Skip to main content

Do finiszu Premier League jeszcze bardzo daleko, ale 20. kolejka może być bardzo istotną w kontekście układu górnej części tabeli. W sobotę derby Manchesteru, a w niedzielę derby północnego Londynu. Przewaga Arsenalu może stopnieć, ale może też wzrosnąć, a przecież Manchester United i Tottenham również mają swoje ambicje, które niekoniecznie muszą ograniczać się do miejsca w TOP 4.

Arsenal ma 5 punktów przewagi nad drugim Manchesterem City. Ta przewaga była nawet już większa, ale w ostatniej kolejce Kanonierzy tylko zremisowali bezbramkowo z Newcastle, podczas gdy mistrzowie Anglii ograli Chelsea 1:0. Wciąż dla bukmacherów, ekspertów i wielu kibiców faworytem nr 1 w walce o tytuł pozostaje team Pepa Guardiola. Ma większe doświadczenie w grze o najwyższe cele i wydaje się, że znacznie mocniejszą kadrę, także jeśli chodzi o ławkę rezerwowych. W dodatku ma niesamowitego Erlinga Haalanda, który strzela bramki jak na zawołanie, podczas gdy najlepszy snajper Arsenalu, sprowadzony właśnie z Man City, Gabriel Jesus jest kontuzjowany i nie wróci na boisko jeszcze przez wiele tygodni. Ale Mikel Arteta jakby nic sobie z tego nie robił. Jesusa zastąpił w ataku Eddie Nketiah, a Arsenal po prostu wygrywa mecze.

The Gunners wygrali październikowe derby północnego Londynu 3:1. Bramki zdobywali Thomas Partey, Granit Xhaka i rzeczony już Jesus, podczas gdy dla Kogutów odpowiedział oczywiście Harry Kane. Oczywiście, bo jest on katem Arsenalu w niemal każdych North London Derby. Smaczku dodaje fakt, że Kane jest wychowankiem grup młodzieżowych Arsenalu, ale w klubie z armatką w herbie kariery nie zrobił, a wybił się w zespole lokalnego rywala. Sam Kane nigdy nie wyrażał się negatywnie o Arsenalu, ale fakty są takie, że gdy gra przeciwko Kanonierom, na ogół nie kończy meczu z zerowym dorobkiem strzeleckim. W 18 meczach z Arsenalem kapitan reprezentacji Anglii strzelił 14 goli i zanotował 3 asysty.

Tottenham na swoim stadionie będzie chciał wziąć rewanż na zespole Artety. Tak zresztą było w zeszłym sezonie. Arsenal wygrał na Emirates 3:1, a potem przegrał na Tottenham Hotspur Stadium 0:3. Tamten rewanż na stadionie Spurs miał ogromne znaczenie i utrzymał gospodarzy przy nadziei, że można wyprzedzić Arsenal i zająć 4. miejsce. Finalnie ta sztuka się udała, bo Kanonierzy po raz pierwszy od bardzo dawna przegrali wtedy z Newcastle. Teraz do mety sezonu jeszcze wiele kolejek, ale Arsenal znów gra derbowy rewanż po wygranej 3:1 u siebie. I znów robi to będąc na upragnionej w tabeli lokacie. Teraz jednak nikt nie wyobraża sobie, że podopieczni Artety mogą stracić miejsce w Lidze Mistrzów. Otwartą kwestią jest to, czy zdobędą mistrzostwo.

Drużyna Antonio Conte po restarcie rozgrywek nie zachwyca formą. Zaczęło się od wymęczonego remisu 2:2 z Brentford, potem była domowa porażka 0:2 z Aston Villą i dopiero w ostatniej serii gier Spurs zagrali na miarę oczekiwań trenera, gromiąc Crystal Palace na Selhurst Park 4:0. Kilka dni później Koguty awansowały do kolejnej rundy Pucharu Anglii, pokonując 1:0 Portsmouth. Zwycięskiego gola strzelił rzecz jasna Kane. Po mistrzostwach świata Kane zdobył więc cztery z siedmiu strzelonych przez Tottenham goli. Jeśli ktoś martwił się o 29-letniego napastnika po zmarnowanym rzucie karnym w ćwierćfinale mundialu, to obawy były niepotrzebne.

Co ciekawe, od 17 razy derby północnego Londynu nie zakończyły się zwycięstwem gości. To zła wiadomość dla Arsenalu. Z kolei 9 z 10 ostatnich pojedynków o dominację w tej części stolicy Anglii przynosiła bramki w obu połowach spotkań, co z kolei jest dobrą wróżbą dla postronnych kibiców, którzy mają prawo liczyć na emocjonujące widowisko w niedzielę od 17:30 czasu polskiego.

Related Articles