Skip to main content

ŁKS Commercecon Łódź utrzymał status jedynej niepokonanej drużyny w Tauron Lidze. Ale było naprawdę blisko, by go stracił… z jedną z najgorszych drużyn całej ligi! Łodzianki potrzebowały tie-breaka, żeby pokonać na własnym parkiecie beniaminka – Roleski Grupę Azoty Tarnów.

W tym sezonie ŁKS w Tauron Lidze idzie jak burza. Jest jedyną drużyną, która nie zaznała jeszcze gorzkiego smaku porażki. Co najciekawsze, przed poniedziałkowym spotkaniem z drużyną Roleski Grupa Azoty Tarnów, łodzianki na 15 spotkań tylko raz straciły punkcik po zwycięstwie w tie-breaku! Tak więc prawie wszystkie rywalki, lepsze czy gorsze, lały jak leci – po 3:0 lub 3:1. Tylko w pierwszym spotkaniu z Developresem Bella Dolina Rzeszów potrzebowały pięciu partii. W rewanżu rozprawiły się z rzeszowiankami bez straty seta. 11 razy wygrały 3:0, a trzykrotnie 3:1. Fenomenalne statystyki. W ramach 18. kolejki ŁKS zmierzył się z beniaminkiem Tauron Ligi. W pierwszym meczu między tymi drużynami tarnowiankom udało się urwać jednego seta. Do tej pory Roleski Grupa Azoty Tarnów wygrał zaledwie cztery mecze i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Dodatkowo przegrał pięć meczów z rzędu, nic więc dziwnego, że każdy nastawiał się na szybkie 3:0 dla ŁKS-u. Tym bardziej, że grał jeszcze przed własną publicznością.

ŁKS Commercecon Łódź – ROLESKI GRUPA AZOTY Tarnów 3:2 (24:26, 25:18, 25:14, 22:25, 15:11) MVP Kinga Drabek
Już na początku inauguracyjnej partii – szok i niedowierzanie. Tarnowianki rozpoczęły od pięciopunktowego prowadzenia (0:5). To nie tak, że Roleski grał bardzo dobrze. Po prostu ŁKS popełniał masę błędów, dzięki czemu przejezdne prowadziły już ośmioma “oczkami” (2:10). Tarnowianki były w bardzo komfortowej sytuacji, bo na tablicy miały już 15:23. Ten kto poszedł sobie zrobić herbatkę, bo myślał, że zaraz koniec seta, zrobił olbrzymi błąd. Beniaminek naciskany przez ŁKS zaczął popełniać błędy i miejscowe zdobyły dziewięć punktów z rzędu! ŁKS nie tylko odrobił straty, a też wyprzedził rywala o punkt (24:23). No to co, zamykamy seta po come backu, prawda? Otóż, wcale nie. Tarnowianki ostatkiem sił doprowadziły do gry na przewagi, gdzie dwoma świetnymi zagrywkami popisała się Adrianna Rybak (24:26). Podrażnione “Łódzkie Wiewióry” kolejne dwie partie wygrały bez żadnych problemów. Tarnowianki ugrały zaledwie 18 i 14 punktów. Do zapomnienia. ŁKS prowadził w całym spotkaniu 2:1.

Wydawało się, że czwarty set będzie ostatnim, bo od początku lepiej radziły sobie miejscowe. Nie dominowały, ale prowadziły dwoma, trzema punktami (13:10). Tym razem jednak tarnowianki nie pozwoliły rywalkom za bardzo odskoczyć. Doprowadziły do remisu (13:13) i po pewnym czasie to one wyszły na prowadzenie (16:19). Łodzianki wrzuciły wyższy bieg i doprowadziły do wyrównania, chociaż trochę też pomogła im Łyczakowska, która dotknęła siatki (20:20). Do stanu 22:22 toczyła się wyrównana walka, a potem… trzy punkty z rzędu zdobył beniaminek i jako druga drużyna w tym sezonie urwał łodziankom co najmniej dwa sety! O zwycięstwie w meczu miał zadecydować oczywiście tie-break. Nieco lepiej w piątą partię weszły tarnowianki, po asie serwisowym Klaudii Świstek prowadziły jednym punktem. Przy stanie 5:4 prowadzenie objęły gospodynie i nie oddały go już do końca spotkania. ŁKS grał bardzo dobrze blokiem, dzięki czemu nie musiał się denerwować grą na przewagi (15:11).

Najlepszą zawodniczką spotkania została wybrana Kinga Drabek. Jej przyjęcie stało na poziomie 61% pozytywnego i 44% perfekcyjnego. Łódzka libero w całym spotkaniu popełniła tylko jeden błąd. Dzięki czemu łodzianki wygrały to spotkanie? Blok, blok i jeszcze braz blok. Szczególnie dobrze w tym elemencie spisywały się Kamila Witkowska oraz Aleksandra Gryka, które zdobyły po siedem punktów. Łącznie miejscowe blokiem zdobyły 24 “oczka”, a przyjezdne zaledwie dziewięć. Nieco lepiej w polu zagrywki spisały się tarnowianki, które posłały sześć asów serwisowych, przy ośmiu błędach (bilans -2). Z kolei łodzianki zapunktowały tylko trzy razy, a pomyliły się aż dziewięć (bilans -6). Jeśli chodzi o błędy ogółem, to gospodynie popełniły ich 27, a przyjezdne o jeden mniej. W tym przypadku zaprezentowały jednakowo słaby poziom. Najwięcej punktów w spotkaniu zdobyła Valentina Diouf (23), natomiast po stronie pokonanych o jedno “oczko” mniej zdobyła Marina Mazenko.

Po 16. meczach ŁKS z 46 punktami jest liderem Tauron Ligi, nad drugim Developresem ma trzy “oczka” przewagi. Podium uzupełnia Chemik Police, który do łodzianek traci 10 punktów. W następnej kolejce ŁKS zmierzy się z drużyną z Bielska-Białej. Aktualnie bielszczanki znajdują się na czwartym miejscu w ligowej tabeli. Do mistrzyń Polski tracą zaledwie cztery “oczka”, ale mają rozegrane o jedno spotkanie więcej. W pierwszym meczu łodzianki rozgromiły bielszczanki 3:0. O ile pierwsze dwa sety nie były kompromitujące (ŁKS wygrał do 21), to trzeci już jak najbardziej. Drużyna z Bielska-Białej ugrała zaledwie 12 punktów.

Related Articles