Takiej transferowej bomby nikt się nie spodziewał. Jakub Kiwior przeniósł się ze Spezii do Arsenalu za 25 milionów euro. To transfer z kategorii “WOW”, który działa na wyobraźnię. Podpisał z nowym klubem pięcioletni kontrakt.
O miejsce w podstawowej jedenastce będzie trudno. Wywalczenie pierwszego składu to zadanie z gatunku niemalże niemożliwych. Jak wygryźć Williama Salibę czy Gabriela, którzy stworzyli szczelną parę stoperów i świetnie ze sobą współpracują? Ale nie o to przecież chodzi, żeby Jakub Kiwior z miejsca stał się jakimś ważnym ogniwem Arsenalu. Młody polski obrońca ma świadomość, że jest sprowadzany jako inwestycja, że być może czeka go w przyszłym sezonie jakieś wypożyczenie albo nieliczne minuty gry. Czy to oznacza, że nie warto ryzykować i trzymać się bezpiecznego gruntu i pewnego placu w Spezii? Z takiej szansy grzech nie skorzystać. To transfer z kategorii tych, po których należy pokiwać głową z uznaniem, bo jest nagrodą za wcześniejszą drogę Kiwiora, ale na pewno nie wyśmiewać, że teraz to będzie grzał ławę. Oprócz Kiwiora w tym okienku do Arsenalu trafił także Leandro Trossard za 27 mln funtów.
Nie sprowadzasz do klubu gościa za 25 milionów euro (22 mln funtów), żeby nie mieć na niego pomysłu. Poza tym Arsenal nie prowadzi szalonej polityki transferowej, tylko spokojnie inwestuje w młodzież. Mikel Arteta dysponuje drugą najmłodszą jedenastką w Premier League. Prześledźmy 20 najmłodszych jedenastek, jakie wybiegły w tym sezonie na boiska najlepszej angielskiej ligi. 10 z nich to skład, jaki wystawił Arteta, 9 to drużyna złożona z chłopaków z Southampton. Jeżeli zawięzimy grono do pięciu najmłodszych składów, to trzy będą z Southampton, jeden z Arsenalu i… jedyna inna jedenastka to Leeds United, ale to raczej wybryk i błąd systemu, a nie jakiś cotygodniowy trend. Tak więc Jakub Kiwior trafił do młodej i budującej się drużyny. Do tego takiej, która ma realną szansę na niespodziewane mistrzostwo Anglii. I miał odmówić? O Kiwiorze bardziej mówiło się w kontekście włoskich klubów, pojawiło się zainteresowanie Milanu czy Napoli, ale Anglia to nowa bajka.
Droga Kiwiora do wymarzonego transferu na pewno była nietypowa, inna niż wszystkie, co nie znaczy, że nieskuteczna czy fartowna. Piłkarz obrał nietypowy kierunek do rozwoju. Trafił do ligi… słowackiej. Chciał regularnie grać w seniorach, a tego nie mógł mu zagwarantować Anderlecht, gdzie Kiwior uczył się piłkarskiego fachu w szkółce. FK Podbrezova to nie był zwykły wybór. Mógł sugerować, że coś poszło nie tak, skoro trafia do takiej ligi (gorszej niż polska!) i jakiegoś podrzędnego klubu, zaliczając spadek jakościowy z uznanej szkółki. Nie tak przecież to miało wyglądać. To był jednak świadomy wybór i wielka chęć podjęcia rękawicy w seniorskiej piłce. Jako jeden z najmłodszych w drużynie zachwycił na tyle mocno, że trafił do najsilniejszej słowackiej ekipy – Żyliny. Tam trafił pod skrzydła dobrze znanego w Polsce Pavola Stano, który obecnie prowadzi Wisłę Płock.
Na dobre wypłynął jednak w Spezii, gdzie najpierw Thago Motta widział go w roli defensywnego pomocnika, co pozwoliło mu dodatkowo się rozwinąć. Później został przesunięty na swoją nominalną pozycję, a więc stopera. Najlepiej takiego, który gra w trójce i może popisywać się swoim wyprowadzeniem piłki. Ważne jest też to, że jest graczem lewonożnym. Kiwior to objawienie 2022 roku, nie tylko w piłce klubowej, ale i reprezentacyjnej, gdzie wywalczył sobie podstawowy skład i grał we wszystkich spotkaniach w Katarze. Transfer do Arsenalu sprawia, że stał się najdrożej sprzedanym polskim obrońcą i piątym najdrożej sprzedanym Polakiem w historii (oczywiście bez szczegółowego uwzględniania inflacji, bo pewnie wyszłoby ciut inaczej). To także rekord transferowy Spezii, pobity o sporą sumę, bowiem wcześniej najdrożej sprzedanym piłkarzem był David Okereke (około 8 mln euro). Pozostaje ściskać kciuki, życzyć powodzenia i liczyć, że Mikel Arteta wie, co robi, ściągając Polaka.