Skip to main content

Manchester United wygrał z Tottenhamem 2:0 i był to ich najlepszy, najbardziej jakościowy występ w sezonie. Koguty po prostu nie istniały. Więcej mówiło się jednak o tym, że Cristiano Ronaldo obraził się i w 89. minucie udał do szatni. Został za to zawieszony na kolejny mecz.

Cristiano Ronaldo i jego powrót do Manchesteru United. Coś, co brzmiało jak ładne zakończenie bajki, stało się utrapieniem dla klubu. 37-letni Portugalczyk nie jest w stanie zasuwać w pressingu, dlatego nie pasuje do koncepcji Erika ten Haga. Konflikt interesów przewidywano już po tym, jak Holender objął United. Jeszcze w poprzednim sezonie Ronaldo był momentami krytykowany za brak pracy w defensywie (choćby bolesne 0:5 z Liverpoolem), natomiast bronił się i wiele razy skutecznie odpowiadał bramkami – zaczął od dubletu w debiucie, dwa razy trafił z Arsenalem, zdobył po hat-tricku z Tottenhamem i Norwich. Przede wszystkim ratował skórę w Champions League, gdzie zdobył co najmniej bramkę w pięciu meczach fazy grupowej. Przesądzał tam o wynikach w końcówkach.

Wtedy jednak u sterów był Ralf Rangnick. Jego zespół prezentował się najczęściej przeciętnie i zaliczył po drodze kilka kompromitacji – 0:4 z Brighton, 0:5 z Liverpoolem, 1:4 z Manchesterem City. Klub zmierzał absolutnie donikąd, a zatrudnienie tego trenera okazało się kompletną klapą. Pod koniec kadencji wygrał tylko dwa mecze z ostatnich dziesięciu. Nie miał tak silnego charakteru i pozycji, żeby usadzić Cristiano Ronaldo. Piłkarze sami śmiali się po jego zatrudnieniu – kim on w ogóle jest. Krótko mówiąc – nie miał posłuchu i poważania. Nie chciał więc podejmować jakichś kontrowersyjnych decyzji i trzymał się kurczowo tych samych wyborów personalnych, mimo że niektórzy zawodnicy grali jak ostatnie pokraki (Wan-Bissaka, Shaw, Maguire). Do annałów przeszedł też zabójczy duet środka pola nazwany McFredem.

Erik ten Hag jest już inny. Chce budować bardziej długofalowo, nie przychodzi jako strażak, który musi ugasić pożar. On ma go ugasić, posprzątać i wybudować nowy dom. Dlatego też miał pełne poparcie przy ruchach transferowych i dostał takich piłkarzy, jakich oczekiwał. Antony z miejsca stał się rewelacją w składzie, natomiast Lisandro Martinez szybko i skutecznie odciął łatkę za małego i drobnego zawodnika na Premier League, który przegrywa główki i tworzy udaną parę z Varanem. Do ławki przyspawany został Harry Maguire i słabiutko grający Wan-Bissaka. W środku pola nie ma już duetu McFred, ponieważ z Realu Madryt przyszedł Casemiro, żeby z miejsca poprawić jakość w tej formacji. Także Ronaldo nie jest pierwszym wyborem do ataku. W pre-season świetnie spisywał się tam Anthony Martial, a ostatnio gra tam Marcus Rashford, który też zyskał większą pewność siebie.

Cristiano Ronaldo nie chce być Zlatanem Ibrahimoviciem, a przecież to doskonały przykład zawodnika, który się nie obraża i pracuje dla klubu najlepiej, jak tylko potrafi. Ibra jest olbrzymim mentorem dla piłkarzy Milanu. W wielu meczach przecież nie mógł grać, a pełnił rolę motywatora i nie niszczył atmosfery. Wręcz przeciwnie. Jest idealnym przykładem na to, jak można ładnie się piłkarsko starzeć. Ibra miał wielkie kłopoty z kolanem, ale nie chciał tego ujawniać, żeby nie niszczyć tak solidnie wypracowanego mentalu w zespole. Zagryzł zęby, grał na zastrzykach i właściwie nie miał więzadła. Wszystko to zakończyło się mistrzostwem Włoch. Dopiero po sezonie przeszedł operację. Ronaldo tak nie potrafi, nie umie być Ibrahimoviciem. Jego duma i charakter nie pozwala na to, żeby siedzieć na ławce rezerwowych. Nie chce i nie zaakceptuje faktu, że ma być tylko dopełnieniem składu. On ma być główną strzelbą.

Tego mu ten Hag zagwarantować nie może. Holender stoi przed naprawdę trudnym zadaniem. Musi mierzyć się z silną osobowością i legendą piłki nożnej, a przecież dopiero pracuje na swoje nazwisko. Nie jest Guardiolą, Mourinho, Conte, Kloppem, czy Tuchelem. Nie ma zamiaru się jednak patyczkować i trzyma się twardo. Wyniki przemawiają na jego korzyść, bo Manchester United wreszcie dostarcza fanom jakiejkolwiek frajdy. Widać to po spotkaniach z Liverpoolem, Arsenalem, czy ostatnim z Tottenhamem, gdzie mogło być śmiało 4:0, a nie 2:0. Zespół Antonio Conte nie istniał. Było to wielkie zwycięstwo. A mimo to zamiast o wspaniale wygranym meczu mówi się więcej o obrażalskim Cristiano Ronaldo.

Ten Hag nie ma zamiaru niczego ukrywać. Na konferencji nie owijał w bawełnę, tylko sam przyznał, że Ronaldo odmówił wejścia na boisko za co został ukarany zawieszeniem na mecz z Chelsea. Co więcej, przypomniał, wbijając drugą szpilkę, że to w przypadku gwiazdora recydywa. Podobnie zrobił w sparingu z Rayo Vallecano. Zdecydowana większość kibiców popiera nowego trenera, a Ronaldo brzydko rysuje swój pomnik czarnym flamastrem.

Related Articles