Po trzech kolejkach Tauron Ligi dwie drużyny nadal pozostają bez zwycięstwa. Niechlubnymi statystykami mogą pochwalić się Volleyball Wrocław oraz, co bardziej zaskakujące, Ił Capital Legionovia Legionowo. Wrocławianki przynajmniej dwa razy przegrały po tie-breaku, natomiast legionowianki nadal nie urwały ani jednego seta!
Volleyball Wrocław oraz Ił Capital Legionovia Legionowo obecnie zajmują dwa ostatnie miejsca w tabeli Tauron Ligi. O ile forma wrocławianek nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem, o tyle już trzy przegrane spotkania przez legionowianki to większa niespodzianka. Volleyball Wrocław w ubiegłym sezonie zajął 9. miejsce, więc nie jest jakimś wybitnym zespołem. Raczej takim, który do końca powinien drżeć o utrzymanie (spada tylko ostatnie miejsce). Z kolei legionowianki poprzedni rok zakończyły na wysokim 5. miejscu, a co godne zapamiętania – zagrały w finale Pucharu Polski. Tam już nie powalczyły zbytnio i uległy 0:3 Developresowi Bella Dolina Rzeszów. Widząc markę Legionovii na samym dnie tabeli z bilansem setów 0:9 można się mocno zdziwić. Patrząc jednak na to, co działo się podczas okienka transferowego, to forma wrocławska i legionowska jest do wyjaśnienia.
Przed rozpoczęciem sezonu obydwie ekipy dokonały bardzo wielu zmian. Przede wszystkim na ławce trenerskiej Legionowa zmienił się trener. Alessandro Chiappiniego zastąpił Paweł Kowal, który wcześniej trenował zespół legionowskich juniorek. Włoch jednak pozostał w Polsce jako trener ŁKS-u Commercecon Łódź. W szeregach Legionovii zaledwie cztery zawodniczki przedłużyły swoje kontrakty na kolejny rok. Są to: Maja Szymańska, Klaudia Kulig, Diana Dąbrowska oraz Sonia Stefanik. Na pewno największym ciosem dla Legionovii było odejście Olivii Różański. W ubiegłym sezonie była zdecydowanie najlepszą zawodniczką w zespole, bo aż siedmiokrotnie została wybrana MVP meczu w Tauron Lidze. Różański to zresztą jedna z gwiazd reprezentacji Polski. Oczywiście nie aż na taką skalę, ale można to porównać ze stratą Semeniuka przez ZAKSĘ. Obie wyrwy są nie do zasypania.
Żeby tego było mało, to kolejnymi ważnymi siatkarkami, które odeszły były: Izabela Lemańczyk, Magdalena Damaske, Yaprak Erkek, Aleksandra Gryka, Alicja Grabka, Daria Szczyrba, Gyselle Silva oraz Maja Tokarska. Natomiast nowymi zawodniczkami Legionoviii zostały: Aleksandra Dudek, Magda Kubas, Marta Duda, Maryna Mazenko, Dominika Mras, Gabriela Dębowska oraz Aleksandra Jedut. Widać, że w Legionowie coś się posypało. Odeszło wiele znanych i bardzo dobrych zawodniczek, dlatego trudno będzie nowym siatkarkom je zastąpić. Na razie kompletnie się to nie udaje. Terminarz był nie do pozazdroszczenia, bo grały z Chemikiem, ŁKS-em i Budowlanymi, ale przegrany set do 8 z policzankami to trochę wstyd, a zdobywanie np. 14, 15 czy 16 punktów w setach z obiema łódzkimi ekipami pokazuje różnicę poziomów. Mecz z Budowlanymi to został w zasadzie oddany bez walki (do 14, 18 i 16).
W bardzo podobnej sytuacji jest zespół z Wrocławia, z tym, że oprócz czterech zawodniczek w zespole pozostał trener Michał Masek. We wrocławskiej ekipie na kolejny sezon zostały: Adrianna Szady, Joanna Chorąża, Julia Stancelewska oraz Aleksandra Gromadowska. Oprócz Magdaleny Hawryła i Anny Kaczmar, które zakończyły karierę, sześć zawodniczek opuściło klub. Na tej liście znalazły się: Karolina Fedorek, Nina Kocić, Yunieska Robles, Yunieska Robles, Andrea Kossanyiova, Marta Wellna oraz Anna Bodasińska. Aż jedenaście siatkarek przeprowadziło się do Wrocławia. Wśród nich są: Lucie Muhlsteinova, Melissa Evans, Zuzanna Kamińska, Julia Szczurowska, Magdalena Saad, Łucja Kuriata, Dominika Witkowska, Anna Bączyńska, Regiane Bidias, Aleksandra Gołębiowska, a także Joanna Pacak. Zatem w obydwu zespołach doszło do bardzo wielu zmian. Praktycznie całe składy zostały wymienione. Wiadomo, że potrzeba czasu, żeby się zgrać i wygrywać mecze.
Co prawda wrocławianki przegrały trzy spotkania, ale jakoś zaskoczyły szybciej. W dwóch z nich udało im się urwać po punkcie. No i co najważniejsze, Volleyball Wrocław postraszył samego mistrza Polski! Terminarz także nie ułożył się po myśli ekipy z Wrocławia. Najpierw mecz u siebie z wicemistrzyniami Polski – Developresem Bella Dolina Rzeszów (0:3), potem przegrana z aktualnymi mistrzyniami – Grupą Azoty Chemikiem Police. No i w tym meczu wrocławianki niespodziewanie trzymały się bardzo dzielnie i postraszyły policzanki. Przegrały 2:3 i zapisały na swoim koncie pierwszy punkcik w ligowej tabeli. Wydawało się, że mecz z BKS-em Bostik Bielsko-Biała będzie dobrą okazją do przełamania się, jednak tak się nie stało. Do tej pory bielszczanki radzą sobie bardzo dobrze, wygrały trzy spotkania i znajdują się na trzecim miejscu w tabeli. Spotkanie między tymi drużynami zakończyło się także po pięciosetowej walce. Kolejne mecze także nie będą należały do najłatwiejszych. Najpierw spotkanie z Radomką Radom, a potem z ŁKS-em Łódź. Czy w którymś z nich wrocławianki się przełamią i zanotują pierwsze ligowe zwycięstwo? Takie „ciułane” sety mogą być na wagę złota, bo przecież z ligi leci tylko ostania drużyna. Legionovia teraz ma łatwiej. Kolejne dwa mecze będą dobrą okazją do pierwszego triumfu. Najpierw u siebie MKS Kalisz, a potem Polskie Przetwory Pałac Bydgoszcz. Jeśli tu nie uda się zapunktować, to będzie oznaczało już spory problem.
Oprócz Volleyball Wrocław oraz Ił Capital Legionovia Legionowo na dole tabeli znajduje się także Roleski Grupa Azoty PWSZ Tarnów. Tarnowianki mają tyle samo punktów, co wrocławianki, jednak są minimalnie lepsze, bo wygrały jedno spotkanie. Po tie-breaku pokonały MKS Kalisz. Przypomnijmy, że Tarnów jest tegorocznym beniaminkiem Tauron Ligi, więc dopiero przeciera swoją ścieżkę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jeżeli zastanawialibyście się, który z tych dwóch ostatnich zespołów jest lepszy, to mamy dla was odpowiedź. Volleyball Wrocław i Ił Capital Legionovia Legionowo miały okazję grać ze sobą w 1/8 Tauron Pucharu Polski. W tym meczu lepsze okazały się wrocławianki, które pokonały rywalki 3:1. Także Legionowo na razie zawodzi na każdej linii.