Polskim siatkarzom nie udało się wrócić z plażowych mistrzostw Europy w Monachium z medalem. Bartosz Łosiak i Michał Bryl w meczu o 3. miejsce zmierzyli się z norweską parą Mol/Sorum. Biało-Czerwoni zdecydowanie odstawali od rywali i przegrali 0:2. Złoto zdobyli Szwedzi, a srebro Czesi.
Mistrzostwa Europy w piłce plażowej odbywają się co rok od 1993 r. Do tej pory największym osiągnięciem polskich siatkarzy był brązowy medal, który zdobyli trzykrotnie. Dwa razy na najniższym stopniu podium stawali Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel (2013, 2016), a raz Piotr Kantor i Bartosz Łosiak (2021). Zatem w tym roku Bartosz Łosiak bronił brązowego medalu, ale z innym partnerem, Michałem Brylem. Łosiak i Bryl grają ze sobą dopiero pierwszy sezon. Wcześniej ten pierwszy przez 13 lat tworzył duet z Piotrem Kantorem, z kolei Bryl grał na IO z Grzegorzem Fijałkiem. Polacy trafili do grupy H, gdzie ich przeciwnikami byli Niemcy oraz Hiszpanie.
Bryl/Łosiak – Winter/Henning 2:0 (21:14, 21:15)
Mistrzostwa Europy Polacy rozpoczęli od starcia z gospodarzami. To właśnie para z Niemiec lepiej rozpoczęła to spotkanie (3:1). Szybko jednak Biało-Czerwoni odrobili straty i potem to oni zaczęli dyktować warunki (9:6). Nie mieli większych problemów, a ich przewaga ciągle tylko rosła. Ostatecznie wygrali siedmioma punktami. Kolejny set był bardzo podobny. Przy zagrywkach Bryla Polacy powiększyli prowadzenie (7:3) i do końca go nie oddali. Partia zakończyła się sześciopunktowym zwycięstwem. Biało-Czerwoni nie dali najmniejszych szans rywalom. Było łatwo, szybko i przyjemnie. 31 minut, tylko tyle trwało to spotkanie.
Bryl/Łosiak – Herrera/Gavira 2:0 (27:25, 21:18)
Już początek meczu pokazał, że tu łatwo nie będzie. Trwała walka punkt za punkt, ale to Hiszpanie często wychodzili na minimalne prowadzenie. Poprzeczka była ustawiona dużo wyżej niż w przypadku meczu z Niemcami. Im było bliżej końca seta, tym Hiszpanie coraz bardziej się rozkręcali (18:20). Robiło się gorąco i to nie tylko ze względu na pogodę. Polacy się nie poddali i rzucili wszystko na jedną kartę. Udało im się doprowadzić do gry na przewagi, a w niej wyrwać wygraną w partii (27:25). Druga odsłona była prawie identyczna jak poprzednia. Żadna z drużyn nie odpuszczała (6:6). W kluczowym momencie to Hiszpanie popełnili więcej błędów, co pozwoliło Polakom zbudować przewagę. Nie oddali jej do końca, wygrali 21:18 i awansowali do kolejnej rundy z kompletem zwycięstw.
Łosiak/Bryl – van Werkhoven/van de Velde 2:0 (21:9, 23:21)
W 1/8 finału Polacy zmierzyli się z Holendrami. Stawką wygranej był awans do ćwierćfinału. W pierwszym secie Biało-Czerwoni zdeklasowali rywali. Nie dali im dojść do „słowa”. Po serii ośmiu punktów z rzędu prowadzili 12 punktami (20:8). Ostatecznie Holendrzy ugrali zaledwie 9 „oczek” i ponieśli kompromitację. Polacy w drugim secie także próbowali już na początku odskoczyć. Niby im się to udało, prowadzili trzema punktami, ale tym razem rywale wyrównali (10:10). Ponownie na prowadzenie wyszli Polacy (17:14) i już byli blisko wygranej, jednak w samej końcówce Holendrzy wrzucili jeszcze piąty bieg i doprowadzili do remisu. O zwycięstwie w tym secie musiała zadecydować walka na przewagi. Lepsi okazali się w niej Biało-Czerwoni, którzy zwyciężyli 23:21 i w całym meczu 2:0.
Seidl, R./Waller – Bryl/Łosiak 1:2 (21:16, 20:22, 11:15)
W ćwierćfinale polska ekipa zmierzyła się z austriacką parą. Do tego etapu Polacy nie stracili ani jednego seta. Biało-Czerwoni weszli słabo w to spotkanie. Austriacy szybko wyszli na dwupunktowe prowadzenie (5:3; 7:5). Dopiero w połowie seta udało się polskiej drużynie nawiązać kontakt punktowy (14:14). Niestety dalsza część partii należało do przeciwników. W każdym elemencie byli lepsi od Polaków. Biało-Czerwoni nie dogonili rywali i przegrali do 16. Drugą partię Bryl i Łosiak rozpoczęli zdecydowanie lepiej. Narzucili swój styl gry i to poskutkowało pięciopunktowym prowadzeniem (3:8). W końcówce odsłony roztrwonili całą przewagę jaką mieli (19:19). Pierwsza na prowadzenie wyszła para Seidl/Waller, która stanęła przed szansą na zakończenie spotkania w dwóch setach (20:19). To było być albo nie być Polaków. Aby marzyć o półfinale, musieli doprowadzić do tie-breaka. Udała im się ta sztuka, bo wygrali na przewagi. Trzeci set od pierwszej piłki był bardzo zacięty. Polacy skończyli bardzo trudną piłkę zdobywając czteropunktową przewagę (3:7). Powiększyli przewagę do pięciu „oczek” (7:12) i byli bardzo blisko awansu do półfinału. Ostatecznie tie-break został wygrany do 11 przez Biało-Czerwonych.
Bryl/Łosiak – Perusić/Schweiner 0:2 (15:21, 11:21)
W półfinale Polacy trafili na czeską parę. Cóż, możemy napisać? Nasi sąsiedzi byli zdecydowanie lepsi. Chociaż początek nie wskazywał, że Czesi będą mieli aż taką przewagę (5:5). Im dłużej trwała gra, tym bardziej Polacy mieli problemy z przyjęciem (10:11). Po autowym ataku Michała Bryla Czesi odskoczyli na 13:10. Świetnie funkcjonował czeski blok (11:15). Gdy David Schweiner zatrzymał Bryla, Biało-Czerwoni przegrywali czteroma punktami (11:15). Schweiner robił to raz po raz. Polakom nie udało się nawiązać rywalizacji i przegrali 15:21. W drugiej odsłonie wciąż nasi siatkarze mieli problem z przyjęciem. Dużo krwi także im napsuł czeski blok (2:4). Gdy asa dołożył Perusić było już 12:6. Polacy zaczęli mylić się w ataku i ostatecznie przegrali wyższą różnicą punktową niż w pierwszej partii. Tym samym pozostała im walka o brązowy medal.
Bryl/Łosiak – Mol/Sorum 0:2 (16:21, 17:21)
Niestety, mecz o brąz to kolejne spotkanie, gdzie przeciwnicy byli dużo lepsi. Para Mol/Sorum to już współczesne legendy, mimo młodego wieku. W końcu jedna to jedna najlepszych na świecie drużyn, przede wszystkim mistrzowie olimpijscy z Tokio, czterokrotni mistrzowie Europy, tegoroczni mistrzowie świata i zwycięzcy wielu turniejów Touru. Już na początku wypracowali sobie trzypunktową przewagę (6:3). Polacy nie potrafili odnaleźć swojego rytmu gry i przegrywali już 7:12. Potem jednak się rozegrali. Gdy na tablicy pojawił się wynik 12:14, to była jeszcze nadzieja. Norwegowie jednak byli za mocni. Kolejny set zaczął się nieco lepiej dla Biało-Czerwonych (3:3). Jednak w tym dniu rywale byli zdecydowanie skuteczniejsi. Było 12:15, gdy Polacy wrzucili turbo. Zbliżyli się do rywali na odległość jednego „oczka” (15:16). Niestety, podobnie jak w pierwszej partii, Norwegowie kontrolowali końcówkę (17:21).
Druga polska para Piotr Kantor i Maciej Rudol swoje rozgrywki zakończyła na 1/8 finału. Biało-Czerwoni w trzech setach nie sprostali czeskiej parze Perusić/Schweiner, która ostatecznie została wicemistrzami Europy. Jednych i drugich wyeliminowali więc ci sami Czesi.