Napoli, Club Brugge, Bayern Monachium, Real Madryt i Manchester City to pierwsze ekipy, które zapewniły sobie udział w fazie pucharowej Champions League. Wydarzenie tego tygodnia jest jednak inne – to prawdopodobne odpadnięcie z rozgrywek Barcelony. Zapraszamy na tradycyjny przegląd wydarzeń w najlepszej lidze świata (poza polską rzecz jasna).
1. Remisowy wtorek
Aż pięć z ośmiu wtorkowych meczów Champions League zakończyło się remisami, w tym aż cztery 1:1. Pozostałe trzy mecze rozstrzygnęły się wynikami 2:0. Jeśli ktoś stawiał na klasyczne overy 2.5 to raczej zachwycony nie był…
2. Grabara bohaterem Kopenhagi
Pierwsza połowa meczu FC Kopenhagi z Manchesterem City to festiwal kontrowersji. Najpierw pięknego gola strzelił Rodri, ale VAR sprawdził i okazało się, że wcześniej ręką pomógł sobie Riyad Mahrez. Kwadrans później Mahrez dostał od VAR-u rekompensatę – Manchester City otrzymał rzut karny, zresztą również po zagraniu ręką. Algierczyk jednak przegrał pojedynek z polskim bramkarzem, Kamilem Grabarą. Na tym nie koniec nieszczęść Citizens – pięć minut później stracili oni Sergio Gomeza i znów po wideoweryfikacji. Mimo wszystko wciąż to mistrzowie Anglii trzymali ręce na kierownicy w tym meczu. Przeważali, co najlepiej pokazują pomeczowe statystyki – 58-42 w posiadaniu piłki czy 14-6 w strzałach. Oczywiście na korzyść teamu Pepa Guardioli. Nie byłoby więc uciułanego 0:0 mistrzów Danii, gdyby nie dobrze spisujący się Grabara.
3. Niesmak na San Siro
Jednym z meczów, które nie zakończyły się remisami było starcie Milanu z Chelsea. Jeszcze tydzień temu sytuacja The Blues w grupie była opłakana, ale wystarczyło dwa razy pokonać Rossonerich, by wszystko się odwróciło. Nie sposób nie odnieść jednak wrażenia, że sędzia Daniel Siebert nie podjął optymalnej decyzji, gdy w 18. minucie podyktował rzut karny dla gości i wyrzucił z boiska Fikayo Tomoriego, zresztą byłego piłkarza Chelsea. Czy praca rąk Tomoriego mogła spowodować upadek rywala w tej sytuacji? Raczej nie. Oczywiście, jeśli sędzia podyktował już rzut karny, to nie miał wyjścia – musiał też pokazać czerwoną kartkę za odebranie realnej szansy na zdobycie gola bez walki o piłkę. Jednak po prostu ciężko zaakceptować ten gwizdek – zobaczcie sami.
4. „Karny jest jak sędzia gwiźnie”
Znamy te „bońkową” mądrość, ale skoro jeden sędzia dyktuje taki rzut karny jak ten powyżej, a inny nie dyktuje po czymś takim? Spójrzcie. To jest absurd w czystej formie. Nie usprawiedliwia to beznadziejnej postawy Juventusu, który zasłużenie przegrał z Maccabi Hajfa i ma już iluzoryczne szanse na awans do fazy pucharowej, ale nie można przejść do porządku dziennego nad takim babolem arbitra. Zresztą, nawet przywołany cytatem Boniek stwierdził na Twitterze, że to ewidentna jedenastka. Aha, jakby ktoś pytał – spotkanie sędziował Mateu Lahoz.
5. Szachtar postawił się Realowi
Real Madryt na liście swoich ulubionych stadionów nie umieści raczej Łazienkowskiej 3. Kilka lat temu wymęczyli tutaj 3:3 z Legią, a we wtorek dosłownie w ostatniej chwili urwali punkty Szachtarowi. Ukraińcy spisywali się naprawdę świetnie, mając na uwadze zarówno sytuację ich klubu, jak i fakt, że grali z obrońcami trofeum. Przez niemal całą drugą połowę prowadzili 1:0. Remis Królewskim uratował Antonio Rudiger.
6. Napoli nadal nie bierze jeńców
To co gra Napoli w tej rundzie to jest jakiś kosmos. Drużyna Luciano Spallettiego ma komplet 12 punktów w Champions League i właśnie po raz drugi pewnie ograła Ajax – tym razem 4:2. Bilans bramkowy 17:4 robi ogromne wrażenie. Piotr Zieliński ma 3 gole i 2 asysty i jest w ścisłej czołówce klasyfikacji kanadyjskiej rozgrywek. W meczu z Ajaksem to on zanotował asystę przy otwierającym wynik golu Hirvinga Lozano. Asystę nie byle jaką, dodajmy. Ciekawe, czy ta maszynka w ogóle się kiedyś zatnie, bo obserwowanie Napoli to póki co ogromna przyjemność.
7. Proszę nie drażnić rekina
Liverpool rozpoczął mecz na Ibrox od utraconej w 17. minucie bramki. Najwyraźniej jednak Rangersi tylko rozjuszyli rekina. W pierwszej połowie wyrównał Roberto Firmino, a druga odsłona to już show The Reds. Wicemistrzowie Anglii wygrali drugą część spotkania 6:0! Mohamed Salah wszedł na boisko w 68. minucie, a niecały kwadrans później miał na koncie hat-tricka. Wszystkie trzy gole zdobył po podaniach Diogo Joty. Zresztą, między pierwszym a trzecim golem Egipcjanina minęło ledwie 5 minut! Tym samym ekipa Jurgena Kloppa pewnym krokiem zmierza po awans – prawdopodobnie z 2. miejsca za plecami Napoli.
8. Mignolet i spółka mają awans
Club Brugge po czterech kolejkach ma 10 punktów i bilans bramkowy 7:0. Belgowie zaklepali sobie właśnie awans do 1/8 finału. Może i grupa z Atletico Madryt, FC Porto i Bayerem Leverkusen nie jest najtrudniejszą w historii Ligi Mistrzów, ale warto docenić to, co robią Simon Mignolet i spółka. To jedyny zespół, który w pierwszych czterech kolejkach rozgrywek nie zaznał smaku utraconej bramki. Zresztą, o Brugii w najbliższym czasie napiszemy jeszcze w oddzielnych tekstach.
9. Barcelona na wylotówce
Kapitalne było spotkanie Barcelony z Interem na Camp Nou. Wysoki poziom, duże emocje, zwroty akcji i walka o zwycięstwo do ostatnich sekund. Tak właśnie powinny wyglądać szlagiery Champions League. Ale dziś fani Barcy budzą się z kacem i pewnie woleliby by jakieś marne 1:0, przepchnięte w 90. minucie po rzucie rożnym niż piękne 3:3. Duma Katalonii prowadziła po golu Ousmane Dembele, ale potem dwa ciosy wyprowadził Inter. W 82. minucie wyrównał Robert Lewandowski, ale w 89. minucie znów bliżej wygranej byli Włosi – Robin Gosens wykorzystał genialną asystę świetnie grającego Lautaro Martineza. Ale to nie był koniec. W doliczonym czasie gry głową do siatki trafił raz jeszcze Lewandowski. Barcelona wyrównała i miała jeszcze kilka minut na zdobycie zwycięskiego gola. Zamiast tego mogła jeszcze stracić bramkę na 3:4, ale mężem opatrznościowym okazał się Marc-Andre ter Stegen. Remis 3:3 oznacza, że Interowi wystarczy pokonać Victorię Pilzno, by zapewnić sobie 1/8 finału.
10. Korona nie dla Lewego?
Po czterech kolejkach fazy grupowej liderów klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów mamy trzech – to Erling Haaland, Mohamed Salah i Robert Lewandowski – każdy z nich strzelił po 5 goli. Prawdopodobnie jednak z tej trójki tylko pierwsi dwaj wystąpią w fazie pucharowej. Oznacza to, że Lewandowskiemu do podreperowania bilansu pozostaną dwa mecze, w tym jeden z Bayernem. Haaland i Salah mogą zagrać ich jeszcze nawet 9, a to przecież nie wszyscy znakomici strzelcy, którzy pozostaną w grze o trofeum. Wygląda na to, że kapitan reprezentacji Polski musi pogodzić się z tym, że korona króla strzelców Champions League w tym sezonie nie dla niego. No chyba, że Inter pokpi sprawę.