Spotkanie pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów a Aluronem CMC Wartą Zawiercie było hitem 11. kolejki PlusLigi. Emocji nie zabrakło, ale to Zawiercie wywiozło trzy punkty z Hali Podpromie. Statuetka MVP spotkania trafiła po raz kolejny do rąk Bartosza Kwolka.
W meczu na szczycie spotkały się ze sobą dwie sąsiadujące drużyny w tabeli PlusLigi, czyli Asseco Resovia Rzeszów (2. miejsce) oraz Aluron CMC Warta Zawiercie (3. miejsce). Przed tym starciem rzeszowianie mieli trzy punkty przewagi nad rywalami. Obydwie ekipy zanotowały bardzo dobry start sezonu. Resovia pierwszy mecz przegrała dopiero w 8. kolejce, wówczas musiała uznać wyższość wicemistrza Polski – Jastrzębskiego Węgla. Jednym z ich najważniejszych zwycięstw w ciągu tych dziesięciu kolejek było pokonanie mistrza Polski – Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Z kolei zawiercianie do tej pory zanotowali dwie porażki. W 4. kolejce przegrali z jastrzębianami, a w 5. przed własną publicznością stracili punkty z Indykpolem AZS Olsztyn. Podobnie jak Resovia, także okazali się lepsi od ZAKSY. Aluron jest też jednym z trzech zespołów, które reprezentują Polskę w Lidze Mistrzów. Do tej pory rozegrał dwa mecze i obydwa wygrał 3:1. Notuje więc bardzo dobry sezon, czego kontynuacją jest efektowna wygrana nad gwiazdozbiorem Resovii.
W ubiegłym sezonie obydwie drużyny mierzyły się ze sobą pięciokrotnie. Oczywiście dwa razy spotkały się w rundzie zasadniczej, wówczas każda z nich wygrała po razie. W obydwu spotkaniach rozegrane zostały cztery sety. W ćwierćfinale Pucharu Polski lepsza okazała się Resovia, pokonując rywali 3:1. Zespoły „wpadły” na siebie także w ćwierćfinale play-offów. W rywalizacji do dwóch zwycięstw zawiercianie wygrali 2:0. Każde z tych spotkań zakończyło się 3:1. Tym razem po raz szósty z rzędu padł taki sam wynik.
Asseco Resovia Rzeszów – Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (21:25, 32:30, 19:25, 22:25)
Początek inauguracyjnej partii pokazał, że to będzie wyrównany pojedynek. Zawodnicy nie wstrzymywali rąk w polu serwisowym, jednak w tym secie więcej niż asów serwisowych (3) było zepsutych zagrywek (9). Do połowy odsłony żadna z drużyn nie potrafiła wypracować przewagi wyższej niż dwa punkty. Jako pierwszym udało się to zawiercianom. Odskoczyli na trzy „oczka” (17:14) i już tej przewagi nie dali sobie zabrać. Mimo usilnych starań Rzeszowa, to Zawiercie zdominowało końcówkę. Atak po skosie zapewnił im piłkę setową (24:21) i już w kolejnej akcji Kwolek zakończył zabawę.
Rzeszowianie szybko postanowili zapomnieć o przegranej pierwszej partii. Na początku im się to udawało. Po ataku Toreya DeFalco prowadzili już czterema punktami (11:7). Gdy po asie serwisowym Jana Kozamernika było 17:12, to wydawało się, że pewnie kroczą po wygranie seta i tym samym doprowadzenie do remisu. Przy serwisach Dawida Konarskiego dystans zmalał do dwóch oczek (19:17), a szczęśliwy as Kwolka dał remis (19:19). Końcówka była zacięta, prowadził raz jeden raz drugi zespół. Wszystko w tym secie miało się rozstrzygnąć po grze na przewagi (29:29). Po 42 minutach zaciętej walki, seta zakończył efektowny blok DeFalco na Kovaceviciu. W tej partii bardzo dobrze zagrali blokiem podopieczni Giampaolo Medeiego. Tym elementem zapunktowali pięciokrotnie. Dodatkowo popełnili mniej błędów w polu zagrywki, bo tylko cztery. Prawie wypuścili z rąk wygraną partię.
Kolejna odsłona rozpoczęła się od wyrównanej walki, ale szybko to zawiercianie przejęli inicjatywę. Mocnymi atakami zaskakiwał rywali przede wszystkim Dawid Konarski. W tym secie skończył sześć punktowych ataków. Gdy widowiskowym blokiem popisał się Miłosz Zniszczoł, to było już 12:16. Jego drużyna utrzymywała swoje prowadzenie, rzeszowianie popełniali sporo błędów, w tym głównie w polu zagrywki (19:23). Przyjezdni nie przedłużali już tej odsłony i zakończyli ją mocnym serwisem Patryka Łaby. Nie tylko rzeszowianie słabo serwowali w tym secie. Gospodarze pomylili się sześć razy, a goście aż siedem. Najwięcej błędów Resovia popełniła w końcówce, co umożliwiło Zawierciu szybkie zwycięstwo.
W czwartej partii zawiercianie bardzo szybko przejęli inicjatywę (4:8). Do połowy seta kontrolowali przebieg gry, jednak Resovia nie powiedziała ostatniego słowa. Kontakt punktowy zespół ze stolicy Podkarpacia złapał po kontrze Buckiego (16:17). Także ten atakujący asem doprowadził do remisu (19:19). Kontra z VI strefy Kovacevicia dała drużynie z Zawiercia piłkę meczową (22:24) i imponujący blok Kwolka zakończył całe spotkanie. W porównaniu do poprzedniej partii, zawiercianie wyciągnęli wnioski i poprawili się w polu serwisowym. Tego nie można powiedzieć o rzeszowianach. Goście pomylili się zaledwie raz, a gospodarze aż siedem. Serwis tego dnia wyjątkowo im nie siedział.
Jak już wspomnieliśmy, najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Bartosz Kwolek, który zdobył 20 punktów. Atakował ze skutecznością 55%, a piłkę przyjmował na poziomie 39%. Dwa razy zapunktował w polu zagrywki. Z bardzo dobrej strony pokazał się Uros Kovacević, ale do tego już się przyzwyczailiśmy. Serb poniżej pewnego poziomu nie schodzi. W tym meczu atakował ze skutecznością 51%, co dało mu 21 „oczek”. Do tego dorzucił jednego asa serwisowego i punktowy blok. Kolejnym zawodnikiem, który zaliczył udane spotkanie był Dawid Konarski. Polak zdobył 18 punktów, a jego skuteczność w ataku wyniosła 52%. Z kolei w rzeszowskim zespole najlepiej spisał się duet: Jakub Bucki oraz Torey DeFalco, którzy razem zdobyli 37 „oczek”.
Największym problemem „Resoviaków” była zagrywka. W tym elemencie popełnili aż 24 błędy, natomiast ich przeciwnicy o dziewięć mniej. Ogólnie rzeszowianie podarowali rywalom 34 punkty, a sami dostali 24. Zawiercianie nieco słabiej zagrali blokiem. Zapunktowali nim ośmiokrotnie, a przeciwnicy 11 razy. Jeśli chodzi o asy serwisowe, to ta statystyka była najbardziej wyrównana (R:5, Z:6). Jak widać, w głównej mierze o wygranej Zawiercia zadecydowały błędy Rzeszowa. Po tym meczu nadal obydwie drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli, z tą jednak różnicą, że mają tyle samo punktów (26). Do lidera – Jastrzębskiego Węgla tracą po cztery punkty, ale wicemistrz Polski ma rozegrany jeden mecz mniej. Siatkarze z Jastrzębia musieli bardzo się ucieszyć z takiego wyniku, bo nie zmalała ich przewaga nad wiceliderem. Już w weekend następna kolejka PlusLigi, w której Asseco zmierzy się z beniaminkiem BBTS-em Bielsko-Biała, a Aluron z Projektem Warszawa.