Ekstraklasa nie robi sobie przerw. W środę ligową zaległość odrobiły Warta Poznań i Wisła Płock, a dziś pora na kolejną odsłonę rywalizacji. Rozpoczyna się 24. kolejka, w której próżno szukać jednego dużego szlagieru.
W piątek zabawa rozpocznie się w Gdańsku, gdzie Lechia zmierzy się z Miedzią. Paradoksalnie, choć to mecz zepchnięty na mało atrakcyjny telewizyjnie termin, to ma on chyba największy ciężar gatunkowy. Miedź zamyka tabelę, a Lechia ma trzy oczka więcej i jest przedostatnia. Gdańszczanie notują serię trzech kolejnych porażek, z czego ostatnia 0:5 z Lechem była naprawdę sporym ciosem. Jeśli Miedź przegra na Pomorzu, jej szanse na utrzymanie radykalnie spadną. Jeśli wygra, pociągnie ze sobą na dno Lechię, jeszcze mocniej gmatwając walkę o ligowy byt. Remis nie usatysfakcjonuje tu za to całą resztę dolnych rejonów, z Koroną Kielce na czele.
Z kolei w drugim piątkowym meczu Raków Częstochowa podejmie Śląsk Wrocław. Wrocławianie grają w kratkę, ale zdobyli na tyle dużo punktów, by z w miarę bezpiecznej pozycji oglądać przepychanki w strefie spadkowej i jej okolicach. Raków? Tu sprawa jest jasna – główny faworyt do mistrzostwa Polski. 9 punktów przewagi nad Legią się utrzymuje i team Marka Papszuna nie wygląda na zespół, który miałby wpaść w większy kryzys. Wiosną wciąż bez porażki.
W sobotę o 15:00 trzeci z zespołów strefy spadkowej, a zatem kielecka Korona, zmierzy się z Radomiakiem. Podopiecznych Mariusza Lewandowskiego czeka więc dość krótki wyjazd i swoiste derby. Niechęć Radomia do Kielc jest powszechnie znana. Reforma administracyjna sprzed ponad dwóch dekad rozdzieliła nieco losy obu miast – Kielce zostały stolicą województwa Świętokrzyskiego, a Radom tracił do Mazowieckiego. Tyle geografii. Jeśli chodzi o sam mecz, faworytem jest raczej Radomiak, który zajmuje bezpieczne miejsce w środku stawki i całkiem solidnie punktuje. Pierwszej wiosennej porażki radomianie doznali dopiero w ostatniej kolejce, przegrywając na swoim terenie z Zagłębiem. Korona marzy o wydostaniu się nad kreskę, ale w tym celu bezwzględnie musi wygrać.
Przywołane przed momentem Zagłębie podejmuje w sobotę o 17:30 Pogoń Szczecin. Portowcy już wychodzili na prostą, ale w ostatniej kolejce zderzyli się z liderem i z tego zderzenia wyszli pokiereszowani. Z kolei Zagłębie jest w gazie – team Waldemara Fornalika wygrał trzy ostatnie mecze i dał dyla ze strefy spadkowej i jej najbliższych okolic. Miedziowi mają dziś sześć oczek więcej niż Korona – to jeszcze niczego nie gwarantuje, ale to już bardzo dobra zaliczka, zwłaszcza że w sobotę śmiało można pokusić się o kolejną zdobycz. Pogoń w tej rundzie trudno nazwać ligowym hegemonem.
Sobotę zamknie mecz Jagiellonii z Górnikiem Zabrze. To kolejne starcie o dużym ciężarze gatunkowym, bowiem obie ekipy są w bezpośredniej bliskości strefy spadkowej i obie mają tyle samo punktów. Jeśli wcześniej swój mecz wygra Korona, to przegrany z tego meczu wyląduje pod kreską. Fani z Zabrza i Białegostoku ostatnio bardzo rzadko oglądają swoich ulubieńców wygrywających mecz. Czy tutaj znajdzie się wygrany?
Niedziela dość standardowo rozpocznie się o meczu o 12:30, w którym Warta Poznań podejmie Cracovię. Warciarze zbierali wszelkie możliwe pochwały po zwycięstwach z Koroną i Widzewem, a tymczasem w zaległym meczu przegrali z Wisłą Płock, która do tej pory w tej rundzie miała komplet porażek. Dla Nafciarzy te 3 punkty były jak powietrze – uciekli z niebezpiecznych rejonów i znów mogą w miarę spokojnie konsumować swój jesienny sukces. Z kolei niedzielny rywal Warty, czyli Cracovia, to ekipa, której wyników nie sposób przewidzieć. Potrafi odebrać punkty Legii czy Rakowowi, by przegrywać z kandydatami do spadku. Co zrobią Pasy w niedzielę na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim?
Opromieniony zwycięstwem 2:0 nad Djurgarden Lech Poznań jedzie w niedzielę do Gliwic. Poznaniacy zmierzą się z Piastem, który wygrał trzy z czterech ostatnich meczów, potykając się tylko na Legii. Mimo takiego solidnego punktowania, Piastunki mają zaledwie 3 punkty przewagi nad strefą spadkową. Lech z kolei ściga się, głównie z Pogonią i Widzewem, o prawo udziału w europejskich pucharach w kolejnym sezonie. W końcu głupio byłoby marnować dorobek tego sezonu… Czy rozpędzona lokomotywa wyjedzie ze stacji Gliwice z pełną pulą?
Bardzo solidna w tej rundzie Legia zagra u siebie ze Stalą Mielec. Zespół Adama Majewskiego przerabia po raz kolejny scenariusz z zeszłego sezonu. Dobra jesień i bezpieczne miejsce, a potem dużo słabsza runda rewanżowa. Stal po restarcie ligi jeszcze nie wygrała, gromadząc zaledwie dwa punkty w sześciu spotkaniach. Gdy przy Łazienkowskiej udało się przerwać tę fatalną serię, mówilibyśmy o sensacji. Za taki wynik kciuki ściska na pewno Raków…
Czym byłaby kolejka bez poniedziałkowego meczu? O 19:00 Wisła Płock podejmie Widzew Łódź. Płocczanie, jak już wspomnieliśmy, odbili się nieco do góry, pokonując Wartę. Widzew punktuje ostatnio mocno przeciętnie jak na kandydata do podium. Pamiętać należy jednak, że mówimy o beniaminku, który i tak robi wynik ponad stan. Trudno cokolwiek wyrokować – każdy rezultat jest całkiem prawdopodobny.