Dawno w reprezentacji Meksyku nastroje przed mundialem nie były tak ponure. To kraj, który siedem razy z rzędu wychodził z grupy na mistrzostwach świata, ale też… siedem razy z rzędu odpadał w 1/8 finału. Meksyk gra jednak najsłabiej od lat.
U nas mówi się, że już pierwszy mecz zdecyduje o tym, kto wyjdzie z naszej grupy, niejako lekceważąc Arabię Saudyjską i z góry skazując ją na porażkę. Polska vs Meksyk – to ma być mecz o drugie miejsce i awans do 1/8 finału, przynajmniej tak czysto w teorii. Jeżeli nasze nastroje przed mistrzostwami nie są najlepsze po tak bolesnych klęskach, jak 1:6 z Belgami i kompletnie beznadziejnym występie u siebie z Holandią, to proszę sobie wyobrazić, że w Meksyku jest… dużo gorzej. Reprezentacja tego kraju po prostu męczy bułę. Albo strzela jednego gola, albo wcale. Tylko w tym roku aż cztery mecze zremisowała 0:0. Ostatnie zgrupowanie nie napawa optymizmem – 0:1 z Paragwajem, wymęczone zwycięstwo 1:0 z Peru oraz porażka, która już naprawdę rozwścieczyła kibiców – 2:3 z Kolumbią, mimo prowadzenia 2:0 do przerwy. Meksyk, który kojarzy nam się z radosnym i ofensywnym futbolem, gra po prostu cienko. Od gry raczej męczą oczy, tworzą mało sytuacji, mają kiepską atmosferę w zespole.
Największy gwiazdor – Chicharito jest odsunięty od 2019 roku, kiedy to zorganizował w hotelu imprezę. Tata Martino miał dosyć zachowania zawodnika i wydalił go z kadry. Podobno nie była to pierwsza akcja, jaką odwalił. Javier Hernandez nie chciał przeprosić za swoje zachowanie, bo jego zdaniem nic złego nie zrobił. Cały czas od tamtej pory jest konsekwentnie pomijany, nawet, gdy regularnie trafiał w MLS. Trener Los Angeles Galaxy publicznie wzywał selekcjonera do tego, żeby zmiękł, ale ten jest stanowczy. Niedawno Chicharito przypomniał się kolejną głupią wpadką, gdy nie chciał podpisać jednemu z fanów meksykańskiej flagi, pokręcił głową i… rzucił ją na ziemię. W 2010 roku był jednym z objawień mundialu i strzelił dwa gole, a w Brazylii i Rosji po jednym. W Katarze na pewno nie strzeli, bo Martino przyznał wprost, że na mistrzostwa pojadą inni napastnicy.
Gold Cup to mistrzostwa kontynentalne Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów i ostatnią edycję w 2021 roku wygrały Stany Zjednoczone, pokonując Meksyk w finale. Decydujący gol padł w 117. minucie. Było to naprwdę bolesne, bo Meksykanie grali silną paką z uznanymi nazwiskami, natomiast Amerykanie wystawili głównie zawodników z MLS. Meksyk gra słabiutko i nie ma jednego lidera drużyny. Takimi mogliby być Hirving Lozano albo Raul Jimenez, ale… no właśnie. Lozano raczej irytuje, w tej chwili nie łapie się w podstawowym składzie Napoli i nie ma ani jednej bramki w Serie A, natomiast Jimenez jest zupełnie innym zawodnikiem po kontuzji czaszki. W tej chwili jest kontuzjowany, w Premier League strzelił nawet gola i nie ma już tak wielkiego wpływu na ofensywę Wolverhampton, jak miał jeszcze trzy-cztery lata temu.
Edson Alvarez to twardo grający defensywny pomocnik, który jest jednym z filarów Ajaksu, ale na ostatnie osiem meczów w klubie i kadrze otrzymał… sześć żółtych kartek. Krychowiak może więc zbić sobie z nim pionę. Tyle, że Meksykanin jest zdecydowanie bardziej mobilny. Jego firmowe zagranie to daleki przerzut na lewą stronę boiska i robi to bez zastanowienia, w ciemno. To akurat jeden z niewielu pozytywów kadrowych. Na niego można będzie liczyć. Kolejną negatywną wiadomością jest na pewno strata Jesusa Corony, snajpera Sevilli, który zerwał więzadło i mundial ma z głowy. To spore osłabienie. Atmosfera wokół kadry jest beznadziejna. Tata Martino nie ma w kraju wielkiego poparcia, już kilka razy domagano się jego zwolnienia.
Najświeższa porażka to wspomniane 2:3 z Kolumbią, choć prowadzili 2:0. Po końcowym gwizdku piłkarze mogli ogłuchnąć od olbrzymich gwizdów. Losowy mieszkaniec Meksyku powiedziałby, że Lewandowski to pewnie strzeli ze trzy gole, Tata Martino i jego chłopaki się ośmieszą, a potem zrobią to jeszcze bardziej, bo przegrają też z Arabią Saudyjską. Ludzie nie chcą się utożsamiać z takim badziewnym stylem gry. Media krajowe przejechały się po reprezentacji po tym blamażu, pisząc między innymi, że kadra pod sterami Taty Martino tonie, niczym Titanic. Inny artykuł głosił, że niedostatków jest tak wiele, a czasu do meczu z Polską już tak mało. Zespół jest w dużym kryzysie, a selekcjoner otrzymuje ciosy ze wszystkich stron. Wymowna była też sytuacja przed sparingiem z Peru, kiedy to Martino został w hotelu, by oglądać mecz Argentyny z Hondurasem, zamiast poprowadzić… otwarty dla mediów trening
U nas nie jest najlepiej, ale chyba nie ma co się tego Meksyku obawiać.