
Jego historia mogłaby być początkiem filmowego scenariusza. Mogłaby, bo to wciąż aktywny piłkarz, w sile wieku, choć jego piłkarską przygodę pełną wzlotów i upadków chwilowo przerwała ciężka choroba nowotworowa. Sebastien Haller, bo o nim mowa, ma wiele do udowodnienia. Czy po rekonwalescencji wykorzysta otrzymaną od losu szansę?
Urodzony w podparyskim Ris-Orangis francuski napastnik jest wychowankiem AJ Auxerre, z którym podpisał swój pierwszy kontrakt w wieku 17 lat, dzięki dobrym występom na Mistrzostwach Świata swojego rocznika w barwach reprezentacji Francji. Haller zdołał nawet strzelić gola w inauguracyjnym meczu grupowym przeciwko Argentynie. Z tamtej kadry na poziom poważnego futbolu weszli oprócz niego Benjamin Mendy, Kurt Zouma i Tiemoue Bakayoko. Naszpikowana gwiazdami jak dobra kasza słoniną seniorska reprezentacja „Trójkolorowych” nie znalazła nigdy miejsca dla Sebastiena, który od dwóch lat jest już ważnym ogniwem kadry Wybrzeża Kości Słoniowej. Haller skorzystał z propozycji afrykańskiej federacji dzięki swoim korzeniom. Jego matka jest bowiem Iworyjką.
W Auxerre młody napastnik był stopniowo wprowadzany do pierwszej drużyny, ale już w drugim seniorskim sezonie zaczął znaczyć dla zespołu z Burgundii więcej. Kryzys nastąpił w kolejnych rozgrywkach. Haller grał bardzo mało, nie strzelał goli w Ligue 2 i już wiosną został wypożyczony do holenderskiego FC Utrecht. Zmiana otoczenia i ligi okazała się być strzałem w dziesiątkę. W pierwszych pięciu kolejkach Eredivisie Sebastien nie mógł się przełamać, ale kiedy już to zrobił w meczu z Dordrecht bramkarz rywali musiał po jego strzałach wyciągać piłkę z siatki aż 4 razy. Siedemnaście meczów i 11 goli wystarczyło, aby przekonać do siebie włodarzy Utrechtu, którzy skorzystali z opcji pierwokupu zawartej w umowie wypożyczenia. Hallera docenili również kibice. W corocznym głosowaniu to właśnie on został zwycięzcą Di Tomasso Trophy, nagrody dla gracza roku w Utrechcie.
Przez dwa i pół roku pobytu w Holandii nasz bohater był czołowym zawodnikiem Utrechtu i jednym z najlepszych strzelców całej lidze – 82 ligowe mecze i 41 goli to znakomity wynik. Świetne występy w holenderskiej elicie nie umknęły uwadze piłkarskich skautów. Choć rozgrywki Eredivisie nie cieszą się wielką estymą kibiców na całym świecie, to jednak są ogromnym oknem wystawowym dla klubów z mocniejszych lig. W ten właśnie sposób ówczesny napastnik Utrechtu trafił do notesu pracowników Eintrachtu Frankfurt. Latem 2917 roku „Die Adler” kupili Hallera z holenderskiego klubu za 7 milionów euro. Inwestycja dość szybko zaczęła się zwracać, a Sebastien stworzył skuteczny, ofensywny tercet z Ante Rebiciem i Luką Joviciem. Już w pierwszym sezonie udało się osiągnąć spektakularny sukces, jakim było zdobycie Pucharu Niemiec po pokonaniu w finale wielkiego Bayernu Monachium. Dla „Orłów” było to pierwsze trofeum od 30 lat, a udział Hallera był w nim nieoceniony. Cztery gole w tych rozgrywkach zapewniły mu ex eaquo z Thomasem Mūllerem drugie miejsce w klasyfikacji strzelców. Lepszy był tylko Robert Lewandowski.
Zwycięstwo w krajowym pucharze otworzyło Eintrachtowi drzwi do występów na arenie europejskiej. Haller rozegrał bardzo dobry sezon. W 29 meczach ligowych strzelił 15 goli i zanotował 9 asyst, plasując się w klasyfikacji kanadyjskiej tylko za Lewandowskim. Do tego dorobku dołożył kolejne 5 bramek w rozgrywkach Ligi Europy, gdzie Eintracht zawędrował aż do półfinału. Dla Sebatiena był to jednak słodko-gorzki sukces. W meczu ze Stuttgartem napastnik nabawił się nieprzyjemnego urazu naciągnięcia mięśni brzucha, który wykluczył go z gry na pięć tygodni. Pod nieobecność Hallera jego koledzy przepchnęli awans do półfinału Ligi Europy w starciu z Benfiką Lizbona bramkami wyjazdowymi. W lidze szło znacznie gorzej. Wspaniała seria 12 meczów bez porażki została zakończona, a do końca sezonu Eintracht nie wygrał ani jednego ligowego spotkania. Szansa na grę w Lidze Mistrzów poprzez zajęcie miejsca w TOP 4 przepadła.
Sebastien wrócił na boisko w rewanżowym meczu półfinału Europa League z Chelsea. Na murawie pojawił się tuż przed rozpoczęciem dogrywki, zmieniając Rebicia, a później skutecznie egzekwował pierwszą jedenastkę w konkursie rzutów karnych. W drugiej serii Kevin Trapp zatrzymał strzał Cesara Azpilicuety i Eintracht stał przed wyśmienitą szansą na awans do finału. Niestety, najpierw Martin Hinteregger strzelił wprost w nogi Kepy Arrizabalagi, a następnie urodzony w Kraju Basków bramkarz Chelsea obronił uderzenie Gonçalo Paciencii i to londyńczycy zameldowali się w finale rozgrywek. Wspaniałą europejską przygodę Eintrachtu śledziły miliony kibiców w Europie. Frankfurtczycy szybko zmonetyzowali swój znakomity rezultat, sprzedając za ogromne pieniądze Jovicia i właśnie Hallera.
Sebastien chciał trafić do do zespołu walczącego w Lidze Mistrzów. Sowita pensja w wysokości 7 milionów funtów za sezon oraz klauzula odejścia w przypadku braku awansu do Champions League sprawiły, że skorzystał z oferty, która napłynęła z piłkarskiego Edenu – Premier League. Po francuskiego napastnika Eintrachtu zgłosił się słynny West Ham United. Działacze „Młotów” musieli sięgnąć głęboko do kieszeni, płacąc za Hallera aż 50 milionów euro. Nowy snajper „The Hammers” został z miejsca najdroższym transferem w historii klubu. Można było więc mówić o presji nałożonej na napastnika. Presji, której – jak pokazał czas – nie udźwignął. Haller miał zastąpić odchodzących z klubu Marco Arnautovicia i Javiera Hernandeza.
Początek przygody w West Hamie był dla Sebastiena obiecujący. W pierwszych siedmiu meczach, wówczas jeszcze Francuz, zdobył 4 gole i zaliczył jedną asystę. Jednak po kontuzji Mikhaila Antonio cały zespół „Młotów” mocno spuścił z tonu. Haller zaliczył serię 8 spotkań bez strzelonej bramki, a jego nowa drużyna wylądowała na 17. miejscu w tabeli. Pod koniec grudnia 2019 roku porażce 1:2 z Leicester City za bałagan w West Hamie „głową” zapłacił trener Manuel Pellegrini, człowiek, który sprowadzał Hallera do Londynu. Jego następca, David Moyes preferował grę z jednym napastnikiem. Dla Hallera, który lepiej odnajdował się w liczniejszej obsadzie formacji ataku był to początek końca. Brak goli i asyst oraz duży spadek formy odesłał najdroższego napastnika West Hamu na ławkę rezerwowych.
Siedem goli w pierwszej kampanii Hallera w Premier League było drugim wynikiem strzeleckim w drużynie „Młotów”. Więcej miał tylko Antonio – 10. Było to olbrzymim rozczarowaniem dla działaczy i kibiców, którzy oczekiwali od najdroższego napastnika w historii klubu znacznie więcej. Nowy sezon nie odmienił losów Hallera, którego Moyes nadal traktował jako opcję rezerwową dla Antonio. Akcje świeżo upieczonego reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej malały wraz z wzrostem formy innych graczy. Znakomicie prezentowali się Jarrod Bowen, Tomaš Souček czy Jesse Lingard, którzy mimo, że nie byli napastnikami „kręcili” lepsze cyfry od Iworyjczyka. Słaba dyspozycja Hallera nie miała wyłącznie sportowych aspektów. Dokładając problemy zdrowotne syna, pandemiczny reżim, presję i krytykę ze strony fanów Sebastien po prostu nie dał rady ogarnąć wszystkiego.
W grudniu 2020 roku Haller poprosił trenera Moyesa i właścicieli klubu o transfer z klubu. Nikt nie robił żadnego problemu i zimą za 22,5 miliona euro nasz bohater trafił do Ajaxu Amsterdam. Czasami krok wstecz pozwala zawodnikom zyskać nową energię i odbić się jeszcze wyżej. Sebastien wybrał jednak ligę spoza TOP 5, co zaskoczyło wielu ekspertów. Wiedział jednak co robi. Holandia była jego ziemią obiecaną, a wybór nie był przypadkowy. Szkoleniowcem „Joden” był Erik ten Hag (obecnie trener Manchesteru United), z którym Haller pracował jeszcze w Utrechcie. Panowie zdecydowanie nadawali na tych samych falach. Iworyjczyk wiosną strzelił 11 goli i zaliczył 5 asyst, walnie przyczyniając się do zdobycia tytułu mistrzowskiego dla Ajaxu.
Ubiegły sezon był opus magnum w dorobku Hallera. Dwadzieścia jeden bramek i 7 asyst w Eredivisie zapewniło mu tytuł króla strzelców. W klasyfikacji kanadyjskiej lepszy o jeden punkt był jedynie jego klubowy kolega Dušan Tadić. Popis jednak dał również w Champions League. Strzelając 4 gole przeciwko Sportingowi Lizbona w swoim debiucie w Lidze Mistrzów stał się pierwszym zawodnikiem, który powtórzył wyczyn Marco van Bastena sprzed niemal 30 lat. Kolejne rekordy można tylko wyliczać: pierwszy zawodnik z 5 golami w pierwszych 2 meczach Champions League, pierwszy gracz z 9 golami w kolejnych 5 meczach, drugi w historii rozgrywek zawodnik z golem w każdym meczu fazy grupowej, najszybciej strzelone 10 goli w historii Ligi Mistrzów oraz pierwszy piłkarz, który strzelił gola w 7 kolejnych meczach najważniejszych rozgrywek Starego Kontynentu. Strach pomyśleć co jeszcze mógłby osiągnąć Haller, gdyby Ajax nie odpadł w 1/8 finału z Benfiką.
Nic dziwnego, że ponownie zainteresowały się nim kluby z czołowych lig. Wybór padł na Borussię Dortmund, w której trzeba będzie wejść w buty po Erlingu Haalandzie. Potężny Norweg latem zamienił Zagłębie Ruhry na Wyspy Brytyjskie, zostając zawodnikiem Manchesteru City. Haller, za którego BVB zapłaciła Ajaxowi 31 milionów euro trafiał do Dortmundu jako drugi najdroższy transfer w historii klubu. Brzmi znajomo? Analogie do West Hamu nasuwały się same, ale sytuacja była zgoła inna. Sebastien znał już smak Bundesligi, w której miał wyrobioną markę. 6 lipca 2022 roku transfer został dopięty, a obie strony – klub i piłkarz – sprawiały wrażenie zadowolonych z dokonanej transakcji. Droga do sukcesów stała przed Hallerem otworem.
Dwanaście dni później podczas zgrupowania w szwajcarskim Bad Ragaz, po poniedziałkowym treningu poprzedzającym wieczorny mecz towarzyski z hiszpańską Valencią, Iworyjczyk skarżył się na złe samopoczucie. Sztab szkoleniowy postanowił nie bagatelizować sprawy i skierował zawodnika na podstawowe badania. Diagnoza brzmiała niczym wyrok – guz jądra. Nowotwór, który na starcie wykluczył Hallera nie tylko z debiutu w nowym zespole, ale także z gry w piłkę na dłuższy czas Borussia zadziałała błyskawicznie. Nasz bohater już po kilkunastu dniach był po pomyślnym zabiegu. Przed nim czas rekonwalescencji, który obecnie szacowany jest na 2-3 miesiące. Biorąc pod uwagę zbliżający się mundial w Katarze, który odbędzie się na przełomie listopada i grudnia oraz mając na względzie niemiecki “ordnung” w niemal każdej dziedzinie życia, należy spodziewać się powrotu Hallera na boisko dopiero na początku 2023 roku.
Choroba potrafi zatrzymywać kariery w sposób brutalny. Przypadki Marca-Viviena Foe czy Miklosa Fehera są przykładami skrajnymi. Białaczka limfoblastyczna przekreśliła dalszą grę w piłkę Stiliana Petrowa. Sebastien Haller ma to szczęście w nieszczęściu, iż jego choroba jest znana w medycynie, a jej wyleczenie pozwoliło kontynuować kariery wielu sportowcom. Najbardziej znanym jest oczywiście Lance Armstrong. Jego przypadek – a było to prawie 30 lat temu – był dość ciężki, bowiem stadium jego choroby dość zaawansowane. Usunięcie jądra, przerzuty nowotworu i chemioterapia przerwały jego karierę na 2 lata. Amerykański kolarz zdołał jednak wrócić do profesjonalnego sportu na wysokim poziomie, choć jego historia obciążona jest kwestią stosowania dopingu.
Drugim ze znanych zawodników jest Arjen Robben, który w wieku 20 lat jako zawodnik PSV Eindhoven przeszedł zabieg usunięcia guza jądra. W jego przypadku, choć pierwotnie zakładano złośliwy nowotwór, a przerwa trwała zaledwie kilka tygodni. Inne przykłady skutecznej walki z tego typu chorobami to Jonas Gutierrez czy Francesco Acerbi, który dwukrotnie walczył z guzem jądra. Włoch po powrocie do zdrowia zmienił swój tryb życia do tego stopnia, że zdołał zadebiutować w Squadra Azzurra.
Powyższe historie pokazują, że los Hallera nie jest przesądzony, a przerwa w karierze jest po prostu dłuższą niż zwykle „kontuzją”. Sam zawodnik, pomimo fatalnej diagnozy, zachowywał pogodę ducha. „Hej, róbcie swoje i dawajcie z siebie wszystko. Gdy wrócę, chcę widzieć, że nadal bierzemy udział w w wyścigu.” – przekazał swoim kolegom z Borussii. Sebastien jest zresztą ciekawym przykładem zawodnika, którego nie imały się większe urazy. Pięciotygodniowa pauza, o której wspomnieliśmy kilka akapitów wcześniej, była dotychczas jego najdłuższym odpoczynkiem od piłki. Wierzymy, że rekonwalescencja po zabiegu będzie dla Hallera początkiem wspaniałej przygody w Dortmundzie, a o jego piłkarskich wyczynach usłyszymy jeszcze nie raz.