Skip to main content

Arsenal jest w ostatnim czasie bardzo chwalony. Drużyna wyraźnie zrobiła postęp, szczególnie, że w tym sezonie startowała z niskiego pułapu oczekiwań. Jednak w Nowy Rok Kanonierzy zmierzą się z rozpędzonym walcem – Manchesterem City – i raczej trudno im sukces. Faworyt jest tylko jeden.

Tym faworytem oczywiście są goście. Citizens wzorem ubiegłego sezonu znów budują serię zwycięstw. W minioną środę ograli 1:0 Brentford, co było już 10. z rzędu zwycięstwem w Premier League. Tym samym w najtrudniejszym momencie sezonu, za jaki uchodzi okres świąteczno-noworoczny, Citizens wrzucili tempo nieosiągalne dla największych rywali. Chelsea z czterech ostatnich meczów wygrała tylko jeden. Liverpool w dwóch ostatnich nie wygrał ani razu. Przewaga aktualnych mistrzów kraju w tabeli wzrasta.

I warto w tym miejscu poświęcić trochę czasu Pepowi Guardioli, który akurat w tym sezonie nie dysponuje tak szeroką kadrą. Nie rotuje w aż tak spektakularny sposób, jak w latach ubiegłych. Z oczywistych względów drużynę opuścił Benjamin Mendy, nie udało się pozyskać żadnego następcy dla Sergio Aguero, a typowany do roli „dziewiątki” Ferran Torres stracił jesień z powodu kontuzji, a teraz został sprzedany do Barcelony. Guardiola kraje na ciut skromniejszym wielkościowo materiale, choć to wciąż bardzo ekskluzywna tkanina. I znów wszystko wygląda bardzo dobrze – zwycięstwo w grupie Ligi Mistrzów, gdzie rywalem były ekipy PSG i Lipska oraz pewne prowadzenie w Premier League. Guardiola jest też szczęściarzem – żaden z meczów jego drużyny nie został jeszcze przełożony z powodu koronawirusa. Tottenham i Everton mają po 3 zaległości, Burnley aż 4! Komplet spotkań udało się zagrać tylko Obywatelom i Chelsea. To ważne, bo później, gdy inni będą zmuszeni odrabiać zaległości w maratońskiej dawce, podopieczni Pepa będą mogli wreszcie trochę odpocząć. Teraz – jak widać po wynikach – tego odpoczynku nie potrzebują.

Manchester City imponuje skutecznością. Wprawdzie z Brentford wygrana była najskromniejsza z możliwych, ale wcześniejsze trzy mecze to show strzelecki mistrza Anglii. W kolejności chronologicznej – 7:0 z Leeds, 4:0 z Newcastle, 6:3 z Leicester. 17 bramek w 3 meczach! Norwich i Burnley od początku sezonu strzeliły mniej. Obecnie team z Etihad Stadium ma najwięcej strzelonych i najmniej straconych bramek w lidze. Cóż więcej dodawać?

Arsenal, choć zagra u siebie i jest w dobrej formie, to ma się jednak czego obawiać. O tym, że Kanonierzy wciąż nie są gotowi na rywalizację z najlepszymi, przekonał nas listopadowy mecz z Liverpoolem. Podopieczni Mikela Artety także znajdowali się wtedy w dobrej dyspozycji, a jednak z Anfield Road przywieźli czterobramkowy baraż. Dwa tygodnie później po emocjonującym meczu przegrali także na Old Trafford. Kilka dni później kolejna porażka – z Evertonem. Arsenal pozbierał się jednak i wygrał pięć kolejnych meczów, z czego cztery w ramach Premier League. Stracił w nich tylko jednego gola, a strzelił 14. To także całkiem niezłe liczby, ale dopisywał terminarz, bo londyńczycy pokonywali Southampton, West Ham, Leeds i Norwich. Poza Młotami to drużyny z dolnej części tabeli, a podopieczni Davida Moyesa są w kryzysie. Manchester City to zupełnie inna para kaloszy i zupełnie inne wymagania.

W 3. kolejce bieżącego sezonu Citizens rozbili Arsenal na swoim terenie 5:0. Wtedy Arsenal wylądował na ostatnim miejscu w lidze, ale dość szybko wygrzebał się z nędzy i ruszył do przodu. Był to jednak kolejny w ostatnich latach mecz obu zespołów, w których Manchester City wyraźnie wygrał. Ostatnie ligowe zwycięstwo The Gunners to sezon 2015/16! W Arsenalu grali jeszcze np. Petr Cech, Mathieu Flamini czy Joel Campbell, a w Man City np. Alexander Kolarov, Bakary Sagna, Eliaquim Mangala czy Fabian Delph. Od tamtej pory drużyny te mierzyły się ze sobą 15 razy. Arsenal wygrał 2 razy – dwukrotnie w Pucharze Anglii. Pozostałe 9  meczów w Premier League to zwycięstwa Citizens.

W noworocznej rywalizacji na Emirates Stadium gospodarze będą musieli sobie radzić bez swojego trenera, Mikela Artety. Niegdysiejszy uczeń Guardioli złapał covida i nie może prowadzić drużyny. To kolejny czynnik, który na pewno nie pomaga Arsenalowi. Za młodą ekipą z północnego Londynu przemawia niewiele, ale jeśli obie strony zagrają tak, jak wskazuje na to ich forma, to może być ciekawe i dobre widowisko. Początek o 13:30.

Related Articles