Tuż przed reprezentacyjną przerwą były Revier Derby. Teraz Bundesliga wraca i od razu serwuje nam szlagier. Mistrz kontra brązowy medalista ubiegłego sezonu. Dzisiaj Bayern jest dopiero piąty, a Bayer Levekursen piętnasty, tuż nad strefą spadkową. Zapowiada się jednak ciekawe spotkanie w Monachium.
Dobrze zaczęli i zaczęły się schody
Bayern rozpoczął sezon z wysokiego “C”. Wygrał Superpuchar Niemiec, rozbijał rywali w pierwszych trzech kolejkach i… na tym koniec. Przynajmniej na krajowym podwórku. Zaczęło się od remisu z Borussią Moenchengladbach 1:1 na Allianz Arena. Strata punktów bolała, ale BMG w ostatnich latach regularnie poskramiało Bayern, jak nikt inny w Niemczech. Chwilę później remis w stolicy z Unionem. Z perspektywy czasu remis z liderem, więc bez wstydu, ale już pojawiła się lampka ostrzegawcza. Jednak dwa ostatnie mecze to zdecydowanie syrena alarmowa. Remis ze Stuttgartem u siebie i stracenie gola w doliczonym czasie gry to była już spora wpadka. Jeszcze większą, pierwsza porażka w sezonie. W Augsburgu monachijczycy nie potrafili skierować piłki do siatki ani razu. To pierwszy taki mecz Bayernu od kwietniowego wyjazdu na Villarreal w Lidze Mistrzów. Wtedy błyszczał Rafał Gikiewicz, który swoimi interwencjami doprowadzał do płaczu rywali.
Cztery ligowe mecze bez wygranej, tylko trzy punkty w tym czasie to seria, której nie pamiętają najstarsi górale. W tym samym czasie przecież Bayern z buta wszedł do Ligi Mistrzów. 2:0 z Interem w Mediolanie i taki sam wynik z Barceloną w domu. Ok, z tym drugim rywalem mieli sporo kłopotów, zwłaszcza w pierwszej połowie. Jednak wobec perspektywy dwumeczu z Viktorią Pilzno, Bayern już jedną nogą jest w 1/8 finału. Teraz czas gasić pożary na krajowym podwórku.
Anomalia
Dla Bayernu każda kolejka spędzona poza fotelem lidera to anomalia. W tym momencie strzelili najwięcej goli, ale nierówno się rozkładały. Piętnaście sztuk wbili w pierwszych trzech kolejkach, a ostatnio tylko cztery trafienia. Julianowi Nagelsmannowi ewidentnie teraz brakuje “9” w stylu Roberta Lewandowskiego. Gole miały się rozdzielać na wielu zawodników. Tak było na początku, a teraz zaczęło być z tym krucho. Każdy chce strzelić i… nikt nie może. W ostatnich czterech strzałach Bayern oddał 93 strzały, o czym mówił Nagelsmann, ale efekt był bardzo mizerny.
Bayer zawodzi na całej linii
Fatalny start w sezon notuje Bayer Leverkusen. Miejsce tuż nad strefą spadkową z takim samym dorobkiem, jak przedostatni Wolfsburg to nie najlepsza reklama dla zespołu, który gra w Lidze Mistrzów. Paradoksalnie w tej LM przegrał z teoretycznie najsłabszym rywalem – Club Brugge – i ograł teoretycznie najmocniejszego – Atletico. Jednak to nijak nie przykrywa fatalnych występów na krajowym podwórku.
W lidze wygrana, dwa remisy i cztery porażki, a do tego kompromitacja w Pucharze Niemiec z trzecioligowym Elversbergiem 3:4. Zespół ewidentnie bije głową w mur, zwłaszcza z tymi zespołami, które potrafią się bronić. Tak było w Dortmundzie w pierwszej kolejce, tak było u siebie z Augsburgiem w drugiej i w kolejnych meczach. Jedynym pozytywnym akcentem jedynie wyjazd do Moguncji.
Zawodzą niemal wszyscy zawodnicy od obrony, po sam atak. Patrick Schick strzelił tylko dwa gole i w niczym nie przypomina napastnika z ubiegłego sezonu. Zresztą trudno mu to robić, skoro zespół ma kłopoty z tworzeniem sobie sytuacji podbramkowych. Gerardo Seoane póki co zachowuje posadę, ale ten stan nie musi się długo utrzymać. Teraz Bayern, za chwilę Schalkę, a po drodze przecież kluczowy dwumecz z Porto w Lidze Mistrzów. Jeśli słaba dyspozycja zespołu się utrzyma, wówczas trener wcale nie musi doczekać mistrzostw świata jako szkoleniowiec Bayeru.
Kadrowo
Bayern do piątkowego meczu przystąpi bez Kingsleya Comana i Lucasa Hernandeza. Celem tego pierwszego jest powrót do gry na Klassiker, który odbędzie się za osiem dni, w sobotę 8 października.
Goście na pewno bez Karima Bellarabiego oraz kontuzjowanego od wiosny Floriana Wirtza. Do składu wróci gotowy na 100% Amine Adli.
Przewidywane składy:
Bayern: Neuer – Pavard, Upamecano, de Ligt, Davies – Kimmich, Goretzka – Musiala, Sane – Mueller, Mane.
Bayer: Hradecky – Kossounou, Tah, Tapsoba – Frimpong, Andrich, Demirbay, Hincapie – Diaby, Hudson-Odoi – Schick
***
Początek meczu na Allianz Arena o godzinie 20:30.