Skip to main content

Ubiegły sezon piłkarski był niezwykle interesujący i przyniósł kilka niespodziewanych rozstrzygnięć. Hegemonię Juventusu przełamał Inter, dominację PSG złamało Lille, a w La Liga duopol Barcy i Realu znów udało się pokonać ekipie Atletico. W bieżących rozgrywkach za nami już ponad ćwiartka sezonu, więc korzystając z reprezentacyjnej przerwie zerkamy w tabele.

Premier League
Zaczynamy od Anglii, gdzie głównymi faworytami rozgrywek są Chelsea, Manchester City i Liverpool. Tabela zdaje się potwierdzać te dywagacje. The Blues prowadzą, mając 3 oczka więcej niż Citizens. Obywatele wygrali jednak bezpośredni mecz z zespołem Thomasa Tuchela. Ostatnio pokonali także Man Utd w derbach, a w meczu z Liverpoolem podzielili się punktami. Za sobą mają już także mecze z Arsenalem i Tottenhamem. Wygląda na to, że na obrońców tytułu czeka teraz nieco łatwiejszy terminarz. Póki co największą niespodzianką in plus jest postawa West Hamu, który w minioną niedzielę ograł Liverpool. The Reds przegrali tym samym pierwszy mecz od kwietnia, kiedy to w Champions League musieli uznać wyższość Realu. Niespodziewanie za plecami liverpoolczyków zaczaił się Arsenal, który po pierwszych trzech kolejkach zamykał tabelę! Poniżej oczekiwań spisują się Czerwone Diabły, które po sprowadzeniu Cristiano Ronaldo z miejsca zaczęto wymieniać jako faworyta rozgrywek. Jeszcze gorzej wygląda Tottenham, który odbudować będzie chciał Antonio Conte. Mimo wszystko mało prawdopodobny wydaje się scenariusz, by ktoś miał zagrozić trójce wymienionej w pierwszym zdaniu. Postawę West Hamu trzeba doceniać i chwalić, ale czysto piłkarskie walory są po stronie gigantów. Choćby jakość zmienników, co na dystansie całego 38-kolejkowego maratonu ma spore znaczenie.

La Liga
W Hiszpanii nie sposób nie zacząć od degrengolady Barcelony. Wiele osób wieszczyło, że po odejściu Leo Messiego ta drużyna straci wiele na jakości i zobaczy, jak wiele niedoskonałości przykrywał geniusz Argentyńczyka. Rzeczywistość skrzeczy jednak jeszcze bardziej. W Lidze Mistrzów Barca drży o awans do fazy pucharowej, a w La Liga na dziś ma 11 punktów straty do lidera. Lidera, który nie punktuje rewelacyjnie. Bilans 4-5-3 i dopiero 9. miejsce. To katalońskie realia, które zastaje Xavi. Klubowa legenda zastępuje na stanowisku trenerskim Ronalda Koemana, który przecież także ma status legendy. Jego trenerska przygoda na Camp Nou będzie oceniana jednak wyłącznie negatywnie. Skoro wspomnieliśmy o liderze, to niespodziewanie jest nim obecnie Real… Sociedad. Baskowie zdobyli 28 punktów w 13 meczach, ale drugi Real Madryt traci do nich tylko punkt po rozegraniu jednego spotkania mniej. Trzecia Sevilla ma identyczny bilans jak Królewscy. Gorzej idzie Atletico. Mistrzowie Hiszpanii w 12 meczach zgromadzili 23 punkty, ale nic dziwnego, skoro aż pięciokrotnie remisowali. Trudno przewidzieć, jak potoczy się ten sezon w dalszej części, ale najpewniej w walce o tytuł pozostaną oba kluby z Madrytu, a być może o swój sukces powalczy też Sevilla, która doskonale spisuje się w defensywie (raptem 7 straconych goli).

Bundesliga
Bundesliga toczy się według sprawdzonego scenariusza. Borussia Dortmund na początku utrzymuje tempo Bayernu, ale na którymś etapie zwykle traci impet lub po prostu wpada w kryzys. Kto wie, czy ten moment właśnie nie nastąpił. W weekend BVB przegrało z wicemistrzem kraju, RB Lipsk. Trener Marco Rose musi radzić sobie bez kilku ważnych, kontuzjowanych ogniw, a tym najbardziej kluczowym jest rzecz jasna Erling Haaland. Bayern po ostatniej kolejce powiększył przewagę nad żółto-czarnymi do 4 punktów. Kto, jeśli nie Borussia, mógłby zagrozić Bawarczykom? Trzeci jest Freiburg, czwarty Wolfsburg, a dopiero piąty Lipsk (strata aż 10 punktów). Podsumowując – nie wygląda na to, by ktokolwiek mógł podnieść rękę na mistrza, o ile nie zrobi tego team z Dortmundu. A pewnie tradycyjnie nie zrobi. Przedłużający się uraz Haalanda spowoduje zaś najprawdopodobniej to, że bez większego kłopotu swoją siódmą armatkę dla najlepszego strzelca ligi odbierze Robert Lewandowski. Na dziś ma on 4 bramki więcej niż Norweg.

Serie A
Tytułu broni Inter, ale w zespole nie ma już Antonio Conte, Achrafa Hakimiego i przede wszystkim Romelu Lukaku. Czy misja obrony się powiedzie? Na ten moment wydaje się to być trudne, bo bardzo wysokie tempo narzuciło Napoli i Milan. Obie drużyny mają po 32 punkty i jeszcze ani jednej porażki. Inter traci już 7 punktów, a czwarta Atalanta 10! Na dalszych miejscach rzymski duet, Fiorentina i dopiero Juventus. Ekipa Massimiliano Allegriego zaczęła sezon fatalnie. Potem przyszło przebudzenie i seria zwycięstw 1:0. W ostatniej serii gier Stara Dama znów wygrała 1:0 – tym razem z Fiorentiną. Ten wynik poprzedziły jednak kolejne trzy ligowe mecze bez wygranej. Przez Allegrim jeszcze dużo pracy, a najlepiej mizerię Bianconerich obrazuje ich bilans bramkowy – 16:15. Ciekawe tylko, czy tak dobrą formę na dłuższym dystansie zdołają utrzymać ekipy Napoli i Milanu. Napoli nawet gdy było blisko detronizacji Juve, zawsze na którymś etapie się wykładało. Dla Rossonerich to z kolei powrót do gry o najwyższe cele. Wicemistrzostwo w rozgrywkach 20/21 było niezłym przetarciem. Może się okazać, że właśnie walka o Scudetto będzie crème de la crème tego sezonu w TOP 5.

Ligue 1
Na koniec Francja, gdzie raczej kolejnej niespodzianki nie będzie. Już na samym początku sezonu wszyscy potencjalni konkurenci PSG wykładali się co kolejkę, a paryżanie spokojnie kompletowali punkty i… kadrę. Gdy dołączył jeszcze Leo Messi spodziewano się fajerwerków i niesamowitej jakości w ofensywie, którą zaproponuje trio z Neymarem i Mbappe. Na razie nic takiego nie miało miejsca, a Messi nie zdobył w lidze nawet bramki czy asysty. Mimo to liderowanie PSG jest niezagrożone. Drugie Lens traci 10 punktów. Lille możemy szukać w dolnej połówce tabeli, a niewiele lepiej przędzie Lyon. Prędzej będziemy się więc emocjonować przeciekami z przepakowanej gwiazdami szatni PSG, niż samą walką o tytuł.

Related Articles