
W sobotę derby Madrytu. Nawet gdy Atletico odstaje od czołówki, ten mecz musi elektryzować. Królewscy przystępują do rywalizacji po efektownym zwycięstwie na Anfield, pewni pozytywnych bodźców. Atletico w tygodniu miało wolne, bo drużyna Diego Simeone w Europie już nie gra.
Obserwujemy jeden ze słabszych sezonów Los Colchoneros za kadencji Simeone. W swojej grupie Champions League drużyna z Wanda Metropolitano zajęła ostatnie miejsce, za plecami Porto, Club Brugge i Bayeru Leverkusen. Taki wynik oznacza koniec przygody z pucharami. Atletico mogło się więc skupić na krajowym podwórku, ale i tu szału nie ma. W La Liga madrytczycy zajmują 4. miejsce ze stratą 10 pkt do Realu i aż 18 do Barcy. To już przepaść. O mistrzostwie można zapomnieć, a celem powinno być utrzymanie pozycji w czwórce, dającej awans do Champions League. Za plecami Los Colchoneros czai się bowiem Betis czy Rayo. Na domiar złego Atletico odpadło już też z krajowego pucharu, więc o wstawieniu w tym sezonie jakiegokolwiek pucharu do klubowego muzeum, można już zapomnieć.
Z Copa del Rey Atletico wykopał właśnie Real. W rozgrywanym niecały miesiąc temu spotkaniu drużyna Carlo Ancelottiego wygrała 3:1 po dogrywce. Atletico prowadziło od 19. minuty po bramce Alvaro Moraty, na którą w 79. minucie odpowiedział Rodrygo. W dogrywce szalę zwycięstwa na stronę Realu przechylili Karim Benzema i Vinicius, a więc autorzy dubletów z ostatniego wtorku, gdy Los Blancos rozbili Liverpool 5:2.
Ten mecz musiał zbudować morale, który w ostatnim czasie nie miał za wielu powodów do radości – przegrany Superpuchar Hiszpanii i rosnąca strata do Barcy w La Liga – to nie były pierwiastki optymizmu przed wyjazdem na Anfield Road. Ale znów zadziałała magia Realu w Lidze Mistrzów. Gdy po kwadransie to gospodarze prowadzili 2:0, wydawało się, że mistrzowie Hiszpanii są na najlepszej drodze by zamknąć drzwi Champions League z drugiej strony. Po 90. minutach zamknęli je jednak rywalom. Remontada w stylu, który pamiętamy sprzed sezonu.
Czy Królewscy przed własną publicznością pójdą za ciosem i pokonają Atletico po raz trzeci w sezonie? Poza styczniowym meczem w Pucharze Króla, mieliśmy bowiem już też pierwszą ligową konfrontację obu ekip. We wrześniu Atletico uległo u siebie lokalnemu rywalowi 1:2. Simeone ma prawo tęsknić za czasami, gdy punkty Realowi odbierał regularnie. Tymczasem z 14 ostatnich meczów derbowych Atletico wygrało tylko jeden. Inna sprawa, że 7 razy notowane były remisy.
Jak wygląda sytuacja kadrowa przed derbami? W Realu zabraknie Davida Alaby, Rodrygo, Mariano Diaza i Ferlanda Mendy’ego. W przypadku każdego z nich na drodze stają problemy zdrowotne. Z kolei Simeone nie może skorzystać z Rodrigo de Paula i Thomasa Lemara – to również efekt kontuzji.
Real wszedł w szalony okres, który będzie wymagał dużo nie tylko od piłkarzy, ale i od zarządzającego ich siłami trenera. We wtorek Liverpool, w sobotę Atletico, a już w najbliższy czwartek półfinał Pucharu Króla z Barceloną. Jakby tego było mało kolejnym rywalem w lidze jest mocny Betis, a w najbliższym czasie Los Blancos czekają jeszcze mecze z Liverpoolem (rewanż) i znów z Barcą – tym razem w lidze.
Początek sobotnich derbów Madryt o 18:30. Wszystkie mecze La Liga można oglądać za pośrednictwem streamu w Unibet TV.