Skip to main content

Serbki w kapitalnym stylu obroniły tytuł wywalczony w 2018 r. W wielkim finale bez straty seta pokonały Brazylijki. MVP turnieju została wybrana atakująca Tijana Bosković. Podobnie było cztery lata temu. Podium uzupełniły mistrzynie Europy – Włoszki.

Brazylijki do meczu finałowego przystąpiły z tylko jedną porażką na koncie. Doznały jej jeszcze w pierwszej fazie grupowej z Japonią. Serbki nie przegrały ani jednego spotkania, a najbardziej napociły się… z Polską w ćwierćfinale. Półfinał i finał (teoretycznie trudniejsze mecze, prawda?) wygrały dwa razy po 3:0. Udało im się obronić tytuł mistrzyń świata. Brazylijki mają finałowego pecha, bo już po raz czwarty zdobywają „tylko” srebro. Serbki nie pozostawiły im złudzeń i rozbiły je 3:0, jak większość rywalek na tych mistrzostwach.

Brazylia – Serbia 0:3 (24:26, 22:25, 17:25)
Najbardziej zacięty był inauguracyjny set. Serbki zaczęły go bardzo nerwowo. Brazylijki, dzięki błędom rywalek, szybko wyszły na trzypunktowe prowadzenie (5:2). Mistrzynie świata słabo przyjmowały. Do stanu 10:10 cały czas Brazylijki utrzymywały nieznaczną przewagę. Po skutecznym ataku Tijany Bosković Serbki po raz pierwszy w spotkaniu wyszły na prowadzenie (10:11). Od tego momentu zaczęła się gra punkt za punkt. Żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie przewagi większej niż dwa punkty. Przy stanie 22:24 Serbki miały pierwszą piłkę setową, ale jej nie wykorzystały. Brazylijki wyrównały wynik (24:24), ale w końcówce atak Tijany Boškovic i błąd Gabi zaważyły o zwycięstwie Serbek (24:26).

Podobnie jak w pierwszej odsłonie, początek należał do Brazylijek. Podrażnione weszły w drugą partię z wysokiego „c”. Po kiwce Lorenne ich przewaga wynosiła trzy „oczka” (5:2). Serbki w miarę szybko wyrównały. Głównie za sprawą Tijany Bosković, która wzięła na siebie ciężar zdobywania punktów (12:12). Nikt jednak nie jest nieomylny. Liderka reprezentacji Serbii popełniła dwa błędy, które spowodowały utratę prowadzenia (16:13). Tyle, że od tego momentu gra Brazylii zamiast iść w górę, to się posypała. Straciły aż siedem punktów z rzędu i same się pogrzebały (16:20). W polu zagrywki doskonale spisała się Joavana Stevanović. Serię przerwała dopiero z lewego skrzydła Tainara (17:20). Brazylijki jeszcze walczyły, ale jedyne co im się udało to zniwelować dystans do jednego „oczka” (21:22). Na prowadzenie 2:0 w całym spotkaniu wyszły jednak Serbki, które blokiem na Lorenne wygrały drugiego seta (22:25).

Tym razem trzecią partię lepiej rozpoczęły mistrzynie świata. Po zablokowaniu Tainary przez Jovanę Stevanović było już 3:6. Pomału Serbki zaczynały przejmować kontrolę (8:12, 8:14). Mimo tak wysokiego prowadzenia, Tijana Bosković była cały czas czujna. Zaatakowała w pusty środek boiska i przewaga wzrosła do siedmiu punktów (8:15). Serbki grały konsekwentnie i dyktowały warunki gry. Widać było, że Canarinhos nie dźwigną już tego mentalnie. Wszystko zmierzało do znanego już zakończenia. Trzeci set okazał się najłatwiejszy do wygrania. Brazylijki zdobyły tylko 17 punktów. Mecz zakończył się skutecznym atakiem Bosković.

USA – Włochy 0:3 (20:25, 15:25, 25:27)
W walce o brąz medal Stany Zjednoczone zmierzyły się z Włochami. Italia także wygrała łatwiutko. W ogóle były to dwa mało zacięte spotkania. Chociaż… w najbardziej wyrównanej trzeciej partii Amerykanki miały swoją szansę. Prowadziły 24:20, ale fatalnie roztrwoniły przewagę i ostatecznie przegrały 25:27. We włoskiej ekipie nie zawiodła gwiazda – Paola Egonu, ale ona tych mistrzostw nie będzie najlepiej wspominała. Włoszki były jednymi z głównych faworytek do złotego medalu. – Dla nas brązowy medal jest ważny, ale widać że są ewidentne problemy – mówił Giuseppe Manfredi, prezes włoskiej federacji siatkarskiej FIPAV. Przed walką o 3. miejsce we Włoszech wybuchła afera. Według „La Gazzetta dello Sport” w kadrze wybuch konflikt między Paolą Egonu a trenerem Davide Mazzantim. Co innego podaje najpopularniejszy siatkarski portal internetowy we Włoszech – volleyball.it, który przeprowadził swoje oddzielne śledztwo. Ich zdaniem nie ma żadnego konfliktu pomiędzy szkoleniowcem i atakującą. Po meczu jeden z kibiców nagrał jak Włoszka wypłakuje się swojemu menadżerowi. Ze względu na głośne dźwięki dobiegające z hali, słychać tylko jej pojedyncze słowa. – Nie dasz rady tego zrozumieć. Oni pytają mnie, czy ja jestem Włoszką. To był mój ostatni mecz w reprezentacji – mówiła. Zapytana o to, czy kończy karierę reprezentacyjną, odpowiedziała, że zobaczy latem. To drugi z rzędu mundial, na którym reprezentacja Włoch zdobyła medal. W 2018 r. było to wicemistrzostwo świata. Wówczas w finale lepsza okazała się Serbia. Na tamtych mistrzostwach niespodziewanie w trzeciej rundzie odpadła reprezentacja USA. Zatem mistrzynie olimpijskie po raz drugi z rzędu nie zdobyły żadnego krążka. Ostatni wywalczyły w 2014 r., kiedy zdominowały rywalki.

Jak to zwykle bywa na największych turniejach, na koniec została wybrana drużyna marzeń. Najbardziej wartościową zawodniczką (MVP) została Tijana Bosković. Innej opcji nie było. Serbka prowadziła swoją reprezentację od zwycięstwa do zwycięstwa. W decydujących momentach to ona brała na siebie odpowiedzialność. Bosković została wybrana także najlepszą atakującą. W samym finale zdobyła 24 punkty. Docenione zostały także jej dwie koleżanki z drużyny: Bojana Drca (rozgrywająca) oraz Teodora Pusic (libero). Wyróżnione zostały również srebrne i brązowe medalistki mistrzostw. Nagrody dla najlepszych przyjmujących odebrały: Gabriela Braga Guimaraes (Brazylia) i Miriam Sylla (Włochy). Ana Carolina Da Silva (Brazylia) oraz Anna Danesi (Włochy) zostały najlepszymi środkowymi.

Related Articles