W tej edycji Ligi Mistrzów mamy dwie polskie ekipy. Zarówno Łomża Industria Kielce, jak i Orlen Wisła Płock udanie rozpoczęły zmagania w tych klubowych rozgrywkach. Obie polskie ekipy wygrały w pierwszej kolejce.
Dobrze mieć znów dwie polskie drużyny w Champions League. Jesteśmy przyzwyczajeni, że oglądamy tam Vive… wróć… ważna zmiana, od tego sezonu to już nie Vive i trzeba się do tego przyzwyczaić. W tamtym człon “Vive” był tylko grzecznościowym ukłonem dla tradycyjnej nazwy, ale już wówczas nie powinien funkcjonować. Tym razem już trzeba przywyknąć, że to nie Vive, a Łomża Industria Kielce. Cóż, tak to już z tymi sponsorami jest. Drugą ekipą, która nas reprezentuje w Champions League jest oczywiście Orlen Wisła Płock. Wicemistrz Polski udowodnił, że nie znajduje się już lata świetlne za najlepszym polskim klubem, walcząc jak równy z równym o mistrzostwo i zdobywając Puchar Polski. Do tego dołożył też czwarte i trzecie miejsce w Lidze Europejskiej. Na skutek takich postępów EHF po prostu musiała rozpatrzeć nasz wniosek o Dziką Kartę pozytywnie.
Na początek pokrótce o zasadach. Orlen Wisła gra w grupie A, natomiast Łomża Industria (cały czas się będziemy do tego przyzwyczajać) w grupie B. W obu jest po osiem drużyn. Po dwie najlepsze trafiają od razu do ćwierćfinałów, natomiast miejsca 3-6 mierzą się w play-offach na przemian – 3A z 6B, 4A z 5B, 5A z 4B oraz 6A z 3B. Nie jest to terminarz szkolnych rozgrywek w halówkę, ale gotowa już drabinka dla drużyn, które zajmą dalsze pozycje. Oprócz mistrzów wielu krajów (Francji, Hiszpanii, Polski, Niemiec, Węgier, Danii, Portugalii, Rumunii) EHF dysponuje także kilkoma Dzikimi Kartami. Kluby zgłaszają swoje podania, a federacja je rozpatruje. Tylko Niemcy, jako najlepsza liga świata, mają dwóch przedstawicieli z automatu. To dość zamknięte grono i już sama gra w grupie jest wielkim prestiżem, bo to aż 14 spotkań (mecz i rewanż), więc aż w siedmiu można reklamować handballa w regionie.
Pierwsza grała Łomża Industria Kielce i było to naprawdę efektowne spotkanie, które zakończyło się wynikiem 40:33. Kielczanie to jedyna ekipa, która w pierwszej kolejce rzuciła 40 bramek. Tałant Dujszebajew nie rezygnuje ze swojego marzenia i cały czas mówi o wygraniu Ligi Mistrzów trzy razy z rzędu. Zespół z Kielc przez kilka lat zaczynał Ligę Mistrzów źle. To bowiem pierwsza wygrana od sześciu lat! Przez pięć lat były to cztery porażki i remis. Wreszcie udało się odczarować tę kiepską statystykę. Zaczęło się od mocnego 4:0, a goście z Francji ani razu w tym meczu nie prowadzili. Potem było też 9:3. W najgorszym momencie piłkarze ręczni z Nantes potrafili dojść na -2. Już do przerwy padło 41 bramek. Skuteczność – ta była u kielczan na niebywałym poziomie. No i bramki rozłożyły się bardzo ładnie na cały zespół: Najwięcej zdobyli… ex aequo aż pięciu. Szymon Sićko, Igor Karacić, Nicolas Tournat, Arkadiusz Moryto i Dani Dujszebajew rzucili ich po pięć. Pewne i spokojne zwycięstwo.
Również mocno zaczęła Orlen Wisła Płock, bo po 11 minutach prowadziła z FC Porto… 6:1! Portugalczycy non stop tracili piłkę w prostych sytuacjach, a w tym czasie Gonzalo Perez Arce szalał na swoim skrzydle, rzucając już trzy bramki. Kiedy Kosorotow trafił na 14:10 w ostatniej akcji pierwszej połowy, to Orlen Wisła miała dość bezpieczną przewagę. Nie grali może jakoś rewelacyjnie, ale przy kiepskiej postawie gości +4 można było zaakceptować. Druga połowa to już nerwówka, bo w pewnym momencie wynik wymknął się spod kontroli. Porto, grając po prostu nieźle, miało dwa razy już tylko -1 i było na fali. Wiślacy zaczęli grać w posiadaniu beznadziejnie. Pilipović w bramce musiał ratować sprawę, by nie wymknęło się z rąk długo wypracowywane zwycięstwo. Po dość męczącej końcówce Gonzalo Perez Arce dobił swojego nieskutecznego karnego, a potem Lovro Mihić zdobył ostatnią bramkę meczu. Niby skończyło się 27:23, a więc na +4, ale tak naprawdę Portugalczycy mieli moment, że mogli nawet objąć prowadzenie, jednak w takich chwilach musisz mieć bramkarza, który pomoże.
Dylan Nahi (Łomża Industria Kielce) oraz Gonzalo Perez Arce (Orlen Wisła Płock) znaleźli się w najlepszej siódemce pierwszej kolejki. Francuz popisał się genialnym i nietypowym trafieniem, które nawet trudno opisać. Ten gol został wybrany najlepszym w kolejce. Nahi chciał podać na skrzydło, ale piłka odbiła się od obrońcy i poszybowała wysoko w górę. Francuz wyskoczył, sięgnął ją i efektownie trafił do siatki. Perez rzuciłz kolei siedem bramek i był motorem napędowym szczególnie w pierwszej połowie, w której to Orlen Wisła wypracowała przewagę.