Skip to main content

Dziś dobiega końca 18. kolejka Premier League, a jej ostatnim akcentem będzie szlagierowo zapowiadający się mecz Chelsea – Manchester City. Ani się obejrzymy, a obie drużyny zagrają ze sobą po raz drugi – w niedzielę na Etihad Stadium w ramach Pucharu Anglii.

Skupmy się jednak na ligowej konfrontacji The Blues i The Citizens, bo to mecz, który ma bardzo duże znaczenie dla układu tabeli. Manchester City może zniwelować stratę do Arsenalu o dwa oczka, a to dlatego, że we wtorek Kanonierzy tylko zremisowali z Newcastle 0:0. Ale dla Chelsea ewentualna strata punktów będzie istną katastrofą. Drużyna zajmuje obecnie 10. miejsce.

Przed mundialową przerwą Chelsea notowała ligową serię trzech porażek z rzędu. Po katarskiej imprezie zaczęła od zwycięstwa 2:0 nad Bournemouth. W Nowy Rok było już jednak gorzej. Podopieczni Grahama Pottera tylko zremisowali z Nottingham. W efekcie na dziś ich strata do Arsenalu wynosi 19 punktów. Na Stamford Bridge nikt nie myśli w tym momencie o mistrzowie Anglii, ale celem jest odrabianie strat i przeskoczenie do czołowej czwórki, tak by znów móc słuchać hymnu Ligi Mistrzów w sezonie 2023/24. Droga do tego daleka, a dzisiejszy rywal najtrudniejszy z możliwych.

Citizens również po mundialu zdążyli zgubić już punkty. W Sylwestra ekipa Pepa Guardioli ledwie zremisowała z marnym Evertonem. Kilka dni wcześniej mistrzowie Anglii wygrali 3:1 z Leeds. Drugie z rzędu potknięcie byłoby jednocześnie trzecim w czterech ostatnich meczach Premier League. Guardiola wie, że takie serie nie mają prawa się zdarzać kandydatowi do złotych medali.

Manchester City i Chelsea zmierzyły się ze sobą w tym sezonie już w meczu Pucharu Ligi. Tuż przed przerwą mundialową The Citizens ograli u siebie The Blues 2:0 po bramkach Riyada Mahreza i Juliana Alvareza. Obywatele wygrali również obydwa ligowe spotkania z Chelsea w sezonie ubiegłym – dwukrotnie po 1:0. Wcześniej jednak trzy razy górą w bezpośrednich konfrontacjach był zespół z Londynu. W ciągu nieco ponad miesiąca w 2021 roku podopieczni jeszcze wówczas Thomasa Tuchela ograli Manchester City 1:0 w Pucharze Anglii, 2:1 w lidze, a potem 1:0 w finale Ligi Mistrzów.

Dziś Tuchela nie ma już na Stamford Bridge. Po bardzo nieudanym starcie sezonu zastąpił go Graham Potter. O ile w Lidze Mistrzów wszystko poszło po jego myśli i Chelsea może szlifować formę na dwumecz 1/8 finału z Borussią Dortmund, o tyle w lidze piętrzą się problemy. Gdyby sezon kończył się dziś, The Blues zabrakłoby nie tylko w kolejnej edycji Champions League, ale w ogóle w europejskich pucharach.

Warto dziś zwrócić uwagę na Raheema Sterlinga, który latem zamienił szatnię Manchesteru City na szatnię Chelsea. Guardiola raczej bez żalu pożegnał się z chimerycznym skrzydłowym, który potrafił strzelać i asystować jak na zawołanie, by innym razem irytować marnowaniem dobrych okazji i podejmowaniem nieracjonalnych decyzji na murawie. W Chelsea Sterling strzelił 4 bramki i 2 asysty w Premier League, co czyni go najskuteczniejszym zawodnikiem The Blues. Te liczby są jednak wręcz śmieszne przy dokonaniach Erlinga Haalanda. Norweg ma już 21 bramek i 3 ostatnie podania. Przy wielu z nich asystował mu Kevin De Bruyne, który ładnych parę lat temu biegał po boiskach w koszulce Chelsea. Ten epizod jego kariery nie był jednak udany, a talent Belga rozbłysnął pełnym blaskiem dopiero na Etihad Stadium.

Obaj trenerzy mają swoje problemy kadrowe. Potter nie może skorzystać z usług Reece’a Jamesa, N’Golo Kante czy Wesa Fofany. Guardiola musi radzić sobie bez Rubena Diasa, a pod znakiem zapytania stoi występ Aymerica Laporte’a. Na szczęście dla Pepa – ostatnio w środku defensywy bez strachu może stawiać na Nathana Ake, Johna Stonesa i Manuela Akanjiego. Poza grą jest prawdopodobnie jeszcze Julian Alvarez, który wraca do reżimu treningowego City po okraszonych złotem mistrzostwach w Katarze.

Dla Pottera będzie to dziewiąty mecz przeciwko Guardioli. W dotychczasowych wygrał tylko raz, a siedem razy musiał uznać wyższość bardziej doświadczonego i utytułowanego Katalończyka. Czy dziś wieczorem Potter stanie rywalowi ością w gardle po raz drugi? A może dojdzie do pierwszego remisu? Choć mecz rozegrany zostanie na Stamford Bridge, to wydaje się, że mimo wszystko faworytem pozostaje Guardiola i jego ekipa. Pierwszy gwizdek o 21:00.

Related Articles