Adam Buksa, Arkadiusz Milik, Jakub Moder, Kamil Glik, Arkadiusz Reca, Kamil Piątkowski, Bartosz Bereszyński, Kacper Kozłowski. To lista zawodników, z których nie skorzysta selekcjoner Fernando Santos. Część z nich wypadła już na samym zgrupowaniu. Problemy mieli też Jan Bednarek i Sebastian Szymański, ale ich rokowania są bardziej pozytywne.
Eliminacje do mistrzostw Europy dopiero się zaczynają, ale tak właściwie to na start Fernando Santos dostaje od razu te najważniejsze mecze. Nie chodzi o jego debiut, naznaczenie jakiejś wizji, poznanie założeń taktycznych oraz pomysłu na prowadzenie kadry, ale przede wszystkim o to, że na dzień dobry dostaje Czechy na wyjeździe i Albanię u siebie. To dwie reprezentacje, które powalczą z nami o bezpośredni awans. Dla kogoś z trójki: Czechy, Albania, Polska zabraknie miejsca na Euro, a przynajmniej… bezpośrednio. Jest jeszcze droga przez Ligę Narodów, ale tam muszą zaistnieć odpowiednie warunki i trzeba mieć szczęście. Pierwszeństwo udziału w turnieju eliminacyjnym mają zwycięzcy swoich grup Ligi Narodów. O tym jednak szerzej pisaliśmy w innym tekście.
Do nieobecności Jakuba Modera można było się przyzwyczaić, bo za chwilę minie rok od zerwania więzadeł krzyżowych. To byłby piłkarz na pierwszy skład. Problem selekcjonera jest taki, że część zawodników przyjechała na zgrupowanie poobijana po ostatnich spotkaniach. Musiał awaryjnie dowoływać piłkarzy, bo co rusz ktoś wyjeżdżał z Warszawy. Zaczęło się od Bartosza Bereszyńskiego, który jest opcją na lewą obronę, ale nie rozegrał zbyt wielu minut, odkąd udał się na wypożyczenie do Napoli. Grzeje ławę i nie ma żadnych szans na regularną grę, bo konkurencja na obu stronach defensywy jest zbyt mocna. Kamil Piątkowski z kolei w ogóle na zgrupowanie nie przyjechał, ponieważ w meczu ligowym opuścił boisko przed czasem. Okazało się, że ma kontuzję łydki, która wyklucza go na około dwa tygodnie. Nie było więc sensu się fatygować. W ich miejsce zostali dowołani Tymoteusz Puchacz i Bartosz Salamon.
Po Piątkowskim, który w ogóle się nie pojawił i Bereszyńskim, przyszła kolej na następnego pechowca. Do kadry wrócił Kacper Kozłowski, który jednak miał tylko treningi indywidualne. On także przyjechał na zgrupowanie poobijany po meczu ligowym z PSV i szybko to zgrupowanie opuścił. Tutaj Fernando Santos nie powołał nikogo w jego miejsce. Kontuzje to prawdziwe fatum, bo w ten sam dzień, w którym wyjechał Kozłowski, tym razem treningu nie dokończył Sebastian Szymański, a tu już mowa o poważniejszym osłabieniu, bo to przecież potencjalny kandydat na pierwszy skład, a nie tylko uzupełnienie. Na szczęście tutaj rokowania są dobre, bo zejście z treningu było tylko prewencyjne, więc spokojnie mógł wziąć udział w tym czwartkowym, ostatnim przed meczem z Czechami.
O ból głowy przyprawia Fernando Santosa zestawienie defensywy. Kamil Glik był przez wiele lat podporą reprezentacji i pewnie przydałby się raz jeszcze, ale niestety nie gra od dwóch miesięcy. 16 lutego musiał przejść zabieg artroskopii kolana. To oczywiście wykluczyło jego udział w eliminacjach do Euro. Jan Bednarek zaczął regularnie grać, gdy wrócił do Southampton, ale po meczu z Tottenhamem miał problem z żebrami. Zszedł tam nawet wcześniej z boiska. Okazało się na szczęście, że nie ma żadnego złamania. Dalej odczuwa ból, dyskomfort, ale powinien być gotowy na spotkanie z Czechami. Jakub Kiwior to nasza nadzieja na przyszłość, ale obecnie grzeje ławę w Arsenalu. Na lewej obronie teoretycznie mógłby zagrać Bereszyński, Reca albo i nawet Piątkowski, jednak żaden z nich nie jest dostępny. Z dużym prawdopodobieństwem szansę dostanie Michał Karbownik. Kłopoty Fernando Santosa dotyczą głównie zestawienia obrony. Pewniakiem jest jedynie Matty Cash, który przecież i tak dopiero co wrócił do niezłej formy.