Skip to main content

9 punktów przewagi lidera nad wiceliderem – to sytuacja nie tylko w Ekstraklasie, ale też w La Liga. W niedzielę Real dostaje najlepszą możliwą okazję, by zniwelować ten dystans, bowiem wszystko ma w swoich rękach – musi wygrać El Clasico. Ale klasyki ostatnio nie do końca leżą Królewskim…

Niecałe dwa tygodnie temu Real był murowanym faworytem pierwszego meczu półfinałowego Pucharu Króla z Barceloną – grał u siebie, a Katalończycy przystępowali do gry mocno osłabieni. Efekt? 1:0 dla Barcelony, która przed rewanżem jest w bardzo komfortowej sytuacji. Wcześniejsze El Clasico? Wygrana Dumy Katalonii 3:1 w finale Superpucharu Hiszpanii, rozgrywanego jak sama nazwa na pewno nie wskazuje… w Arabii Saudyjskiej. Real może pochwalić się za to październikowym triumfem 3:1 na Santiago Bernabeu w meczu ligowym, ale gdy cofniemy się do wcześniejszego klasyku, jeszcze z sezonu 21/22, mamy okazałe zwycięstwo Barcy 4:0 na stadionie odwiecznego rywala. Wprawdzie Barcelona przegrała mistrzostwo z Realem bardzo wyraźnie, ale na pocieszenie upokorzyła Los Blancos w ich domu. Xavi umie w klasyki. Przynajmniej tak się wydaje na dziś. Czy wieczorem to samo zdanie nie będzie brzmiało już mało przekonująco?

Na pewno Real musi stanąć na rzęsach, by wygrać na Camp Nou i przedłużyć swoje szanse na mistrzostwo. Ewentualna porażka praktycznie zakończy ten wyścig, bo 12 punktów przewagi Blaugrany byłoby dystansem nie do odrobienia. Oczywiście, z matematycznego punktu widzenia jak najbardziej Real mógłby taką stratę zniwelować, ale to scenariusz nomen omen całkowicie nierealny. W przypadku remisu utrzyma się 9 punktów dystansu między odwiecznymi rywalami – to też dużo. Jednak wygrana Królewskich będzie dla nich nie tylko wymierną korzyścią w postaci zmniejszenia straty, ale też zastrzykiem paliwa, szczególnie w aspekcie mentalnym.

Barcelona zawiodła w Europie. Odpadła z Ligi Mistrzów, potem na pierwszej przeszkodzie także z Ligi Europy. Xavi i jego drużyna mogą skupić się na krajowym podwórku, gdzie wciąż możliwa jest potrójna korona – Superpuchar wprawdzie formalnie należy uznać za trofeum należącego do poprzedniego sezonu, ale rozgrywany był w samym środku tej kampanii. Mistrzostwo i Puchar Króla to już prawowite rozgrywki 22/23 i w obu Barca ma duże szanse na triumf.

Z początku wydawało się, że jednym z największym ojców potencjalnych sukcesów Barcelony w tym sezonie będzie Robert Lewandowski. Polak wejście do nowej drużyny miał piekielnie mocne. Strzelał bramki z taką samą regularnością jak w Bundeslidze. Jednak od grudnia maszynka się zacięła. Najpierw czerwona kartka i zawieszenie, potem kryzys formy przeplatany z kontuzją. Lewandowski praktycznie nie strzela już wcale i zbiera naprawdę kiepskie recenzje. Wciąż jest liderem klasyfikacji strzelców, ale głównie dlatego, że nie ma go kto dogonić. 15 bramek po 25 kolejkach to wynik, który nie rzuca na kolana, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że kilka kolejek Lewandowski opuścił. Swojego pierwszego gola w El Clasico Lewy zdobył w wygranym 3:1 Superpucharze – to zresztą chyba jego najlepszy występ w 2023 roku. Czy dziś wieczorem przyjdzie czas na pierwszą bramkę również w ligowym klasyku?

O historii najlepszych klasyków w XXI wieku przeczytacie TUTAJ.

Real bez większego trudu przyklepał w środę awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, pokonując Liverpool 1:0. W dwumeczu było więc 6:2, zatem można mówić o deklasacji. Teraz pod rozpędzoną ciężarówkę, jaką Real jest w Lidze Mistrzów praktycznie zawsze, wpada inny angielski klub, który ma w tym sezonie duże kłopoty – to Chelsea. Szanse The Blues na sukces są naprawdę znikome.

Gdyby nie porażka w pucharowym starciu z Barcą, Real mógłby się dziś szczycić serią 10 meczów bez przegranej. Jednak 0:1 w El Clasico „obudowane” zostało dwoma remisami w La Liga – z Atletico i Betisem. Real mógł wykorzystać sensacyjną wpadkę Blaugrany w meczu z Almerią, ale tego nie zrobił. Finalnie w dłuższym okresie przewaga lidera z 8 oczek wzrosła do 9.

Dwa słowa o personaliach. W zespole gospodarzy zabraknie Ousmane’a Dembele, którego rozbrat z piłką się przedłuża. Pod dużym znakiem zapytania stoi też występ Pedriego. W Realu znak zapytania należy postawić przy nazwiskach Karima Benzemy i Davida Alaby, ale – nie oszukujmy się – Królewscy zrobią wszystko, by obaj panowie, szczególnie zaś Francuz, wystąpili na Camp Nou. To w końcu mecz o przedłużenie nadziei.

Start klasyku o 21:00, a transmisję można obejrzeć za pośrednictwem Unibet TV.

Related Articles