Skip to main content

Brazylia, Serbia, Włochy oraz Turcja – te żeńskie reprezentacje zagrają w półfinałach Ligi Narodów. Sensacyjnie z turnieju odpadły Amerykanki i tym samym nie obronią tytułu. Zanim poznamy finalistki tegorocznej edycji, to najpierw krótko podsumujmy ćwierćfinały.

Na początku krótko o zasadach, czyli o tym, co takiego wymyśliła FIVB w tegorocznej edycji Ligi Narodów. Według regulaminu z numerem 1. rozstawione były gospodynie, czyli Turczynki. Pomimo tego, że zajęły 7. pozycję, to o półfinał zagrały z drużyną, która była na 8. miejscu, czyli Tajlandią. Automatycznie więc wszystkie drużyny (oprócz Tajlandii i Turcji) spadły o jedną pozycję w stosunku do tej, którą wywalczyły w fazie grupowej. Trochę głupie i demotywujące, bo Turcja mogłaby nawet zająć ostatnie miejsce, a byłaby rozstawiona z jedynką.

Brazylia – Japonia 3:1 (29:27, 28:26, 20:25, 25:14)
Faworytem tego spotkania były zawodniczki z Ameryki Południowej, które zakończyły fazę zasadniczą z bilansem 10-2. Ich ćwierćfinałowe rywalki w ostatnim turnieju Ligi Narodów przegrały wszystkie cztery spotkania. W tym pojedynku rywalizowały ze sobą drużyny z trzeciego i szóstego miejsca fazy grupowej. Pierwsze dwa sety były niezwykle zacięte i po grze na przewagi padły łupem Brazylii. W trzeciej partii to Azjatki okazały się lepsze, przedłużając swoje szanse na wygraną. W kolejnym secie podopieczne trenera Ze Roberto zdominowały przeciwniczki i nie dały im najmniejszych szans, wygrywając do 14. Tym samym Brazylijki jako pierwsze zameldowały się w półfinale. Najwięcej punktów w zwycięskiej drużynie zdobyła Gabi (23).

USA – Serbia 2:3 (27:29, 23:25, 25:20, 25:20, 13:15)
To największa sensacja. Fazę grupową Amerykanki zakończyły na pierwszym miejscu, ale w ćwierćfinałowym rozstawieniu spadły na drugie. Serbki na początku zajęły szóste miejsce, ale po regulaminowych zmianach spadły na przedostatnią pozycję gwarantującą awans do ćwierćfinału. Zdecydowanymi faworytkami tego starcia były Amerykanki, które w fazie grupowej przegrały zaledwie jeden mecz (0:3 z Japonią). Z kolei Serbia przegrała cztery spotkania. Już premierowa partia pokazała, że to będzie wyrównana walka, bowiem do rozstrzygnięcia tego seta potrzebna była gra na przewagi. W niej lepsze okazały się Serbki. Podobnie było w drugiej partii. Amerykanki były postawione pod ścianą, jednak udało im się wyjść z opresji i doprowadziły do tie-breaka. Tam po wygrały Serbki i sensacyjnie wyeliminowały z turnieju obrończynie tytułu. O sile ataku Serbii decydowały Lozo (22) i Bjelica (20).

Włochy – Chiny 3:1 (25:22, 25:19, 24:26, 25:22)
Włoszki w fazie grupowej przegrały dwa spotkania, a ich rywalki cztery, więc nie trzeba pisać kto był faworytem w tym starciu. Mecz można streścić w trzech słowach: Paola Egonu show. Włoszka sama zdobyła aż 36 punktów – w tym po 10 w pierwszym i czwartym secie. Spotkanie to już od samego początku układało się po myśli podopiecznych trenera Davide Mazzantiego, które pewnie wygrały dwa pierwsze sety. W trzecim Chinki bardziej postawiły się rywalkom i po zaciętej końcówce wygrały na przewagi. Zawodniczki Cai Bina nie poszły jednak za ciosem i spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1.

Turcja – Tajlandia 3:1 (23:25, 25:15, 25:18, 25:21)
Gospodynie w fazie grupowej poniosły pięć porażek, z kolei ich rywalki aż siedem. Faworytkami w były Turczynki. Największym ich atutem było granie przed własną publicznością. Siatkarki Tajlandii były jednym z zaskoczeń tegorocznej edycji Ligi Narodów, ale czy było je stać na wygraną z miejscowymi? Pierwszy set pokazał, że Turczynki nie będą miały łatwej przeprawy. Po zaciętej końcówce to Tajlandia prowadziła w meczu 1:0, jednak kolejne sety to już była całkowita dominacja Turcji. Nie popełniły błędów z premierowej partii i nie pozwoliły rozkręcić się rywalkom. W drugim secie Tajki zdobyły zalewie 15 punktów, w trzecim niewiele więcej, bo 18. Tylko w czwartej odsłonie potrafiły nawiązać jako taką walkę, ale na pokonanie gospodyń nie wystarczyło. Turcja wygrała 3:1 i uzupełniła stawkę półfinalistów. W drużynie gospodyń najlepiej punktowały Erdem (17), Karakurt (17) oraz Gunes (14).

Liga Narodów siatkarek po raz pierwszy odbyła się w 2018 roku, zastępując rozgrywki World Grand Prix. Trzy dotychczasowe edycje wygrała reprezentacja Stanów Zjednoczonych (2018, 2019, 2021). Tym samym w tym roku ich hegemonia została przerwana. W półfinałach zmierzą się ze sobą Brazylia z Serbią (16.07. o 14:00) oraz Włochy z Turcją (16.07. o 17:30). Logika wskazuje na to, że w finale zobaczymy Brazylię z Włochami, jednak Serbia udowodniła, że potrafi pokonać zdecydowanego faworyta.

Related Articles