Skip to main content

Polki znalazły się poza czołową ósemką tegorocznej edycji Ligi Narodów. Tym samym nie awansowały do ćwierćfinału i zakończyły zmagania w rozgrywkach na etapie fazy grupowej. W ostatniej kolejce przegrały wszystkie cztery spotkania i zakończyły zmagania na 13. miejscu. To najgorszy wynik w historii występów Polek.

Stefano Lavarini od początku zapowiadał, że Liga Narodów w tym sezonie nie jest imprezą docelową. Najważniejszym turniejem są oczywiście mistrzostwa świata, których Polska jest współgospodarzem. Dobrze jednak byłoby choć awansować do rundy pucharowej Ligi Narodów… Przed ostatnią kolejką fazy grupowej Polki miały jeszcze szansę, żeby znaleźć się w czołowej ósemce. W przerwie między drugim a trzecim turniejem, Biało-Czerwone rozegrały dwa kontrolne mecze z Koreankami. W obu pokonały je dosyć pewnie. Gdy jednak nadeszła ostatnia runda, to wszystko się posypało. Prześledźmy jak wyglądały mecze Polek w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Narodów.

Włochy – Polska 3:1 (25:27, 25:20, 28:26, 25:18)
Polki na rozpoczęcie 3. kolejki Ligi Narodów dostały wymagające rywalki. Włoszki to aktualne mistrzynie Europy oraz wicemistrzynie świata, także to one były zdecydowanymi faworytkami. Pomimo tego Polki postawiły wysoko poprzeczkę i Włoszki musiały się trochę namęczyć, szczególnie w pierwszym i trzecim secie. Inauguracyjną partię Biało-Czerwone rozpoczęły z wysokiego „c”. Po asie serwisowym Joanny Wołosz prowadziły czterema punktami – 6:2. Podopieczne Stefano Lavariniego dobrze grały blokiem i wyblokiem, a Włoszki miały problemy z atakiem. Po wykorzystaniu kontry przez Olivię Różański przewaga była już pięciopunktowa. Włoszki psuły sporo serwów, dzięki czemu dostawaliśmy punkty za darmo. Po przestrzelonym ataku Egonu było 16:23. Polki pewnie zmierzały po wygranie premierowej partii. Jak na mistrzynie Europy przystało, Włoszki wrzuciły piąty bieg i zanotowały świetną serię. Po zablokowaniu Różański zrobił się remis 24:24. W końcowej grze na przewagi jednak udało nam się wygrać. Italia popełniła aż 12 błędów własnych. Niestety nic nie trwa wiecznie i drugą partię rozpoczęła zdecydowanie lepiej (8:5). Nie było już tylu błędów i punktów za darmo. Po autowym ataku Czyrniańskiej zrobiło się 19:15. Azzurri spokojnie kontrolowały przebieg tej partii do końca i wyrównały na 1:1.

Trzeciego seta lepiej zaczęły Biało-Czerwone, bo od prowadzenia czterema punktami. Dopiero przy stanie 10:10 Włoszki odrobiły straty. Niestety, w środkowym fragmencie partii, Polki popsuły sporą liczbę zagrywek, a Włoszki ograniczyły błędy do minimum (23:24). Wszystko miało rozstrzygnąć się w grze na przewagi, a tam tym razem lepsza była Italia (28:26). Czwartą odsłonę także lepiej rozpoczęły Polki (2:4), jednak utknęły w jednym ustawieniu i straciły cztery punkty z rzędu. Ważne, że coraz lepiej spisywała się Paola Egonu. Przy jej zagrywkach rywalki uciekły nam na pięć punktów (14:9). Trener Mazzanti wprowadził zawodniczki rezerwowe, które zwiększyły ich przewagę do ośmiu „oczek”. Ostatecznie set zakończył się siedmiopunktowym prowadzeniem.

Polska – Chiny 0:3 (8:25, 23:25, 20:25)
W drugim spotkaniu starły się dwie drużyny, które przegrały trzy ostatnie mecze w Lidze Narodów. Polska została pokonana przez reprezentacje USA, Belgii i Włoch. O przełamanie grała z Chinkami, które przegrały w meczach z USA, Japonią i Brazylią. Niestety to, co wydarzyło się w pierwszym secie, nie miało prawa zaistnieć w meczu na arenie międzynarodowej. Polki zostały skompromitowane, zdeklasowane i zmiecione z powierzchni boiska. Żadna drużyna w tej edycji nie przegrała seta tak wysoko (8:25). Z obawą patrzyliśmy na nadchodzącą drugą odsłonę, ale chyba już gorzej być nie mogło? W drugą partię weszły z nową energią. Na przerwie technicznej prowadziły nawet dwoma punktami (12:10). W dalszej części trwała wyrównana walka punkt za punkt. Niestety w końcówce lepsze okazały się Chinki. Gdy bardzo długą i emocjonującą wymianę skończyła Xinyue Yuan, Chinki miały piłki setowe (21:24). Polki obroniły dwie z nich, ale ostatnie słowo należało do Yingying Li (23:25). Początek trzeciej odsłony był bardzo podobny do poprzedniej, z tym, że Chinki szybciej przejęły inicjatywę. Po ataku Yingying Li prowadziły na przerwie technicznej dwoma „oczkami” (10:12). Polki nagle stanęły, a ich rywalki zdobyły cztery punkty z rzędu (10:16). Chociaż zdarzało się Chinkom popełniać błędy w zagrywce, to i tak kontrolowały wynik (15:21). W końcówce Polki jeszcze walczyły uaktywniając blok (18:21), ale nie zdołały ugrać nic więcej. Chinki zakończyły mecz w trzech setach.

Dominikana – Polska 3:2 (20:25, 38:36, 25:20, 13:25, 15:9)
To był mecz, który Polki musiały wygrać, żeby zachować szanse na wyprzedzenie Tajek i awans do ćwierćfinału Ligi Narodów. Dominikanki nie grały o nic, straciły jakiekolwiek szanse na awans. Lepiej jednak w spotkanie weszła Dominikana, która prowadziła już czterema punktami (11:7). Gdy Polki polepszyły zagrywkę, to mogły skutecznie kontratakować, co pozwoliło im wyrównać na 13:13. W końcówce zdecydowanie lepsze okazały się Polki i inauguracyjna partia padła ich łupem. Drugi set to był istny rollercoaster. Z początku dobrze funkcjonował polski blok, więc udało się szybko odskoczyć na czteropunktowe prowadzenie (2:6). Biało-Czerwone nadal nie potrafiły wyeliminować błędów, co skutkowało remisem (10:10). Od tego momentu toczyła się bardzo wyrównana gra, aż do ataku Szlagowskiej, po którym Polska odskoczyła na trzy punkty przewagi (18:21). Gdy Niverka Dharlenis Marte Frica zaserwowała w siatkę, Polki miały piłki setowe. Niestety zepsuta zagrywka Różański, autowy atak Szlagowskiej i as Brayelin Elizabeth Martinez doprowadziły do walki na przewagi (24:24). Nikt nie spodziewał się, że to będzie trwało tak długo. Obydwie drużyny myliły się w ataku i zagrywce. Żadna z ekip nie potrafiła zakończyć tego seta. Ostatnie słowo należało jednak do Jineiry Martinez (38:36). Taka przegrana mogła podłamać…

W trzecim secie Polki kontynuowały chaotyczną grę (6:3), a Dominikanki górowały na siatce (13:7). Cała partia od początku do końca była pod kontrolą Dominikany. Polki próbowały walczyć, ale jedyne co im się udało, to zdobyć 20 punktów. Na szczęście w kolejnego seta weszły z nową energią (3:8). Biało-Czerwone cały czas utrzymywały wyraźny dystans punktowy (11:18). Zdominowały Dominikanki i wygrały seta aż do 13, tym samym udało im się doprowadzić do tie-breaka. Niestety tam poszło im słabiutko. Po autowym ataku Szlagowskiej przegrywały sześcioma punktami (8:2). Mimo zmian w polskich szeregach, dystans utrzymał się do końca (15:9). Tym samym Polki pozbawiły się jakichkolwiek szans na awans do fazy pucharowej.

Polska – Bułgaria 1:3 (25:22, 13:25, 17:25, 22:25)
Starcie z Bułgarkami było meczem o honor. Była to szansa na godne pożegnanie się z tegoroczną edycją Ligi Narodów. Spotkanie lepiej zaczęły Polki, bo od prowadzenia 5:1. Im dłużej trwał set, tym lepiej grały Bułgarki. Zbliżyły się na jeden punkt (17:16), a potem doprowadziły do remisu (20:20). W tym momencie Polki sobie przypomniały, że istnieje coś takiego jak blok i dzięki niemu wyszły na trzypunktowe prowadzenia (23:20). Piłkę setową zapewniła swojej ekipie Agnieszka Kąkolewska, a premierową odsłonę zakończyła atakiem Martyna Czyrniańska. Druga partia rozpoczęła się dosyć wyrównanie. Jako pierwsze odskoczyły Bułgarki na trzy punkty (5:8). Polki popełniały błędy, co wykorzystywały gospodynie turnieju (7:11). Polki nie miały nic do powiedzenia, za to Bułgarki robiły co chciały. Efekt? Przegrana Biało-Czerwonych 13:25.

W trzeciej partii Polki seriami popełniały błędy, cały czas musiały gonić wynik (9:11, 11:13, 13:17. Miały ogromne problemy, by w ogóle trafić w boisko (15:21). Zapowiadała się kolejna odsłona wysoko wygrana przez gospodynie. Tak też się stało, Polki ugrały tylko 17 punktów. Kolejną partię musiały wygrać, aby doprowadzić do tie-breaka. Początek także należał do Bułgarii (7:10), jednak podopieczne Lavariniego ruszyły w pościg i doprowadziły do remisu (15:15). Taka sytuacja niestety nie utrzymała się zbyt długo i Bułgarki ponownie odskoczyły (18:22). Grały zdecydowanie lepiej na siatce (19:23). Całe spotkanie zakończył zepsuty serwis naszych siatkarek (22:25), co dobrze podsumowało formę i poziom gry.

Polki zakończyły zmagania na 13. miejscu, wygrywając zaledwie cztery mecze z 12. Wyprzedziły tylko: Bułgarię, Belgię i Koreę Południową. Tegoroczna edycja była najgorszym występem Biało-Czerwonych w historii. W ubiegłym roku skończyły rozgrywki na 11. miejscu, w 2019 r. – 5, a w 2018 r. – 9. Co było przyczyną takiego słabego wyniku? Na pewno brakowało w składzie kontuzjowanych Magdaleny Stysiak i Malwiny Smarzek. Nie uważamy jednak, żeby zaważyło to na braku awansu do ćwierćfinału. Polki popełniały bardzo dużo błędów własnych. Widać było, że nie są w dobrej dyspozycji. Dla nas Liga Nardów kobiet już się skończyła, jednak to, co najważniejsze w tym sezonie, jeszcze jest przed nami. Chociaż z taką grą na mistrzostwach świata niewiele zdziałamy… Fazę grupową wygrały Amerykanki (32 pkt.), przegrywając zaledwie jedno spotkanie. Za nimi była ciekawa sytuacja, bowiem Brazylijki i Włoszki miały tyle samo punktów (29) oraz jednakową liczbę wygranych spotkań (10). Wyżej jednak uplasowała się Brazylia, ponieważ straciła o jednego seta mniej. Do ćwierćfinałów awansowały także: Chiny, Japonia, Serbia, Turcja oraz Tajlandia.

Related Articles