33 spotkania i 33 zwycięstwa na koncie. Sir Safety Perugia była niepokonana… do teraz. W najgorszym możliwym momencie siatkarze Andrei Anastasiego zawiedli i ponieśli pierwszą w tym sezonie porażkę. W półfinale Pucharu Włoch przegrali 0:3 z Gas Sales Bluenergy Piacenza i trofeum już nie obronią.
Sir Safety Perugia sezon rozpoczęła od pokonania 3:2 Lube Civitanova w Superpucharze Włoch. Dalej było jeszcze lepiej. We wszystkich rozgrywkach, w których tylko brała udział, szła jak burza. W wymagającej przecież lidze włoskiej, bo określanej najlepszą na świecie, wygrała wszystkie dotychczasowe dwadzieścia spotkań, z czego tylko jedno (z Itasem Trentino) zakończyło się zwycięstwem w tie-breaku. Perugia jest liderem SuperLegi i prowadzi w deklasującym style, z aż 20 punktami nad drugą Modeną. Miazga. W Champions League Perugia także była bezbłędna. Fazę grupową skończyła z kompletem punktów i tylko czterema straconymi setami w sześciu spotkaniach. W ćwierćfinale zmierzy się z Berlin Recycling Volleys. W międzyczasie wygrała także Klubowe Mistrzostwo Świata, pokonując tam w finale Itas Trentino 3:1. W ćwierćfinale Puchar Włoch bez problemu pokonała 3:0 Top Volley Cisterna i awansowała do Final Four Coppa Italia.
W rozmowie z „TVP Sport” Andrea Anastasi przyznał, że nie spodziewał się tak dobrego początku sezonu w wykonaniu swoich podopiecznych: – Moim zdaniem to dziwny sezon, bo gra do lutego bez porażki jest niespotykana. Myśleliśmy, że ten rok od samego początku może być dla nas znacznie trudniejszy. Pamiętajmy jednak, że zespół został zbudowany, by wygrywać poszczególne wydarzenia sezonu. Przed nami Puchar Włoch, granie w Lidze Mistrzów. Wiemy, że będzie trudno. Niestety… tak się akurat złożyło, że Włoch wypowiedział te słowa w „złej godzinie”. Trzy dni po opublikowanym wywiadzie, Sir Safety Perugia odpadła z rywalizacji o Puchar Włoch. To się nazywa timing.
Sir Safety Perugia, jako obrońca tytułu i lider SuperLegi, była głównym faworytem do zwycięstwa w Pucharze, jednak w półfinale kompletnie zawiodła. Bardzo słaby mecz rozegrał Wilfredo Leon. Skończył tylko 6 na 26 ataków, co dało mu zaledwie 23% skuteczności w ataku. Podobnie kiepsko spisał się w przyjęciu, w którym miał tylko 27% dokładności. Do punktów z ataku dorzucił po jednym asie serwisowym i bloku. Niestety zepsuł aż sześć zagrywek. Niewiele lepiej zagrał Kamil Semeniuk, który skończył 6 ataków z 16 prób (38% skuteczności w ataku). Podobnie jak Leon, raz tylko zapunktował zagrywką, do tego dorzucił jeszcze dwa bloki na zawodnikach Piacenzy. W polu serwisowym pomylił się czterokrotnie. W przyjęciu także nie błyszczał, zanotował 38% dokładności. Dwaj liderzy kompletnie zawiedli i gra drużyny się posypała. Sir Safety Perugia jest jeszcze w grze o dwa trofea (mistrzostwo Włoch, Liga Mistrzów). Jak na razie, jedyne mistrzostwo Włoch wywalczyła w 2018 r. W ostatnich dwóch latach musiała zadowalać się wicemistrzostwem, ale między innymi po to poczyniono wzmocnienia w postaci MVP finału Ligi Mistrzów – Kamila Semeniuka. Jeśli chodzi o Champions League, to jeszcze nigdy Perugia nie triumfowała w tych rozgrywkach. Ma „tylko” srebrny (2017) i brązowy (2018) medal.
W Pucharze Włoch siatkarze Piacenzy w półfinale pokonali murowanych faworytów i w finale poszli za ciosem. Podopieczni Massimo Bottiego pokonali bez straty seta Itas Trentino (25:22, 25:17, 25:23), zdobywając pierwsze tego typu trofeum w historii klubu. MVP meczu został wybrany Yoandy Leal.