W finale Polacy przegrywali 0:2, ale się nie poddali. Podnieśli się i wygrali dwa kolejne sety. Niestety zabrakło tego ostatniego kroku do pełnego come backu i w tie-breaku byli już tylko tłem. Podium ME U-20 uzupełnili Bułgarzy.
Wygrana Włochów idealnie pokazuje ich siatkarską przemianę pokoleniową. Po pierwsze, w najmłodszym składzie na turnieju, wywalczyli mistrzostwo świata seniorów w Polsce, gdzie zresztą pokonali nas w finale. Rok temu zostali też mistrzami Europy seniorów, wówczas bardziej sensacyjnie, bo dopiero budowali seniorską kadrę. A po drugie, to oprócz tego zdominowali także juniorskie turnieje – zostali mistrzami świata w kategorii U-21 w 2021 roku, a teraz mistrzami Europy w kategorii U-20. W 2019 roku wygrali także mistrzostwo świata w U-19. Największym talentem tego juniorskiego pokolenia zdaje się być Alessandro Michieletto, który w wieku 21 lat ma już na koncie tyle trofeów, ilu nie ma wielu doświadczonych i bardziej znanych siatkarzy. Mówiąc pół żartem, pół serio, to za chwilę do kolekcji pucharów będzie włoskiej reprezentacji potrzebne dobudowanie jakiegoś gigantycznego pomieszczenia. Te olbrzymie sukcesy pokazują, że Włosi przejęli światową siatkówkę i dobrze się w swoim świecie urządzili. To w tej chwili nie tylko klubowa dominacja, bo włoska liga jest najlepszą na świecie, biorąc pod uwagę jakość wszystkich zespołów, ale także i dominacja reprezentacyjna. Włochy jako pierwsze w historii w jednym sezonie sięgnęły po komplet medali w kategorii młodzieżowej. Włosi sześciokrotnie świętowali triumf swoich drużyn (ME U-17 –(kobiece), ME U-18 (męskie) , ME U-19 (kobiece), ME U-20 (męskie), ME U-21 (kobiet), ME U-22 (męskie). Prawdziwa miazga.
Mistrzostwa Europy siatkarzy do lat 20 zostały rozegrane w dniach 17–25 września w położonych w środkowych Włoszech miastach: Montesilvano i Vasto. O medale walczyło 12 reprezentacji, które zostały podzielone na dwie grupy. Polska trafiła do grupy pierwszej, gdzie rywalizowała z: Włochami, Słowenią, Francją, Serbią oraz Słowacją. Do kolejnej rundy, którą był półfinał, awansowały po dwie najlepsze drużyny z każdej grupy. Prześledźmy zatem jak poradzili sobie Biało-Czerwoni na tych mistrzostwach.
FAZA GRUPOWA
Polska – Słowacja 3:1 (25:21; 21:25; 25:14; 25:8), Serbia – Polska 0:3 (21:25; 17:25; 17:25), Polska – Francja 3:0 (25:20; 25:21; 25:23), Polska – Słowenia 3:2 (20:25; 25:19; 23:25; 25:19; 15:12), Włochy – Polska 3:0 (25:18; 26:24; 25:14)
Pierwsze trzy spotkania fazy grupowej Polacy przeszli jak burza, co potwierdza tylko jeden stracony set w trzech rozegranych meczach. Żadna z drużyn nie zagroziła Biało-Czerwonym, którzy kontrolowali przebieg starć. A nawet jak stracili seta ze Słowacją, to tak się wściekli, że stłukli ich później do 14 i do 8, niczym jakichś podstawionych do gry amatorów.
Schody zaczęły się, gdy przeciwnikiem po drugiej stronie siatki była… Słowenia. Przegrana z nią mocno skomplikowałaby sytuację w grupie. Wygrana dawała awans do półfinału, zatem było o co walczyć. W pierwszym secie zdecydowanie lepsi byli Słoweńcy. Dominowali w walce na siatce, dzięki czemu pewnie wygrali do 20. W drugiej partii przebudzili się podopieczni Mateusza Grabdy, którzy przy zagrywce Mateusza Kufki objęli prowadzenie 6:0. Chociaż na przestrzeni seta Polacy popełniali mnóstwo błędów, to ostatecznie w decydującym fragmencie spotkania odskoczyli rywalom i doprowadzili do remisu w setach. Trzecia partia, podobnie jak pierwsza, padła łupem Słoweńców, chociaż tym razem Biało-Czerwoni postawi się bardziej i przegrali minimalną różnicą punktową. Słowenia poszła za ciosem i była blisko wygrania za trzy punkty. Jednak ich błędy własne oraz dobra postawa w ataku Nowika doprowadziły do tie-breaka. A tam… walka była bardzo wyrównana. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. W zaciętej końcówce lepiej spisali się Biało-Czerwoni. Ważne akcje w ataku kończył Olszewski, a blok przypieczętował sukces.
Dzięki zwycięstwu Polacy zapewnili sobie awans do półfinału. W meczu z Włochami mieli jeszcze jednak o co powalczyć. Do rozstrzygnięcia została kwestia tego, kto zajmie pierwsze miejsce w grupie. Niestety, ale Biało-Czerwoni tylko w drugim secie postawili opór ekipie z Półwyspu Apenińskiego. W pierwszej i trzeciej partii nie mieli zbyt wiele do powiedzenia i wysoko je przegrali. Włosi dali Polakom surową lekcję siatkówki.
Belgia – Polska 0:3 (20:25; 17:25; 15:25) – półfinał
Do półfinału nasi zawodnicy awansowali z drugiego miejsca i zmierzyli się z Belgami. Chyba nikt się nie spodziewał, że będzie to takie łatwe spotkanie. Belgowie nie postawili wysoko poprzeczki, co było niespodzianką, bowiem w pierwszej rundzie rozgrywek przegrali zaledwie jedno spotkanie. Z 11 punktami na koncie wygrali swoją grupę. W półfinale Biało-Czerwoni nawet się nie spocili. Mecz zamknęli w trzech szybkich setach. Bardzo dobre spotkanie rozegrali Nowik oraz Kufka, którzy razem zdobyli 22 punkty. Napawało to optymizmem przed finałowym meczem, który miał być rewanżem za lanie w grupie.
Włochy – Polska 3:2 (25:19; 25:19; 24:26; 17:25; 15:6) – finał
Dwa pierwsze sety wcale nie wskazywały, że Polacy jeszcze powalczą. W pierwszej partii mocne zagrywki Luki Porro i Alberto Bovolenty rozłożyły nasze przyjęcie. Pomimo kiepskiego przyjęcia Piotr Śliwka i Jakub Majchrzak kończyli ataki, ale to było za mało na świetnie grających Włochów. Drugi set ponownie był pod całkowitą kontrolą Włochów. Objęli prowadzenie na początku partii i do końca go nie oddali. Cały czas stawiali na potężne serwy. Dodatkowo mieli na rozegraniu Mattia Boninfante, który kapitalnie rozdzielał piłki. Świetnie w ofensywie spisywali się Luca Porro, Nicolo Volpe i Alberto Bovolenta. Niestety w każdym elemencie Polacy wypadali blado na tle rywali. Nieskutecznie grał Kamil Szymandera oraz Tytus Nowik. Italii brakowało tylko jednego seta do triumfu w mistrzostwach Starego Kontynentu. Wszystko wskazywało, że tak będzie, ale…
Polacy jednak postawili wszystko na jedną kartę i pokazali swój charakter. Co prawda to Włosi jako pierwsi wyszli na trzypunktowe prowadzenie, ale tym razem Polacy nie pozwolili im na więcej. W decydujący fragment seta Polacy wchodzi z punktowym prowadzeniem (19:20) i zapowiadało się, że końcówka będzie nerwowa. Biało-Czerwoni nie wykorzystali setbola i był remis 24:24. Wytrzymali jednak wojnę nerwów i po akcji Nowika przedłużyli losy meczu. Pokazali, że jak się przyciśnie Włochów, to i oni zaczną popełniać błędy. Czwarta odsłona od początku szła po myśli Biało-Czerwonych. Dobre zagrywki Olszewskiego i Kufki pozwoliły wyjść na czteropunktowe prowadzenie. Italia grająca pod presją zaczęła popełniać dużo błędów, dzięki czemu różnica wynosiła już sześć „oczek”. Nasi zawodnicy cały czas byli czujni, co poskutkowało dominującą wygraną do 17. A więc… tie-break. Niestety, w decydującej odsłonie Polacy polegli. Przytrafiła im się wielka niemoc w ofensywie. Ich strata do rywali wynosiła już sześć punktów. Azzurri rozgromili naszą reprezentację. W końcówce zagrywki Mattii Orioli sprawiły polskiej kadrze ogromne problemy. Włosi do końca utrzymali koncentrację i triumfowali w kolejnych młodzieżowych mistrzostwach.
Jak to zwykle bywa po zakończeniu zmagań, wybrana została drużyna mistrzostw Europy. Tytuł MVP turnieju trafił do Alessandro Bovolenty, włoskiego atakującego, który w starciu finałowym poprowadził Italię do triumfu, gromadząc na swoim koncie 20 punktów. Trzech jego kolegów (Gabriele Laurenzano – libero, Nicolo Volpe – środkowy, Luca Porro – przyjmujący) znalazło się także w drużynie marzeń. Nie zabrakło w niej również Polaków. Najlepszym rozgrywającym został Kajetan Kubicki, atakującym – Tytus Nowik, natomiast wyróżnienie dla jednego z dwóch najlepszych środkowych trafiło do Jakuba Majchrzaka. Stawkę uzupełnił bułgarski przyjmujący Aleksandar Nikołow, który jeszcze niedawno brał udział w mistrzostwach świata seniorów. Z juniorami przynajmniej wywalczył medal.