Skip to main content

Już tylko dwa mecze zostały do rozegrania na tegorocznych mistrzostwach świata – finał i spotkanie o 3 miejsce. Serbki będą bronić tytułu i spróbują pokonać Brazylijki. O brązowy medal zagrają Amerykanki z Włoszkami.

Mistrzostwa świata w siatkówce kobiet dobiegają końca. W finale zmierzą się dwie najlepsze drużyny turnieju – Serbia i Brazylia. Bałkanki po raz drugi w historii powalczą o złoto. To całkiem świeża sprawa, bo po raz pierwszy zdobyły je w 2018 r., kiedy pokonały w finale 3:2 Włochy. Są już bardzo blisko obronienia tego tytułu. Wcześniej zdobyły także brązowy medal, ale to już bardziej odległa historia z 2006 r. Brazylijki nigdy nie świętowały mistrzostwa. Trzykrotnie przegrały w finale (1994, 2006, 2010). Raz także sięgnęły po brązowy medal (2014 r.). Patrzyły przez lata, jak ich koledzy z męskiej reprezentacji odnoszą wielkie sukcesy. W tym roku to one dotarły dalej i mają szansę na złoto. Jak wyglądała droga każdego z zespołu do wielkiego finału? Oto krótkie podsumowanie.

Serbia jako jedyna drużyna nie przegrała meczu na tych mistrzostwach. W 11 spotkaniach straciła zaledwie pięć setów (w tym dwa z Polską). W pierwszej fazie grupowej wygrała z: Kanadą (3:0), Bułgarią (3:2), Niemcami (3:0), Kazachstanem (3:0) oraz USA (3:0). W drugiej rundzie pokonała: Polskę (3:0), Dominikanę (3:0), Tajlandię (3:0) i Turcję (3:0). Jak dobrze pamiętamy, w ćwierćfinale Serbki zmierzyły się z Polską i było blisko niespodzianki, żeby nie powiedzieć sensacji. Na temat tego meczu odsyłamy jednak do innego tekstu. W półfinale ich przeciwnikiem ponownie były Stany Zjednoczone. Amerykanki miały okazję szybko zrewanżować się za porażkę w pierwszej rundzie. Dwa pierwsze sety bez problemu wygrały Serbki (do 21 i 20). Dopiero w trzeciej odsłonie Amerykanki powalczyły. Wówczas trener USA postanowił dokonać zmiany na przyjęciu. Miejsce Frantti zajęła Kara Bajema i od razu gra Amerykanek wyglądała lepiej. Mistrzynie świata w tym secie nie były sobą. Straciły siedem punktów z rzędu i ze stanu 11:10 zrobiło 18:10 dla USA. Taka przewaga była już nie do odrobienia. Serbki oddały tego seta zaskakująco łatwo.

Czwarta odsłona była najbardziej wyrównana. Serbia miała jednak niezawodną Tijanę Bosković, która w ważnym momencie skończyła trzy kontry z rzędu i sprawiła, że było 23:19 dla mistrzyń świata. Skąd my to znamy… Amerykanki nie odpuściły i naciskały. Nagle na tablicy pojawił się niespodziewany wynik 24:23. Zrobiło się gorąco, ale w ostatniej akcji Bosković po raz kolejny się nie pomyliła i razem z zespołem awansowała do finału. Amerykankom została rywalizacja o brąz. Pod względem statystyk mecz był wyrównany. Serbki zapunktowały sześć razy blokiem, a Amerykanki siedem. Mistrzynie olimpijskie popisały się ośmioma asami serwisowymi, a mistrzynie świata czterema. Jeśli chodzi o ogóle błędy, to Serbia popełniła ich 21, a USA 20. Tyle, że jeden zespół miał w składzie Bosković, a drugi nie.

Drugi półfinalista, czyli Brazylia, do tej pory poniosła tylko jedną porażkę. W pierwszej rundzie uległa 1:3 reprezentacji Japonii. Poza tym w fazie grupowej pokonała: Czechy (3:0), Argentynę (3:0), Kolumbię (3:0) oraz Chiny (3:1). W drugiej rundzie wygrała z: Włochami (3:2), Portoryko (3:0), Holandią (3:0) i Belgią (3:1). W ćwierćfinale Japonki konkretnie postraszyły Brazylijki, bo prowadziły już 2:0. Drużyna z Ameryki Południowej wygrała trzeciego seta do 22, a w czwartym była blisko odpadnięcia. Japonki prowadziły 23:22, ale po emocjonującej grze na przewagi Brazylijki doprowadziły do tie-breaka. Tam znów minimalną różnicą punktową wygrały i awansowały do półfinału. Niezły był to come-back. W meczu, którego stawką był awans do finału, Brazylijki zagrały ponownie z Włoszkami. W trzech pierwszych setach wynik był w miarę wyrównany. W pierwszym Brazylia wygrała do 23, a w drugim Włochy do 22. Najciekawiej było w trzecim, kiedy to Italia miała piłkę setową na 2:1, chociaż chwilę wcześniej to Brazylia prowadziła 22:21. Ostatecznie w grze na przewagi lepsze okazały się Brazylijki. Z kolei czwarty set to już dominacja Canarinhos do 19. Mistrzynie Europy nie wykorzystały okazji do rewanżu na Brazylii i pozostał im mecz o 3. miejsce. Główny klucz do sukcesu Brazylijek? Blok oraz błędy Włoszek. Brazylia blokiem zapunktowała aż 21 razy. Włoszki przy tym wypadły blado, bo tylko siedem razy skutecznie zablokowały rywalki. W polu serwisowym lepiej spisała się Italia, która zdobyła cztery asy, a Brazylia ani jednego. Mistrzynie Europy popełniły zdecydowanie za dużo błędów (21), co skutecznie wykorzystały przeciwniczki (13). We włoskiej ekipie nie zawiodła Paola Egonu, która zdobyła 30 punktów. Cóż, sama jednak meczu nie wygra…

Czy Serbki obronią złoty medal? A może pierwszy raz w historii mistrzyniami zostaną Brazylijki? Odpowiedź poznamy dzisiaj. Finał został zaplanowany na godzinę 20:00, natomiast mecz o 3. miejsce na 16:00. W tym sezonie reprezentacyjnym Serbia z Brazylią spotkały się dwukrotnie w Lidze Narodów. Zarówno w fazie grupowej, jak i w półfinale lepsze okazały się Brazylijki. W pierwszym meczu wygrały 3:0, gdzie w drugim secie zdeklasowały rywalki… do 9 (!). W drugim spotkaniu triumfowały 3:1. Należy jednak pamiętać, że w żadnym z tych spotkań nie zagrała gwiazda serbskiej reprezentacji Tijana Bosković. Poza tym w pierwszym starciu nie zagrała rozgrywająca Bojana Drca. Bez Tijany Bosković gra Serbek straciła na jakości. Gdyby grała, wynik mógłby wyglądać zupełnie inaczej. W brazylijskiej drużynie niewiele się zmieniło, do składu dołączyła De Oliviera oraz Lemes. Występy na Lidze Narodów nie są dobrym wyznacznikiem, jeżeli patrzy się tylko na wynik. Przykładem może być Polska, która na mistrzostwach świata postraszyła Serbię. Zatem jeśli patrzymy na formę podczas mistrzostw świata, to faworytkami do złotego medalu są Serbki. To potwierdza Unibet, bowiem kurs na zwycięstwo obrończyń tytułu wynosi 1.76, a na wygraną Brazylijek 1.96.

Related Articles