Takimi słowami zapowiadamy mecz Chelsea z Liverpoolem. Ale trudno, by było inaczej, skoro The Blues i The Reds zajmują w tabeli Premier League odpowiednio 11. i 8. miejsce. Upokarzający sezon trwa, choć ratunku nie widać. Prawdopodobnie w przyszłym sezonie na Stamford Bridge i Anfield Road hymn Ligi Mistrzów będzie można usłyszeć tylko wówczas, gdy jakiś dowcipny kibic puści go z telefonu.
Chelsea w ostatni weekend przegrała 0:2 z Aston Villą. Gdy wydawało się, że zespół wychodzi na prostą i zacznie budować serię zwycięstw, budować zaczęła się nowa seria – meczów bez wygranej. Po remisie z Evertonem przyszła porażka z The Villans. Cierpliwość włodarzy klubu do Grahama Pottera się skończyła – szkoleniowiec, który w trakcie sezonu zastąpił Thomasa Tuchela, teraz sam podzielił los Niemca. Karuzela trenerska trwa, a angielskie media spekulują, kto poprowadzi Chelsea w dwumeczu z Realem.
No właśnie – konfrontacje z Królewskimi to wielkie wyzwanie, ale i ostatnia nadzieja dla The Blues. Jeśli Chelsea chce uratować europejskie puchary w sezonie 2023/24, musi po prostu wygrać bieżącą edycję Ligi Mistrzów. Łatwo powiedzieć, ale już ćwierćfinałowy rywal nie zwiastuje niczego dobrego, a w perspektywie są kolejne trudne przeszkody. Zresztą, Real właśnie wyeliminował dzisiejszego rywala Chelsea, czyli Liverpool. I raczej Carlo Ancelotti nie ma powodów, by bać się rywalizacji z londyńczykami, których ligowy bilans to 10 zwycięstw, 8 remisów i 10 porażek. Dziś Chelsea ma tyle samo punktów straty do TOP 4 ligi, co przewagi nad strefą spadkową…
Sprawą otwartą pozostaje, kto będzie trenerem Chelsea za tydzień, gdy dojdzie do starcia z Realem, ale wiadomo, że dziś na fotelu trenera zasiądzie dotychczasowy asystent Pottera – Bruno Saltor. 42-letni Hiszpan nie ma jednak wątpliwości, że jest jedynie tymczasową opcją. – Jeśli tu jestem, to dlatego, że klub uznał, że to właściwy krok. Rozmawiałem z zarządem, a oni okazali mi wsparcie. Przede mną wielkie wyzwanie. Mam duże doświadczenie, będę starał się pomagać zawodnikom i czuję, że mogę służyć radą młodym graczom – powiedział Saltor.
Dzisiejszy mecz ważniejszy jest jednak dla Liverpoolu, który ma 4 punkty więcej i jeden mecz rozegrany mniej. O ile strefa Ligi Mistrzów wydaje się już mało realnym celem, o tyle Jurgen Klopp i jego podopieczni powinni robić wszystko, by w przyszłym sezonie Liverpool zagrał chociaż w Lidze Europy. Bieżący sezon pokazuje, że w tych rozgrywkach można doczekać się szlagierowych spotkań, a poza tym jest to zastrzyk kasy dla klubu. Chelsea oczywiście również ma matematyczne szanse na Ligę Europy czy Ligę Konferencji, ale wydaje się, że dziś mało kto jeszcze w to wierzy.
Idealnym podsumowaniem dokonań Chelsea i Liverpoolu jest ich styczniowe spotkanie na Anfield – padł w nim remis 0:0, a fani zapomnieli o tym spotkaniu pewnie około 5 minut po końcowym gwizdku, albo najpóźniej w drodze powrotnej do domu. Zresztą, każde z pięciu ostatnich spotkań między tymi zespołami kończyło się remisem po regulaminowym czasie gry. W dwóch przypadkach później rozgrywano jeszcze konkurs rzutów karnych – w ten sposób Puchar Anglii i Puchar Ligi Angielskiej w sezonie 21/22 zdobywał Liverpool.
Początek starcia Chelsea – Liverpool dziś o 21:00. To zaległość z 8. kolejki. Kwadrans wcześniej rozpoczną się spotkania Bournemouth – Brighton, Leeds – Nottingham i Leicester – Aston Villa.