Skip to main content

Zapewne wielu z kibiców piłkarskich wybierze dziś mecz RB Lipsk – Manchester City, ale telewizyjnego audytorium nie powinno też zabraknąć drużynom Interu i Porto. Ten dwumecz nie ma wyraźnego faworyta.

Spotyka się wicelider Serie A z wiceliderem portugalskiej Primeira Ligi. Inter może zapomnieć o Scudetto. Napoli ma gigantyczną przewagę 15 punktów i w zasadzie w stolicy Kampanii można już mrozić szampany, jednocześnie zastanawiając się, w której kolejce nastąpi koronacja. Interowi pozostanie walka o TOP 4, gdzie konkurencja jest naprawdę mocna. W Lidze Mistrzów chce zagrać Milan, Atalanta, jak również obie rzymskie drużyny. Marzy o tym również Juventus, który jednak po nałożeniu 15-punktowej straty musi mozolnie odrabiać straty.

Można więc wysnuć wniosek, że Nerazzurri skupią się na Lidze Mistrzów, która od wielu lat jest dla nich niedoścignionym marzeniem. I nie mówimy tu nawet o wygraniu tych rozgrywek, ale o odniesieniu jakiegokolwiek zauważalnego sukcesu. Przez ładnych parę lat Inter nie kwalifikował się do tych rozgrywek, potem przez kilka lat odbijał się od fazy grupowej. Gdy rok temu wreszcie udało się przejść fazę grupową, szybko marzenia mediolańczyków o uszatym pucharze zakończył Liverpool. Po triumfie w Champions League w 2010 roku za czasów Jose Mourinho, Inter jeszcze w kolejnym sezonie potrafił dotrzeć do ćwierćfinału tych rozgrywek. I na tym koniec. Kolejne lata to upokorzenia i maksymalnie 1/8 finału rok temu. Porto nie wydaje się rywalem nie do przeskoczenia, więc nic dziwnego, że w Lombardii rozbudzone są apetyty. Szczególnie, że swój pierwszy mecz z Tottenhamem wygrał lokalny rywal, czyli Milan. Głupio byłoby być gorszym.

Ale nie możemy zapominać o fenomenalnej serii Smoków. Porto nie przegrało żadnego z ostatnich 22 meczów (19 zwycięstw, 3 remisy). Ostatnich 10 meczów drużyny Sergio Conceicao to wyłącznie zwycięstwa. W krajowym pucharze Porto jest już w półfinale, wygrało też Puchar Ligi. Gorzej sprawy mają się w lidze, gdzie – jak już wspomnieliśmy – niebiesko-biali zajmują tylko 2. miejsce. Strata do prowadzącej Benfiki wynosi jednak tylko 5 punktów, więc sprawa mistrzostwa jest jak najbardziej otwarta.

Porto wygrało swoją grupę Ligi Mistrzów, wyprzedzając Club Brugge, Bayer Leverkusen i Atletico Madryt. To o tyle duże osiągnięcie, że Smoki zaczęły od dwóch porażek, by w kolejnych czterech meczach zaliczyć komplet zwycięstw. Z kolei Inter trafił do grupy śmierci z Bayernem i Barceloną, zatem już sam fakt awansu do 1/8 finału kibice Nerazzurrich mogli odebrać jako mały sukces. Kluczem okazało się zwycięstwo 1:0 z Barceloną na Stadio Giuseppe Meazza.

Inter grał z FC Porto w Lidze Mistrzów cztery razy – wszystkie te mecze rozegrane zostały w 2005 roku. Najpierw na wiosnę w edycji 2004/05, następnie jesienią edycji 2005/06. Mediolańczycy dwukrotnie wygrywali u siebie, Porto raz zremisowało u siebie i raz wygrało. Od tego czasu minęły już jednak prawie dwie dekady, więc wyciąganie na tej podstawie jakichkolwiek wniosków jest pozbawione sensu. To jedynie statystyczna ciekawostka.

W ostatni weekend Inter pokonał 3:1 Udinese, a jedną z bramek zdobył Romelu Lukaku. Belg skutecznie egzekwował rzut karny. Poniewierany przez kontuzje i brak formy Lukaku strzelił dopiero swojego 2. gola w sezonie ligowym. Mimo wszystko kibice Interu liczą, że zobaczą najlepszą wersję swojego snajpera i wraz z Lautaro Martinezem pomoże on w pokonaniu Porto. Bez zaliczki wypracowanej u siebie, w rewanżu na Estadio do Dragao może być ciężko o awans.

Related Articles