Wczorajszym meczem Warty z Wisłą Kraków Ekstraklasa dobiła do półmetka, choć lege artis do 50% meczów w sezonie brakuje jeszcze kilku zaległości. Nawet mając na uwadze dwa zaległe mecze Legii, można przecierać oczy ze zdumienia, patrząc na to, że po 12 punktów maja Górnik Łęczna, Warta Poznań, Bruk-Bet Termalica i właśnie Legia. To w tej chwili ekipy zamykające tabelę. Liderem jest oczywiście Lech, który choć sprawił sobie trochę problemów w meczu z Zagłębiem Lubin, to ostatecznie wygrał 3:2. A kogo wyróżnimy w 17. serii gier?
BLOTKI
Jagiellonia Białystok – z Legią przegrać można, choć akurat w tym sezonie mało komu się to udaje, ale przegrać z Górnikiem Łęczna u siebie? To już lekkie przegięcie. Zespół Ireneusza Mamrota jest w fatalnej formie i może się cieszyć, że zbudowała sobie już spory kapitał punktowy. W sobotę Jaga najpierw straciła gola strzelonego… tą częścią ciała, na której siada Kamil Kiereś. Potem zaś fatalny błąd popełnił Xavier Dziekoński, który najwyraźniej za bardzo zżył się ze swoimi inicjałami. Podał piłkę Damianowi Gąsce, a ten trafił do siatki po raz drugi. Tym razem już nogą. Górnik z dna tabeli się nie wydobył, ale zrobił ku temu spory krok. Jagiellonia pewnie chciałaby, żeby ten rok już się skończył.
Andrzej Niewulis – kapitan Rakowa do pewnego momentu nie grał źle, ale w 86. minucie meczu z Lechią popełnił tak fatalny błąd, który na poziomie Ekstraklasy zdarzać się nie powinien. Z jego kiksu skorzystał Flavio Paixao i zdobył gola na 3:1. Tym samym Lechia, choć przegrywała z wicemistrzem Polski, ostatecznie wygrała dość pewnie i znów pokazała klasę. Gdańszczanie pozbierali się po klęsce z Pogonią. Oby i Niewulis szybko się pozbierał po tym klopsie.
Dariusz Żuraw – po raz kolejny i kto wie, czy nie ostatni. Zagłębie znów przegrało, tym razem z Lechem Poznań, co samo w sobie nie jest skandalem. Jednak gra Miedziowych nadal nie napawa postronnego kibica żadnym uczuciem. A Żuraw podobno jest już na nomen omen wylocie. Mówi się, że do Zagłębia trafić miałby Piotr Stokowiec. Zdaje się, że w Lubinie po byłym trenerze Kolejorza nikt płakać nie będzie.
ASY
Kamil Grosicki – stara gwardia ma się dobrze. W Górniku rozstrzelał się i rozegrał się Łukasz Podolski, a w Pogoni pierwsze skrzypce zaczyna grać Kamil Grosicki. W meczu z Bruk-Betem strzelił gola i miał udział w akcji zakończonej rzutem karnym dla Portowców. Mógł mieć też trzy asysty (tak jak kolejkę wcześniej), ale tym razem koledzy postanowili okradać „Grosika” z ostatnich podań, marnując swoje okazje. Pogoń wygrała jednak 3:1 i nikt z tego powodu kotów drzeć nie będzie.
Ilkay Durmus – turecki piłkarz Lechii Gdańsk ma zadatki na jednego z większych kozaków tej ligi. W meczu z Rakowem był znakomity. Nie tylko strzelił dwa gole, w tym jednego naprawdę kapitalnego, ale po prostu bawił się piłką. Oglądanie takich zawodników to przyjemność. To na takich ludzi przychodzą kibice. Zresztą, zobaczmy to:
Ach ta lewa noga Ilkay Durmus w swoim stylu! #LGDRCZ 3:1 pic.twitter.com/nJ8JPiMwar
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) December 4, 2021
Kamil Kiereś – trener Górnika Łęczna zdaje sobie sprawę, że musi tak krajać, jak mu materiału staje. Materiał w Łęcznej nie jest prima sort, ale od ponad miesiąca beniaminek stał się równorzędnym rywalem dla niemal każdej drużyny w lidze, o czym świadczy urywanie punktów Lechowi, Rakowowi czy sobotnie zwycięstwo z Jagiellonią. Kiereś przez całą trudną rundę wyciągał wnioski, przestawiał zawodników, szukał odpowiednich rozwiązań i uszył przyzwoitą drużynę, która może i spadnie, ale wygląda na to, że jeszcze trochę namiesza. Ciekawe, co z tego wyjdzie wiosną. Zapowiada się na to, że trener, zgodnie z zapowiedziami władz klubu, może spać spokojnie i spokojnie pracować. Jeśli to się sprawdzi, będzie to drogowskaz dla wszystkich raptownie działających prezesów w Ekstraklasie.