Skip to main content

W zeszłym sezonie West Ham był jednym z czarnych koni rozgrywek. Drużyna Davida Moyesa długo była w grze o Champions League. Mało tego – Młoty odbierały punkty każdemu z czterech czołowych zespołów ligi. Czy w inauguracyjnej kolejce rozgrywek ekipa z Londynu sprawi niespodziankę i zatrzyma mistrza Anglii, Manchester City?

West Ham w kampanii 21/22 najpierw wyeliminował Man City z Pucharu Ligi, przerywając wybitną passę Obywateli w tych rozgrywkach, a potem w maju urwał punkty ekipie Pepa Guardioli w lidze. Po tamtym remisie 2:2 Manchester City skomplikował sobie drogę po tytuł. Mało brakowało, a straciłby go na finiszu, ale zryw w spotkaniu z Aston Villą i wygrana 3:2 dały The Citizens kolejne mistrzostwo. Wróćmy jednak do Młotów, bo pod względem odbierania punktów najsilniejszym były one sprawiedliwe. W listopadzie pokonały Liverpool 3:2 w pamiętnym meczu, który z kolei przerwał znakomitą serię meczów The Reds bez porażki. W grudniu WHU – również w stosunku 3:2 – pokonało Chelsea. Z kolei w październiku team Moyesa 1:0 pokonał Tottenham. Gdyby West Hamowi starczyło paliwa w końcówce sezonu, to prawdopodobnie właśnie Łukasz Fabiański i jego koledzy, np. kosztem Tottenhamu, szykowaliby się do startującej za niecały miesiąc Ligi Mistrzów. Nie był to jednak zdecydowanie ciąg zwycięstw – wręcz przeciwnie. Skończyło się zaledwie 7. miejscem i Ligą Konferencji.

Manchester City ma jednak powody do obaw, skoro w zeszłym sezonie w trzech meczach wygrał z West Hamem tylko raz. Na dodatek podopieczni Pepa Guardioli z pewnością oglądali sobotni mecz Fulham – Liverpool, w którym skazywany na pożarcie beniaminek stanął faworytowi ością w gardle i urwał punkty. Skończyło się remisem 2:2. Co więcej – mistrzowie Anglii bieżący sezon rozpoczęli już tydzień temu, przegrywając na King Power Stadium mecz o Tarczę Wspólnoty, właśnie z Liverpoolem. Ewentualnie potknięcie na Stadionie Olimpijskim w Londynie byłoby już mocno niepokojące. City rzadko kiedy zalicza jakiekolwiek serie meczów bez porażki.

Golem z Premier League przywitał się Darwin Nunez z The Reds, więc siłą rzeczy dziś oczy fanów futbolu na całym świecie skierowane będą na Erlina Haalanda. Norweg to bodaj najgłośniejszy i najważniejszy transfer lata w Premier League, a być może globalnie, we wszystkich ligach. Haaland w spotkaniu z Liverpoolem nie błyszczał – zmarnował nawet jedną bardzo dogodną sytuację. Nie znaczy to jednak, że dziś musi być tak samo. West Ham to jednak ciut słabszy zespół, a potencjał norweskiego snajpera jest niepodważalny. Mimo bardzo młodego wieku ma już 23 gole w Champions League!

West Ham nie może pochwalić się takimi podbojami transferowymi jak Man City, które poza Haalandem zakontraktowało również za grube miliony Kalvina Phillipsa z Leeds. Młoty sprowadziły latem Nayefa Aguerda z Rennes i to w zasadzie tyle. Nawiasem mówiąc Marokańczyk z powodu kontuzji dziś nie zagra. Po stronie strat przede wszystkim Mark Noble, który zakończył karierę. Moyes stawia więc na stabilizację, albo po prostu The Hammers liczą się z pieniędzmi i transferów dokonywać będą w dalszej części okienka, które potrwa do końca sierpnia. W sparingach Fabiański i spółka spisywali się w kratkę. Zaczęli od zwycięstw, a potem w pięciu kolejnych meczach kontrolnych nie wygrali ani razu, cztery z nim remisując. Trudno jednak na tej podstawie wysnuwać daleko idące wnioski.

Początek starcia West Hamu z Manchesterem City dziś o 17:30. Będzie to zwieńczenie 1. kolejki. Czy David Moyes nadal ma tę moc odbierania punktów faworytom?

Related Articles