Skip to main content

Gdybyśmy przyznawali punkty za wrażenia artystyczne i jakość gry w skali 1-10, to Raków Częstochowa dostałby pewnie mocną ósemkę, a Lech Poznań czwórę z minusem. Mimo że mistrz Polski ma dwubramkową przewagę, to gra była niskiej jakości, a Raków miał za to bardzo trudnego rywala.

Raków Częstochowa – Slavia Praga 2:1
Znowu to samo, bo Raków znowu zadziwia! Kolejny mocny przeciwnik, w zasadzie to najsilniejszy z całego zestawu, a tutaj wynik do przodu. Slavia Praga w ostatnich latach europejskich pucharów:
– 2021/22 – ćwierćfinał Ligi Konferencji i porażka z finalistą – Feyenoordem, ogranie w dwumeczu Fenerbahce, a w grupie Unionu Berlin; przegrali wcześniej z Legią w eliminacjach do Ligi Europy
– 2020/21 ćwierćfinał Ligi Europy i porażka z Arsenalem po 1:1 na Emirates i bolesnym 0:4 u siebie; po drodze wyeliminowali, uwaga, Rangersów, Leicester City, a w grupie ograli dwa razy Niceę i raz Bayer Leverkusen
– 2019/20 grali w grupie Ligi Mistrzów z Interem, Borrussią Dortmund i Barceloną, notując dwa remisy (0:0 z Barcą i 1:1 z Interem)
– 2018/19 ćwierćfinał Ligi Europy, gdzie pokonała ich Chelsea m.in. po bardzo efektownym meczu, w którym Slavia przegrała 3:4

Jedna wtopa z Legią, a oprócz tego regularna gra w pucharach i to na takich etapach, o których my możemy sobie pomarzyć. Zespół, który w 2020 roku sprzedał dwóch Czechów – Soucka i Coufala do West Hamu za ponad 20 milionów euro. Regularnie zarabia na transferach, grze w pucharach i wykłada po kilka milionów euro na wzmocnienia w jednym okienku. To, żeby pokazać kogo właśnie opędzlował Raków Częstochowa.

Najbardziej imponujące jest to, że Slavia nie zrobiła… nic. Jedyny gol Czechów to przypadkowy centrostrzał z lewej części boiska, który idealnie przelobował Kacpra Trelowskiego. Holes sam musiał być zdziwiony, że to wpadło do siatki. Tzw. statystyka xG ma swoje wady (np. przy braku uderzenia), ale i tak jest niezłym argumentem na podkreślenie jakości szans. Slavia miała xG na poziomie… 0,29, czyli w ofensywie nie pokazali nic. A ich strzały… to były popierdółki a nie strzały. Za to Raków był po prostu konkretny. Jak zawsze mógł liczyć na indywidualne umiejętności Iviego Lopeza, który wykiwał dwóch gości i zapakował lewą nogą po długim rogu (nie ma słów na tego chłopa). Kiedy Slavia jeszcze cieszyła się z wyrównania, Raków zaskoczył od razu po wznowieniu. Do środka zbiegł Fran Tudor, przejął piłkę po podaniu Rundicia i zachował się, jak rasowy snajper. Slavii może zabraknąć w grupie europejskich pucharów pierwszy raz od sezonu 2016/17. Żal tylko, że nie wpadło jeszcze coś, bo dobre okazje mieli Ivi Lopez i przede wszystkim Nowak z Gutkovskisem w 94. minucie, tuż przed gwizdkiem końcowym.

Lech Poznań – F91 Dudelange 2:0
Lech ma wynik lepszy, ale nie przez wynik będziemy to spotkanie oceniać. Wystarczy spojrzeć na jakość przeciwnika. U Rakowa stały bywalec europejskich pucharów, u Lecha mistrz Luksemburga, który odpadł w el. LM z Piunikiem Erywań, ale grał dwa razy w ostatnich latach w grupie Ligi Europy. Jeden przypadek akurat doskonale pamiętamy, bo była to porażka Legii Warszawa. Tym razem raczej obędzie się bez takiej kompromitacji, ale gra pozostawia wiele do życzenia. Lech ma w tej chwili taką brzydką twarz, że ludzie nie chcą chodzić na mecze. Na trybunach pojawił się też kolejny transparent skierowany już bezpośrednio do Tomasza Rząsy, w którym wymienione są “wzmocnienia” klubu w czterech latach jego panowania, wszystko to podsumowane dosadnym “won, nieudaczniku!”. Oberwało się też Klimczakowi i Rutkowskiemu. Na mecz nie przyszło nawet 10 tysięcy ludzi.

Przede wszystkim… dlaczego Lech po zdobyciu bramki na 1:0 cofnął się i oddał inicjatywę gościom? Trudno pojąć taki pomysł, tym bardziej, że intensywny początek mógł dać nawet i trzybramkowe prowadzenie, a Velde wyraźnie poczuł krew. Tylko co z tego, skoro trwało to raptem kilka minut… później były jakieś tam okazje, ale intensywność gry zdecydowanie spadła. Kiedy przyjeżdża taki zespół i siedzisz na nim od początku, a ten nie wie co się dzieje i po strzeleniu gola się zatrzymujesz… to coś musi być nie tak. Dopiero w 66. minucie udało się trafić na 2:0, ale uczciwie trzeba przyznać, że gol Ishaka padł ze spalonego, tylko na tym etapie nie ma jeszcze korzystania z VAR-u. Jedną świetną akcją błysnął Citaiszwili, który ma w sobie taką pozytywną bezczelność, ale za to wprowadzony Filip Szymczak zagrał fatalnie. Zmarnował “setę”, a w dwóch innych akcjach nie potrafił dograć do lepiej ustawionych partnerów, raz wrzucając w pierwszego obrońcę. Za drugim razem uderzał zupełnie bez sensu, zamiast podnieść głowę i dograć komuś w dużo lepszej pozycji na wprost bramki. Tragikomedii dodaje fakt, że w 88. minucie za czerwoną kartkę wyleciał Milić, który dopiero co wrócił po kontuzji. Chorwat nie zagra w rewanżu i znów trzeba będzie szyć środek obrony.

Lech niby przechodzi kolejne fazy, ale drabinka mistrzowska skojarzyła ich z mistrzem Gruzji, Islandii i Luksemburga. Nawet tak przeciętnie grając przepycha awanse, okrutnie męcząc oko kibica. Trudno nie odnieść wrażenia, że przy drabince Rakowa już by Lechitów w tych pucharach po prostu nie było.

Related Articles