Skip to main content

Łomża Vive Kielce spisuje się rewelacyjnie w tym sezonie EHF Champions League. Mistrzowie Polski po raz drugi z rzędu pokonali wielką Barcelonę! Tym razem w rewanżu w Hali Legionów było 29:27.

To był przede wszystkim wielki come back. Vive prowadziło w tym spotkaniu 1:0 po tym, jak bombą z dystansu i to efektownym rzutem z podłoża zaczął Szymon Sićko. Ich drugie prowadzenie w tym meczu to dopiero… 50 sekund do końca meczu i świetna akcja Alexa Dujszebajewa, który najpierw wziął obrońcę na zamach, a później pokonał Pereza de Vargasa. Przez cały mecz praktycznie gonili wynik, dopiero na 50 sekund przed końcem objęli prowadzenie 28:27. Antonio Carlos Ortega wziął jeszcze czas na ostatnią akcję, jednak Dika Mem został wyblokowany i z łatwością jego strzał złapał Andreas Wolff. Przy wysokiej obronie gości udało się jeszcze zrobić kontrę w samej końcówce i Arkadiusz Moryto ustalił wynik meczu na 29:27.

To był wielki wieczór w Hali Legionów. Nie mogło wśród gości zabraknąć prezydenta Kielc – Bogdana Wenty czy choćby Karola Bieleckiego z żoną i dziećmi. Byli także wiceprezydenci Kielc czy ważni duchowni. Wszyscy ważni goście i zwykli kibice byli świadkami niesamowitego widowiska. Pokonać Barcelonę raz i to przełamując ich serię na własnym parkiecie – to jedno, ale zwyciężyć z rozdrażnioną i głodną rewanżu Barceloną w drugim meczu – to budzi jeszcze większy respekt i uznanie. Tym bardziej, że przecież mistrzowie Polski musieli przez cały mecz gonić wynik, a bardzo dobrze dysponowany Perez de Vargas odbił w sumie 12 strzałów. Mecz należał jednak głównie do Alexa Dujszebajewa, który praktycznie w ogóle się nie mylił. Na niego hiszpański bramkarz nie miał sposobu.

Kiedy zostało osiem minut do końca, było wtedy 23:27. Pojawiała się tylko jakaś mała nadzieja na odwrócenie wyniku. Przez tę całą końcówkę Barcelona nie trafiła już ani razu! Sześć bramek z rzędu i wspaniała seria Vive dała im zwycięstwo 29:27. To była szalona końcówka, w której brylował przede wszystkim Alex Dujszebajew. Syn trenera w całym spotkaniu miał kapitalne statystyki – 8 bramek na 9 rzutów. To on dał sygnał do odrabiania strat i to w momencie, gdy Vive grało w osłabieniu i to on trafił później na 28:27. Katalończycy po kolei tracili piłkę – a to nieudany rzut ze skrzydła, niedokładne podanie, faul w ataku – nic im nie wychodziło. Mistrzowie Polski dokładali po tych błędach po kolejnej bramce. Dwa razy w ważnych akcjach trafił Nicolas Tournat, który zaliczył w całym meczu 3/3.

Sytuacja w tabeli dla Vive jest więcej niż rewelacyjna. Siedem wygranych i jedna porażka daje im 14 punktów i pewną pozycję lidera, mając aż cztery punkty przewagi nad Telekom Veszprem, a pięć nad dwukrotnie pokonaną Barceloną. Dwa pierwsze miejsca kwalifikują się bezpośrednio do ćwierćfinałów. Vive jest w komfortowej sytuacji, bo może sobie pozwolić nawet na dwie-trzy porażki. Pozostało jeszcze sześć spotkań grupowych.

Related Articles