Aston Villa szybko znalazła nowego menadżera, wykupując go za sześć milionów euro z Villarrealu. Do Premier League wraca Unai Emery, który sparzył się tutaj pracą w Arsenalu. Odbudował jednak pozycję w Hiszpanii i znów spróbuje odnieść sukces w Anglii.
Ambicje Aston Villi dobrze pokazują różnicę między angielską ligą a hiszpańską. Latem wyłożyli na ladę 26 milionów funtów (30 milionów euro), zgarniając Diego Carlosa z Sevilli, a więc podstawowego stopera jednej z najlepszych drużyn Primera Division. Tej, która przez długi czas w poprzednim sezonie nawiązywała równorzędną walkę z Realem Madryt. Angielski średniak wyłożył jednak kasę na zawodnika i zaoferował taki kontrakt, jakiego Sevilla nie była w stanie. Tym razem ponownie osłabili inny, silny hiszpański klub, półfinalistę Ligi Mistrzów i niedawnego zdobywcę Ligi Europy. Za sześć milionów euro wyrwali Villarrealowi trenera, który był autorem sukcesów tego klubu w ostatnich latach.
The Villans, którzy zajmują w tej chwili odległe 15. miejsce w Premier League i są sporym rozczarowaniem, sięgają po bardzo uznane nazwisko w europejskiej piłce. To przede wszystkim specjalista od Ligi Europy, bo wygrywał to trofeum czterokrotnie – trzy razy z Sevillą i raz z Villarrealem. Był też w piątym finale z Arsenalem, ale tam lepsza okazała się Chelsea, która zdemolowała Kanonierów 4:1. Hiszpański trener musiał wrócić do kraju, by odbudować nazwisko. Gdyby nie poszło mu w Villarrealu, to raczej byłby skazany na jakieś piłkarskie peryferia, a tak znów może się odbić i spróbować w zespole z większym potencjałem finansowym (bo niekoniecznie sportowym). W ogóle to nawet mówiło się o tym, że w Birmingham marzą o zatrudnieniu… Mauricio Pochettino! Ambicje są więc spore. Dwie prace Emery’ego są powszechnie uznawane za klapy – ta w PSG i ta w Arsenalu. My skupmy się na tej angielskiej
W Arsenalu przepracował półtora sezonu. Zwłaszcza początek miał imponujący i ekscytujący – najpierw były dwie porażki z silnym Manchesterem City i Chelsea, a później… aż 11 zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Arsenal pokonywał co prawda tylko średnie i słabe zespoły, ale robił to z zabójczą skutecznością. Później wkradły się też remisy, ale była też efektowna wygrana 4:2 w North London Derby i nazbierało się aż 22 meczów z rzędu bez porażki. Jego kadencję w Arsenalu mocno naznaczył frajersko przegrany wyścig o TOP4. Końcówka sezonu 2018/19 to wynikowy dramat. Przegrane z Evertonem, Crystal Palace, Wolverhampton czy 0:3 z Leicester – i to wszystkie w samym tylko kwietniu. Świetna seria siedmiu zwycięstw i 14 meczów bez porażki w rundzie jesiennej została całkowicie zaprzepaszczona. Przegrał z Tottenhamem o punkcik. Złośliwi mogli powiedzieć, że to przez to, że Emery za wszelką cenę chciał się dostać do Ligi Europy.
Emery wraca do Anglii i wita się swoim charakterystycznym – good ebening. Zwolniony został w listopadzie 2019 roku, bo już nie dało się na to patrzeć. Końcówka jego przygody z Arsenalem to męczarnia i czekanie na zwolnienie. Na dziewięć ostatnich spotkań wygrał zaledwie jedno i to z ledwością, w doliczonym czasie z Vitorią Guimaraes, a licząc inaczej – na siedem ostatnich nie wygrał żadnego. Arsenal zostawił na 8. miejscu w lidze. Później wydało się, że Emery miał też kłopoty w życiu prywatnym. Jego była partnerka, o 13 lat młodsza Sacha Wright, udzieliła wywiadu, w którym przyznała, że po zerwaniu obwiniał ją o kiepskie wyniki. – Dzień, w którym się rozstaliśmy, był dniem, w którym zaczęliśmy przegrywać – miał rzucić do niej Emery. To oczywiście tylko relacja jednej strony. Para rozstała się we wrześniu, więc fakty są takie, że od tego czasu Emery zdążył jeszcze kilka meczów wygrać. Jako singiel!
Emery na pierwszych randkach z nią miał też sprawdzać istotne słowa w Google Tłumaczu, często wyśmiewano go za bardzo dla niego charakterystyczne “good ebening”. To też był zarzut w jego stronę, że bariera językowa między trenerem i zawodnikami była za duża, ponieważ umiał angielski zbyt słabo. Emery w BBC Sport przyznawał, że teoria została dorobiona do braku wyników, a barierę językową wyolbrzymiono. Właścicielom po prostu brakło cierpliwości. Teraz spróbuje na nowo oczarować Anglię. Matty Cash i Jan Bednarek mają więc nowego menadżera. Poprowadzi Aston Villę od listopada, zatem do Poznania już nie przyjedzie.