Przed nami 13. kolejka Ekstraklasy, tym razem skondensowana do trzech dni (piątek-niedziela). Wyraźnego szlagieru nie widać, ale derby Mazowsza w piątkowy wieczór to na pewno ciekawa propozycja.
Zaczynamy o 18:00 starciem Korony Kielce ze Stalą Mielec. Kielczanie zapomnieli już o udanym początku sezonu i aktualnie poszukują zwycięstwa. Poszukiwania trwają już długo, bo od końcówki sierpnia. Po drugiej stronie mielczanie, którzy pokazali ostatnio, na co ich stać, pokonując 4:2 Pogoń Szczecin. W dodatku Adam Majewski ma w swoim zespole prawdziwego lidera, którym stał się Said Hamulić. To jemu będziemy się teraz przyglądać bardzo uważnie.
O 20:30 zapowiadane już derby Mazowsza. Wisła Płock bardzo udanie rozpoczęła sezon, ale potem wpadła w ligową szarzyznę. Już nie zachwycamy się akcjami Rafała Wolskiego, Łukasza Sekulskiego, Mateusza Szwocha czy Davo, choć ten ostatnio akurat nie rozczarowuje – jest liderem klasyfikacji strzelców Ekstraklasy z dorobkiem 8 trafień. Z kolei dla Szwocha i Wolskiego mecz przeciwko Legii to szczególne wydarzenie, podobnie jak dla Jakuba Rzeźniczaka i Dominika Furmana. Każdy z nich dłużej lub krócej reprezentował barwy stołecznego klubu. A Legia? Dwa punkty straty do lidera, solidna postawa, choć do zachwytów daleko, a najlepiej podsumowuje to bilans bramkowy 15:13, który nie jest szczególnie imponujący jak na pozycję wicelidera. Najważniejsza rubryka to jednak punkty, a tutaj wszystko w miarę się zgadza, szczególnie jeśli porównamy z analogicznym okresem rok temu. W zeszłym sezonie Legia w Płocku przegrała. Jeśli dziś się to powtórzy, Nafciarze zrównają się punktami z zespołem Kosty Runjaicia.
Sobotnie granie w „najjaśniejszej” rozpocznie się o 12:30, znów na Mazowszu, bowiem Radomiak spotka się ze Śląskiem. Ekipa z Radomia ostatnio na krzywej spadkowej, Śląsk wygrał wysoko z Górnikiem Zabrze i pozyskał niezwykłego sponsora – ZOO. Ale czy to właśnie team Ivana Djurdjevicia należy uznać za faworyta?
Faworyta bez trudu wskażemy w drugim sobotnim meczu, bowiem Lechia Gdańsk podejmie Raków Częstochowa. Gdańszczanie wprawdzie ostatnio wygrali, ale do wygrzebania się ze strefy spadkowej jeszcze daleko. Niedługo już nikt nie będzie pamiętał, że jeszcze kilka miesięcy temu zespół z Pomorza walczył w europejskich pucharach. Zresztą, Raków też już ma to za sobą i skupia się na walce o mistrzostwo. Aktualnie zespół Marka Papszuna jest liderem i nie straciła gola w pięciu ostatnich meczach. Zdziwimy się, jeśli częstochowianie stracą punkty w Gdańsku.
Warta zagra z Jagiellonią o 17:30. Zespół Dawida Szulczka zajmuje 12. miejsce i musi oglądać się za siebie. Jagiellonia to typowy średniak ligi, w którym wiodącą rolę pełni dwóch Hiszpanów – Jesus Imaz i Marc Gual. W lidze białostoczanie nie przegrali od 6 sierpnia, ale by nie było za pięknie to w ostatnią środę podopieczni Macieja Stolarczyka ulegli Lechii Zielona Góra w Pucharze Polski. Co z tego wyjdzie? Żaden wynik nie będzie tu szczególną niespodzianką.
A na koniec sobotniego maratonu z Ekstraklasą o 20:00 spotkanie Pogoni Szczecin z Piastem Gliwice. Portowcy mają sobie i kibicom sporo do udowodnienia, bo kandydatowi do mistrzostwa kraju nie wypada przegrywać 2:4 ze Stalą Mielec. Teraz mecz na własnym stadionie, przy zapewne bardzo dużej publice, więc o kolejnej wpadce nie może być mowy. Ale Piast wychodzi z podobnego założenia – gliwiczanie już wylądowali w strefie spadkowej, więc każda kolejna porażka może tylko pogłębić kryzys. Czy wieloletnia historia Waldemara Fornalika w Gliwicach dobiegnie końca? Wydaje się, że „Waldek King” ma duży kredyt zaufania, ale nic nie trwa wiecznie.
Niedziela to dzień piłkarskich hitów w Europie. W naszej lidze ciut skromniej. O 12:30 Miedź Legnica zagra z Cracovią. Czy do tego czasu outsider Ekstraklasy znajdzie nowego trenera? Nie jest nim już Wojciech Łobodziński. W Cracovii znacznie spokojniej, choć czy 9. miejsce może zadowolić fanów przy Kałuży? Pasy potrafiły w pięknym stylu pokonywać Legię czy Raków, by w ostatni weekend doznać porażki z Lechią Gdańsk. Robin Hood z Krakowa. Po tamtym wyniku to Miedź spadła na ostatnie miejsce, więc Pasy mają unikalną szansę dwa razy z rzędu przegrać z czerwoną latarnią.
Pozytywnie zaskakujący Widzew Łódź w niedzielę o 15:00 zagra z Zagłębiem Lubin i zapewne mimo rozgrywanego godzinę później El Clasico i tak zapełni stadion. Łodzianie punktują aż miło. Aktualnie mają 20 oczek i zupełnie realnie mogą myśleć nawet o podium już po tej kolejce. Zagłębie na pewno nie jest drużyną, której nie da się pokonać, choć akurat fani Miedziowych muszą docenić fakt, że ich zespół nie przegrał żadnego meczu od 27 sierpnia! Sporo remisów powoduje jednak, że Zagłębie jest 3 punkty za plecami łódzkiego beniaminka.
Kolejkę w niedzielę o 18:30 zamknie mecz Górnika Zabrze z Lechem Poznań. Zabrzanie grają w kratkę, ale ostatnio sinusoida leci w dół, bo jak inaczej nazwać porażki 2:3 z Zagłębiem i 1:4 ze Śląskiem? Lech raczej nie rozczarowuje, choć pewnie kibice mistrzów Polski woleliby ciut mniej remisów w ważnych meczach – remisem zakończył się klasyk z Legią, remisami również pojedynki z Hapoelem. Wciąż jest jednak realna szansa na awans z grupy, a punktowe straty w lidze są spore, ale do odrobienia przy bardzo dobrej końcówce jesieni i udanej wiośnie. John van den Brom pozbył się z karku spekulacji o własnej dymisji i może w spokoju pracować, a Lech w szalonym tempie do mundialu gra co 3 dni, więc czasu na rozmyślanie nie ma.