Niejeden fan gry w nogę zstanawia się ile zarabiają piłkarze Ekstraklasy. Czy ładnie zaglądać komuś do portfela? Może sąsiadowi czy przyjacielowi niekoniecznie, ale gdy mówimy o sportowcach czy innych osobach publicznych, taka ciekawość jest całkowicie uzasadniona. W końcu, piłkarze – podobnie jak inni sportowcy – są w pewnym sensie beneficjentami zainteresowania kibiców, które przekłada się na obrót pieniędzy w futbolu, generując również pensje dla zawodników. To zresztą bardziej skomplikowana kwestia, którą warto szerzej omówić.
W tym tekście postaramy się odpowiedzieć na tytułowe pytanie, ile zarabiają piłkarze Ekstraklasy, a także stworzymy ranking najlepiej opłacanych ligowców, opierając się o różne źródła internetowe.
Obstawiaj zakłady piłkarskie
Ile zarabiają piłkarze Ekstraklasy?
Poniżej ranking 15 najlepiej zarabiających piłkarzy Ekstraklasy. Stworzony nie tylko w oparciu o przywołaną już stronę SalarySport, która ma trochę nieaktualnych informacji, ale również z wykorzystaniem innych źródeł. Niedawno kilku zawodników z tej listy podpisało nowe umowy ze swoimi klubami, co z pewnością mocno zmieniło ich zarobki na plus. Kierując się wyłącznie danymi z salarysport.com, najlepiej opłacanym zawodnikiem Ekstraklasy byłby Pontus Almqvist.
Zawodnik | Klub | Roczne Zarobki |
Pontus Almqvist | Pogoń Szczecin | £1,092,000 |
Joao Amaral | Lech Poznań | £473,200 |
Artur Jędrzejczyk | Legia Warszawa | £442,000 |
Bartosz Kapustka | Legia Warszawa | £390,000 |
Josue | Legia Warszawa | £369,200 |
Kamil Grosicki | Pogoń Szczecin | £364,000 |
Mikael Ishak | Lech Poznań | £358,800 |
Adriel Ba Loua | Lech Poznań | £338,000 |
Carlitos | Legia Warszawa | £332,800 |
Flavio Paixao | Lechia Gdańsk | £327,600 |
Filip Mladenović | Legia Warszawa | £327,600 |
Łukasz Podolski | Górnik Zabrze | £208,000 |
Ivi Lopez | Raków Częstochowa | £161,200 |
Vladan Kovacevic | Raków Częstochowa | £130,000 |
Erik Exposito | Śląsk Wrocław | £119,600 |
Na koniec zaznaczamy, że to ranking wyłącznie prowizoryczny, który nie jest oparty o twarde dane. Kontrakty zawodników na ogół są poddane klauzuli tajności, stąd dziennikarze i branżowe portale muszą opierać się o zdawkowe, gdzieś zasłyszane plotki oraz spekulacje.
Obstawiaj zakłady piłkarskie
Zarobki w Ekstraklasie – duże czy małe?
Czy zarobki w Ekstraklasie są duże czy małe? To pytanie wydaje się uzasadnione, bowiem może robić za punkt wyjścia, do dyskusji na temat kondycji naszej piłki. Szczególnie tej klubowej. Jakby nie patrzeć pieniądze są przecież wyznacznikiem w futbolu, i to, ile zarabiają piłkarze w Ekstraklasie, decyduje o tym, z jakiej półki mamy tu graczy. To oczywiście musi rzutować na poziomie drużyn i ich wynikach w europejskich pucharach. A to już temat-rzeka.
Dla polskiego klubu awans do Ligi Mistrzów jest wręcz niemożliwy. W latach 90’, gdy system Ligi Mistrzów wyglądał zupełnie inaczej i rozgrywki faktycznie były przeznaczone dla krajowych mistrzów, sztuka awansu udała się Legii Warszawa, a rok później Widzewowi Łódź. Potem nastąpiły ponad dwie dekady posuchy, aż w końcu w 2016 Legia Warszawa wróciła do piłkarskiej elity. 21 lat oczekiwania! A i tak nie byłoby tego awansu, gdyby nie bardzo szczęśliwe losowanie i trafienie na słabiutki Dundalk w ostatniej rundzie eliminacyjnej.
W ostatnich latach już nawet awans do fazy grupowej Ligi Europy było dla polskich klubów dużym sukcesem, więc nic dziwnego, że gdy Lech awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji, to nikt nie kręcił nosem. Przyjęliśmy to jako dobrą monetę.
A’propos monet – można więc wnioskować, że jesteśmy pariasem Europy, a zarobki w Ekstraklasie są nędzne. To tłumaczyłoby marną jakość zawodników, którzy trafiają do naszych rozgrywek. Jednak rzeczywistość nie jest taka prosta, jak się wydaje, a piłka to nie matematyka, gdzie 2+2 zawsze daje 4.
Daleko do TOP 5
Ile zarabiają piłkarze w Ekstraklasie? Na pewno dużo mniej niż w czołowych pięciu ligach Europy. Gaże oferowane przez kluby Premier League, La Liga, Bundesligi, Ligue 1 czy Serie A są oczywiście wyższe niż te w Ekstraklasie, choć kluby z dolnych rejonów ligi włoskiej czy francuskiej raczej nie oferują niebotycznych zarobków poza możliwościami Ekstraklasy. Uśredniając mówimy jednak o zupełnie innej lidze finansowej.
Tutaj wyodrębnić można byłoby Premier League, które jest w ogóle poza zasięgiem całej reszty. Pieniądze, które kluby angielskie zarabiają z tytułu praw do transmisji są gigantyczne. Nawet najniżej notowane drużyny Premier League mogą liczyć na zastrzyk około 100 milionów funtów!
Najlepsi na prawie dwa razy większe pieniądze. U nas wartość roczna kontraktu Canal+ z Ekstraklasą to około 300 mln złotych. A zatem jeden klub angielskiej elity za sezon gry w Premier League dostaje z tytułu praw telewizyjnych więcej niż wszystkie kluby Ekstraklasy razem wzięte! Finansowo na wyższym poziomie niż Ekstraklasa stoi nawet druga klasa rozgrywkowa w Anglii, czyli Championship.
Ekstraklasie trudno również byłoby równać się z zarobkami w ligach takich krajów jak Holandia, Rosja, Portugalia, Turcja czy Belgia. I to jest oczywiście widoczne na boisku. Obejrzenie meczu Ekstraklasy, a potem spotkania La Liga to podroż windami dwóch różnych prędkości. W tle są finanse, choć nie tylko.
Obstawiaj zakłady piłkarskie
Nie jesteśmy biedakami!
Ale nie można tworzyć fałszywego obrazu, że w polskiej Ekstraklasie zarabia się marne grosze. Jesteśmy europejskim średniakiem. W ostatnich latach mocno podgoniliśmy państwa Europy zachodniej. Polska dla coraz większego grona zawodników staje się całkiem atrakcyjnym kierunkiem. Liga jest nieźle opakowana, kraj się rozwija i nie przypomina już postsowieckiej Polski lat 90-tych. Ponad połowa Europy mogłaby pozazdrościć nam pieniędzy w Ekstraklasie. Cóż jednak z tego, skoro średnie wynagrodzenia nijak nie wpływają na poziom ligi, a szczególnie na wyniki naszych eksportowych klubów w pucharach?
Problem jak już wspomnieliśmy jest bardziej złożony i zahacza oczywiście o wydatkowanie tej kasy. Co z tego, że standard życia się poprawia, skoro włodarze klubów najczęściej nie mają pojęcia o racjonalnym gospodarowaniu pieniędzmi?
słabych piłkarzy, nie rozwijają struktur klubu, nie budują pionów sportowych, nie zatrudniają fachowców, rzadko inwestują w infrastrukturę, czekają na jałmużnę od samorządów. Mało jest chwalebnych przykładów dobrze zarządzanych klubów, a gdy takowe się pojawiają, co oczywiste szybko lądują w czołówce tabeli – vide Raków Częstochowa.
Gdyby nasze kluby rozsądniej wydawały te pieniądze, którymi dysponują, nasza liga zajmowałaby w rankingu UEFA miejsce na początku lub w środku drugiej dziesiątki. Niestety, zajmujemy miejsce pod koniec trzeciej dziesiątki, obok takich „potentatów” jak Kazachstan, Azerbejdżan, Rumunia czy Słowacja. Z całym szacunkiem dla każdego z tych państw – niektóre mają nawet kluby bogatsze od tych w Ekstraklasie – nasza obecność na tym poziomie jest dla nas wstydliwa. Jesteśmy 40-milionowym krajem w środku Europy.
Coraz więcej osób uświadamia sobie jednak clue problemu i jest to pozytywny akcent, który każe z nadzieją spoglądać w przyszłość. Jeśli zarządzanie klubami w Polsce się poprawi, niebawem całkiem godziwe pieniądze przyjdą tu zarabiać godni tego zawodnicy, pokroju Iviego Lopeza, Vladana Kovacevicia czy Mikaela Ishaka, a nie całej bandy kilkuset przeciętniaków, sprowadzanych tabunami przez niemal wszystkie kluby.
Ile zarabiają najlepsi piłkarze Ekstraklasy?
Pisaliśmy o tym, że zawodnicy Ekstraklasy nie mogą się równać pod względem zarobków z graczami Premier League, La Liga czy Bundesligi, ale generalnie piłkarze zarabiają naprawdę dobrze. Gdyby ich wynagrodzenia zestawić z pieniędzmi, które zarobić można w „korpo”, zwykłym urzędzie czy nawet na etacie lekarza, to futboliści są krezusami. Szczególnie ci najlepsi.
Piłkarze na pewno nie mają prawa narzekać – ich apanaże są nieporównywalnie większe od średniej krajowej czy najniższej krajowej. Kasa, którą zarabiają przez miesiąc, innym musiałaby wystarczyć na cały rok albo kilka lat. Są szczęściarzami – robią to, co kochają, zarabiając duże pieniądze.
By jednak nie popadać w tani populizm, trzeba pamiętać, że kariera piłkarza trwa góra 20 lat, a potem trzeba radzić sobie w życiu. Poza tym, by dojść na piłkarskie szczyty, a dla wielu czymś takim może być Ekstraklasa, trzeba ciężko trenować, mieć talent, samozaparcie i odrobinę szczęścia. Wtedy pokonuje się wielu konkurentów, którzy również uprawiają ten sport i chcą dostać się do grona najlepszych – również po to, by zarabiać dużą forsę.
Jeszcze do niedawna za najlepiej opłacanego piłkarza Ekstraklasy uważany był Artur Jędrzejczyk. Doświadczony obrońca Legii zgarnia około 200 tysięcy złotych miesięcznie. Oznacza to, że dziennie „Jędza” zarabia około 6-7 tysięcy złotych – dla wielu Polaków to kwota, którą chcieliby zarabiać na miesiąc. Z jednej strony szok. Z drugiej – przy zarobkach gwiazd PSG, Bayernu, Manchesteru City, Realu, Barcy czy Chelsea – to są i tak „frytki”.
W ostatnim czasie dużo mówiło się o gargantuicznym kontrakcie Cristiano Ronaldo w Arabii Saudyjskiej. Pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki ma zgarniać 200 mln euro za sezon. Jeśli traktować to w skali rocznej i przeliczyć na naszą walutę, mówimy o kwocie blisko 950 milionów złotych. Czyli miesięcznie prawie 80 milionów!
Mało tego, oznacza to, że Ronaldo zarabia dziennie ponad 2 miliony złotych. Dziennie! Nie starych złotych, a nowych. To jest absolutne szaleństwo. CR7 otrzymał kontrakt ponoć nawet 6-krotnie wyższy niż ten Kyliana Mbappe w PSG, a to Francuz do tej pory był najlepiej opłacanym graczem na kuli ziemskiej. Ale oznaczałoby to, że inkasuje „marne” kilkaset tysięcy złotych dziennie. Czyli gdzieś tyle, ile najlepsi gracze Ekstraklasy miesięcznie. Takie są proporcje.
Obstawiaj zakłady piłkarskie
Ekstraklasa – średnie zarobki
Pomówiliśmy trochę o najlepszych, a do rankingu topowych kontraktów jeszcze wrócimy. Teraz jednak warto pomówić o średniej, bo przecież nie każdy zawodnik może liczyć na gwiazdorską umowę na poziomie Jędrzejczyka.
Posiłkując się danymi ze strony salarysport.com, zerkamy na apanaże zawodników kilku klubów. Wszystkie kwoty przeliczyliśmy na złotówki i zarobki miesięczne, bo najbardziej odpowiadają one realiom codziennego życia milionów Polaków, którzy również otrzymują pobory co miesiąc. Zaczniemy więc od Legii, która jeszcze kilka lat temu uchodziła za finansowego krezusa Ekstraklasy.
Pod rządami Dariusza Mioduskiego finanse klubu mocno się skurczyły, ale klub chcąc utrzymać przewodnią rolę w Ekstraklasie, nadal wydaje dużo i w skali kraju jest gigantem. Obok Jędrzejczyka na duże pensje liczyć mogą Bartosz Kapustka, Josue, Carlitos i Filip Mladenović – ich pensje są dość zbliżone do tych „Jędzy”.
A co ze średniakami? Ernest Muci zarabia około 70 tysięcy, a np. Patryk Sokołowski około 37 tysięcy. Młodzi bramkarze jak Cezary Miszta czy Kacper Tobiasz to już kontrakty na poziomie 10 tysięcy miesięcznie, a zatem nic szokującego.
Idźmy do Rakowa, gdzie ponoć najnowszy kontrakt czyni z Iviego Lopeza najlepiej zarabiającego gracza w lidze, przebijającego Jędrzejczyka czy Ishaka. Czy tak w rzeczywistości jest – tego nie wiemy, ale spójrzmy na zarobki średnich zawodników „Medalików” wg salarysport.com.
Bartosz Nowak inkasuje nieco ponad 50 tys. miesięcznie. Podobnie Andrzej Niewulis. Fran Tudor może liczyć na niewiele mniejsze pobory. Słabiej opłacany jest np. Fabian Piasecki – około 27 tysięcy miesięcznie. Patryk Kun ma już za sobą debiut w reprezentacji Polski i niebawem może być bohaterem zagranicznego transferu – w kraju zarabia przeciętnie – niecałe 20 tys na miesiąc.
Aktualnym mistrzem Polski jest poznański Lech. W poprzednim sezonie najlepiej zarabiającym graczem Kolejorza był Joao Amaral, „kasujący” prawie 200 tysięcy miesięcznie. Wg źródeł zbliżonych do dobrze poinformowanych, nowa umowa Ishaka powoduje, że teraz to on jest najlepszy nie tylko w strzelaniu bramek, ale też w zarobkach.
Przynajmniej w Lechu, bo niekoniecznie musi przebijać wspomnianego Iviego Lopeza. Ważny stoper poznańskiego Lecha, Antonio Milić, zarabia około 95 tysięcy miesięcznie, ale młodzieżowiec Filip Szymczak już tylko około 12 tysięcy. Filip Bednarek, podstawowy bramkarz Lecha, ma kontrakt na poziomie 48 tysięcy miesięcznie.
Dla wielu Polaków są to pieniądze kosmiczne, ale brat Filipa, Jan, grający w Southampton, kosi około 240 tysięcy miesięcznie. Funtów. Czyli ponad „bańkę” w złotówkach. A zatem jakieś 25 razy więcej niż brat. Ot, taka różnica między Ekstraklasą (czołowym klubem) a Premier League (co najwyżej średniakiem).
Jedziemy na północ Polski, poznawać odpowiedź na to pytanie ile zarabiają piłkarze Ekstraklasy w Lechii. Bez wątpienia top to Flavio Paixao, który mimo wieku jest jednym z najlepszych graczy w lidze. I tak też zarabia – posiłkując się stroną salarysport.com możemy ustalić jego apanaże na poziomie 132 tysięcy złotych miesięcznie. Większość graczy Lechii dostaje około 50 000 PLN co miesiąc – wśród nich np. Conrado, Christian Clemens, Łukasz Zwoliński czy Ilkay Durmus.
Obstawiaj zakłady piłkarskie
Zostajemy na Pomorzu, ale obieramy kurs na Zachód. Wg salarysport.com Pontus Almqvist jest najlepiej opłacanym piłkarzem całej Ekstraklasy, „kasując” nawet około 440 tysięcy miesięcznie!
Nie wiemy, czy te dane są realne, ale jeśli tak – Portowcy zrobili niezły komin płacowy, bo nawet sprowadzony z pompą do ligi Kamil Grosicki zarabia aż trzy razy mniej! Średniacy, jak np. Kamil Drygas, Luka Zahović, Luis Mata czy Michał Kucharczyk, dostają co miesiąc około 42 tysięcy. Mający za sobą ligowy debiut golkiper, Bartosz Klebaniuk, otrzymuje około 5 tysięcy co miesiąc.
Bardzo utytułowany i zasłużony Górnik Zabrze nie jest obecnie krezusem. W Zabrzu na zarobki nie narzeka zapewne Łukasz Podolski, choć i tak są to śmieszne pieniądze, w porównaniu do tych, które zarabiał w Bayernie, Arsenalu, Interze oraz Japonii. „Poldi” dostaje jednak ponad 120 tys. złotych miesięcznie. Bidy nie ma. Jednak zdecydowana większość graczy śląskiego klubu, nie ma co marzyć o takich przelewach.
Paweł Olkowski dostaje około 19 tys. miesięcznie, Rafał Janicki czy Robert Dadok jeszcze mniej. Niechciany w Legii Szymon Włodarczyk, syn doskonale znanego Piotra Włodarczyka, dostaje koło 10 tysięcy miesięcznie. Aż chce się przypomnieć, jaką boiskową ksywę miał jego tata. W Górniku, tak jak we wszystkich innych klubach Ekstraklasy, plankton listy płac stanowią oczywiście młodzieżowcy.
Ci najgorzej opłacani zgarniają około 3000 złotych co miesiąc – takiej kasy nie zazdrości już nawet listonosz czy nauczyciel. Ale wiadomo – dla 17-latka może to być motywacja do wytężonej pracy i podnoszenia swoich umiejętności, a co za tym idzie swojego statusu – również tego majątkowego. Jak widać na przykładzie starszych kolegów – do podniesienia z zielonej murawy są naprawdę godziwe zarobki.
To teraz wycieczka na Podkarpacie, by sprawdzić jeden z najbiedniejszych klubów Ekstraklasy, czyli mielecką Stal. Wg portalu salarysport.com w Stali najlepsi mogą liczyć na zarobki w okolicy 30 tysięcy na miesiąc, a pensje średniaków na pewno nie urywają żadnej części ciała – Mateusz Mak inkasuje około 19 tysięcy miesięcznie, podczas gdy Fabian Hiszpański około 12 tysięcy. Nie brakuje jednak w kadrze drużyny piłkarzy, którzy zarabiają dwa czy nawet trzy razy mniej.
Zarobki piłkarzy – skąd takie kwoty?
Jeśli ktoś ma ochotę na bardziej szczegółową analizę danych ze strony SalarySport – polecamy. Trzeba jednak pamiętać, że nie są to w 100% zweryfikowane dane, a jedynie przypuszczenia. Często w medialnych doniesieniach dowiadujemy się o innych kwotach w przypadku niektórych graczy. Zresztą – na porządku dziennym są renegocjacje umów. Jeśli piłkarz gra na wysokim poziomie i zaczyna decydować o wynikach drużyny, pewnie prędzej czy później wyśle do prezesa swojego agenta z zapytaniem o podwyżkę, albo uda się sam.
Generalnie widzimy jednak pewne widełki, w jakich zamykają się apanaże ligowców w Ekstraklasie i mniej więcej na jakie kwoty mogą liczyć największe gwiazdy ligi. Naszym zdaniem są to bardzo godziwe zarobki – na pewno nieprzystające do mizernego poziomu sportowego, jaki oferuje Ekstraklasa. Z drugiej strony, patrząc na szokujące pobory graczy Premier League można się zastanowić, jakim cudem ktoś może tyle zarabiać za kopanie piłki.
Ceny ustala jednak wolny rynek, a skoro kluby generują ogromne zyski, to nic dziwnego, że dzielą się nimi w pierwszej kolejności z tymi, którzy je wypracowali, czyli z piłkarzami. To oni ściągają na trybuny i przed telewizorami rzesze kibiców.
To ich koszulki i inne gadżety sprzedają się w klubowych sklepikach, to dzięki nim produkt, jakim są prawa telewizyjne, może kosztować tak wiele. Gdyby nie ogromne zainteresowanie ludzi na całym świecie, zarobki w futbolu nie byłyby takie horrendalne.
Jeszcze 15 czy 20 lat temu te kwoty nie były tak astronomiczne. Rozwój telewizji, internetu, mediów społecznościowych spowodował tę swoistą globalizację. Popisy Messiego, Mbappe, Ronaldo czy Lewandowskiego chcą oglądać nie tylko kibice w ich krajowych ligach, ale w każdym zakątku kuli ziemskiej.
Za pomocą kilku kliknięć mogą śledzić swoich bohaterów na Instagramie czy Facebooku, towarzyszą im podczas ich weekendowych zmagań w ligach czy w środku tygodniach w europejskich pucharach. Gwiazdy futbolu to celebryci, którzy żyją na co dzień gdzieś w smartfonach i komputerach swoich fanów. Tyle kosztują dziś zasięgi i rozpoznawalność.
To właśnie za to się płaci i dzięki temu się zarabia. Nawet tyle. Przypomnijmy, Jan Bednarek – co najwyżej średniak w Premier League – ponad milion złotych miesięcznie. Jedni muszą ukraść pierwszy milion, inni zarobią tyle biegając za piłką po zielonej trawie St Mary’s Stadium.
Obstawiaj zakłady piłkarskie