Skip to main content

W tym roku minie 12 lat, odkąd Kuba sensacyjnie wywalczyła wicemistrzostwo świata. Od tamtej pory nie udało jej się nawet zbliżyć do tego wyniku. Niedawno wygrała Challenger Cup i dzięki temu zagra w przyszłorocznej edycji Ligi Narodów. Czy to początek odrodzenia tej reprezentacji?

Do tej pory reprezentacja Kuby wystąpiła 15-krotnie na mistrzostwach świata. Największymi jej osiągnięciami było dwukrotne zdobycie srebrnego (1990, 2010) i brązowego (1978, 1998) medalu. Ostatnie mundiale jednak nie układają się po jej myśli. W 2014 r. rywalizację ukończyła na 11. miejscu, a cztery lata później wyeliminowana została już w pierwszej fazie rozgrywek, przegrywając z Polską, Finlandią, Iranem i Bułgarią, a jedynie pokonując najsłabsze w grupie Portoryko. Ostatecznie została sklasyfikowana na 18. miejscu. Na nadchodzących mistrzostwach świata Kubańczycy swoje mecze rozegrają w Lublanie. Trafili do grupy B, gdzie ich przeciwnikami będą Brazylijczycy, Japończycy i Katarczycy. Do kolejnej rundy awansują dwa zespoły i łatwo im na pewno nie będzie. Brazylijczycy to trzykrotni mistrzowie świata. Z kolei Japończycy w tegorocznej edycji Ligi Narodów byli największym odkryciem, bo zajęli 5. miejsce, wyprzedzając takich gigantów jak Canarinhos czy też Albicelestes.

Reprezentacja Kuby to zespół, w którym jeszcze kilkanaście lat temu pierwsze skrzypce grała polityka. Komunistyczne władze państwa uważały zawodowy sport za wyzysk. Taka sytuacja bardzo odbijała się na sportowcach, którzy mogli sobie tylko pomarzyć o wyjeździe do zagranicznego klubu. Musieli podjąć radykalne kroki i zdecydowali się na ucieczkę z kraju. W 2001 roku miała miejsce jedna z największych dezercji w historii kubańskiej reprezentacji siatkówki. Gdy kadra przebywała na zgrupowaniu w Belgii, sześć jej siatkarzy zbiegło z hotelu (Leonell Marshall, Yasser Romero, Angel Dennis, Ihosvany Hernandez, Ramon Moya Gato i Jorge Luis Hernandez) i poprosiło o azyl polityczny. Po jego otrzymaniu zostali w Europie. Marshall po latach gry na Półwyspie Apenińskim przeniósł się do Turcji, gdzie w sezonie 2010/11 został najlepszym przyjmującym i atakującym ligi. Dennis zdobył mistrzostwo Włoch, a w 2008 roku otrzymał nagrodę najlepiej serwującego Pucharu Challenge. Hernandez został wicemistrzem Polski z Asseco Resovią Rzeszów. Można uznać, że podjęli dobre decyzje.

Kuba podniosła się po tym ciosie. W 2007 r. zadebiutował w kadrze niespełna 14-letni Wilfredo Leon. Dwa lata później został wybrany najlepszym serwującym Ligi Światowej. Po wywalczeniu srebrna na siatkarskim mundialu 2010 r. zapanowała „moda” na Kubańczyków. Kluby najpotężniejszych światowych lig chciały mieć w swoim składzie choćby jednego z siatkarzy srebrnej ekipy. Ponownie jednak dała o sobie znać polityka. Siatkarze mieli do wyboru dwie opcje. Pierwsza to zostanie w kraju i gra w drużynie narodowej. Drugą było zrezygnowanie z gry w kadrze i wyjazd do zagranicznego klubu. Decyzja była trudna do podjęcia, ale szybko znalazły się reprezentacje, które były zainteresowane przygarnięciem nowych „rodaków”. Dodatkowo na „rękę” idą także przepisy FIVB, które umożliwiają zmianę barw, nawet jeśli grało się wcześniej w innej reprezentacji. W tym momencie trzon reprezentacji ponownie został mocno zachwiany. Kuba straciła Roberlandego Simóna (Copa Elior Piacenza) oraz Joandrego Leala Hidalgo (SADA Cruzeiro).

Samuelsowi Blackwoodowi udało się jeszcze zbudować drużynę, która wywalczyła brązowy medal Ligi Światowej w 2012 r., ale było to tylko marne pocieszenie wobec braku awansu na najważniejszą imprezę, czyli igrzyska olimpijskie. Kariera Wilfredo Leona nabierała rozpędu, ale ustrój uniemożliwiał mu kontynuowanie jej poza granicami kraju. Leon zaryzykował, a kubańska federacja zagroziła mu zawieszeniem na cztery lata w prawach zawodnika. W związku z tym w 2013 r. Kubańczycy przystąpili do rozgrywek Ligi Światowej bez swojej gwiazdy, co skutkowało najgorszym miejsce w historii reprezentacji. Na dziesięć spotkań wygrali zaledwie jedno i w klasyfikacji końcowej uplasowali się na 13. miejscu. Takie słabe wyniki zmusiły kubański rząd do zmian. Postanowiono, że sportowcy w dalszym ciągu będą musieli „wypełniać obowiązki reprezentanta kraju, a także dostać zgodę władz na wyjazd”.

Z opcji powrotu do reprezentacji skorzystał Roberlandy Simón. Przykładu z niego nie wzięli inni kubańscy zawodnicy. Osmany Juantorena przez sześć lat grał we włoskiej kadrze. Joandry Leal Hidalgo od 2019 r. broni barw Brazylii. Najbliższy naszemu kibicowskiemu sercu – Wilfredo Leon, od 2019 r. jest „biało-czerwony”. Takie zamykanie się na europejskie grunty i blokowanie talentów zawodników w sprawie politycznej w przypadku Kuby zdecydowanie nie wyszło na dobre. Mogła należeć do ścisłej, światowej czołówki, ale dopiero po fakcie kubańskie władze zrozumiały swój błąd. Grając w klubach za granicą siatkarze stają się jeszcze lepsi, ogrywają się z inną siatkówką. Czy reprezentacji Kuby uda się po raz kolejny wstać z kolan? Może znowu zaskoczy nas jakiś młodym talentem na miarę Wilfredo Leona?

Related Articles