Za nami trzecia kolejka rundy rewanżowej. Moglibyśmy napisać, że liga się rozkręca, ale równie dobrze moglibyśmy napisać, że Maryla Rodowicz jest młoda, Iza Krzan brzydka, a ceny w sklepach ciągle spadają. Moglibyśmy, ale po co kłamać? Za nami beznadziejna kolejka, w której jedynym sensownym meczem była rywalizacja Legii z Cracovią, zakończona remisem 2:2. Wybieranie „asów” tej kolejki było zadaniem karkołomnym.
BLOTKI
Jakub Rzeźniczak – defensor płockiej Wisły ma w karierze najróżniejsze epizody, momenty lepsze i gorsze. W miniony weekend był moment zdecydowanie gorszy, bo Rzeźniczak wyleciał z boiska za nomen omen dość rzeźnicki faul. Jasne, że widywaliśmy już gorsze wślizgi i większe „odpały” naszych ligowców, ale nie będziemy w ten sposób usprawiedliwiać zawodnika Nafciarzy, który mógł cofnąć nogę, ale tego nie zrobił. Skończy się pewnie kilkoma meczami pauzy.
Pan z Liveparku – gdy podczas transmisji meczu Legii z Cracovią pokazywano wóz VAR, nagle jedna z osób siedząca obok sędziów pokazała charakterystyczny gest sympatyków Legii – „eLkę” z palców. Zrobiła się „aferka”, która wobec naprawdę mizernej kolejki stała się jednym z głównych tematów. Głos zabrał Marcin Stefański z Ekstraklasy.
– Pracownik techniczny obecny w wozie podczas meczu Legia vs Cracovia został odsunięty od obsługi VAR. Osoba ta nie podejmuje ani nie podejmowała żadnych decyzji dotyczących VAR, nie jest sędzią i zajmowała się kwestiami stricte technicznymi – powiedział Stefański.
Nie zmienia to faktu, że zachowanie tego pana było po prostu głupie, a skutek jest taki, że człowiek ten stracił pracę przy VAR, a kto wie czy nie stracił jej w ogóle…
Raków Częstochowa – 1:1 z Wartą Poznań, 1:0 z Piastem, 0:0 ze Stalą Mielec – oto wyniki lidera Ekstraklasy po wznowieniu rozgrywek. Czy są to wyniki godne potencjalnego mistrza Polski? Oczywiście, że nie. Być może jest stanowczo za wcześnie, by bić na alarm, ale wydaje się, że pod Jasną Górą doszło do lekkiego zaniepokojenia. Raków po prostu nie przekonuje, a historia pokazuje, że częstochowianie mają dryg do „wywracania się” na ostatniej prostej.
ASY
Fernando Santos – jesteśmy dalecy od chwalenia selekcjonera, za to, że wykonuje swoją robotę. Oczywiście, to już duża zmiana w stosunku do jego rodaka, bowiem Paulo Sousa miał Ekstraklasę w nosie. Santos nie tylko zamieszkał w Polsce, ale również dość szybko obskoczył w weekend trzy spotkania naszej ligi. Zostaje naszym „asem” głównie za to, że wytrzymał, oglądając te paździerze. Zapewne Santos od bardzo dawna nie obserwował na żywo takich „widowisk”, bo i niby gdzie?
Filip Bednarek – gra Lecha przed czwartkowym meczem z Bodo/Glimt nie napawa nas specjalnym optymizmem. Ktoś powie, że trzy czyste konta w czterech meczach to zupełnie niezła postawa zespołu w destrukcji, ale kto oglądał ostatni mecz Kolejorza z Wisłą Płock, ten wie, że czyste konto to głównie zasługa świetnie spisującego się między słupkami Filipa Bednarka. Przynajmniej trzy razy golkiper Lecha ratował zespół przed utratą gola. Drugie z rzędu wymęczone 1:0 pozwoliło mistrzom Polski
Więcej asów nie będzie. To był surogat kolejki.