataku Riccardo Sottil to głównie “ławkowicz”. Fiorentina była pewna awansu. Może któryś z kontuzjowanych zawodników dałby radę zagrać, ale po co ich przeciążać w “sparingu”?

Tymczasem Vincenco Italiano i kibice na Artemio Franchi musieli drżeć w ogóle o awans, bo Lech w 69. minucie objął prowadzenie 3:0. Jako że nie ma już zasady z bramkami na wyjeździe, to w tamtym momencie miał w zasięgu dogrywkę. To było coś niesamowitego, w końcu Fiorentina była zespołem niepokonanym od 12 lutego! Lech w tamtej chwili uwierzył w marzenia i w to, że come back jest naprawdę możliwy. Poznaniacy mieli też swoich nieoczywistych bohaterów. Wydawałoby się, że pierwsze skrzypce powinien grać Skóraś, Ishak, może Milić coś wcisnąć z główki, a tutaj bramkę zdobył autor dubletu z Legią – Alfonso Sousa, karnego wykorzystał Mr Conference League – Kristoffer Velde, a na 3:0 akcję z “zastawką” zrobił Kalstroem i wystawił do… Artura Sobiecha. To już w ogóle była abstrakcja, że bramkę na wagę dogrywki zdobył napastnik, o którym można było zapomnieć, bo w Ekstraklasie trafił w tym sezonie zaledwie raz.

Najpierw była we Florencji wielka radość, że w ćwierćfinale udało się trafić na najłatwiejszego rywala, a tu Lech pokazał wielki charakter i konkretnie postraszył Włochów. Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał, pojedynczych wierzących w sukces… albo inaczej – w cud, nazywano oderwanymi od rzeczywistości, bo nie miało to żadnego uzasadnienia. Forma Fiorentiny była za wysoka, żeby mieli wypuścić ten awans. A tutaj proszę bardzo, mając taką przewagę, poczuli się zbyt pewnie. Vincenzo Italiano na konferencji prasowej po rewanżu docenił poznaniaków, nazywając ich najtrudniejszym rywalem w Lidze Konferencji. Viola grała też z İstanbulem Başakşehir, Bragą i Sivassporem. Szkoleniowiec cieszył się jednak, że udało się w tak trudnej sytuacji podnieść. Niestety duży udział w tym “podniesieniu” mieli gracze Lecha. Najpierw Murawski praktycznie wystawił piłkę Sottilowi, wybijając ją z główki… w środek. W doliczonym czasie Dagerstal stracił piłkę na własnej połowie, co okazało się bolesne w skutkach.

Szkoda. Było blisko takiego meczu, który potem byłby wspominany przez 50 lat jako najwspanialszy come back, bo dałby awans do półfinału Ligi Konferencji! Lech Poznań w sezonie 2022/23 nastukał mnóstwo punktów rankingowych, a ostatnie dopisał sobie za zwycięstwo z Fiorentiną. To nie tylko punkty dla Lecha, ale też dla całej polskiej piłki. Na początku sezonu zajmowaliśmy bowiem 28. miejsce w klubowym rankingu UEFA, a teraz jest to 24. miejsce. Dzięki zwycięstwu Lecha, udało się wyprzedzić Węgrów oraz Rumunów, natomiast mistrz Polski z sezonu 2021/22 awansował aż na 83. lokatę, choć przed tym sezonem był poza TOP200! To dla Lecha będzie oznaczało uprzywilejowanie w następnym sezonie europejskich pucharach i rozstawienie. Wszystkie polskie drużyny zdobyły 7.750 punktu, czyli najwięcej w historii. To bardzo ważne, ponieważ od sezonu 2024/25 w europejskich rozgrywkach będzie zmieniony format i więcej dostępnych miejsc, dlatego warto być jak najwyżej.

Related Articles