Skip to main content

To był półfinał ze zwrotami akcji i świetna reklama Ligi Narodów. Francuzi przegrywali do przerwy już 0:2, żeby ostatecznie wyszarpać zwycięstwo w końcówce i pokonać Belgów 3:2. W 90. minucie gola na wagę finału strzelił Theo Hernandez.

Wszystkie cztery kadry Ligę Narodów potraktowały całkiem serio. Owszem, faza grupowa daje pole do sprawdzania nowych zawodników, kombinowania, ale kiedy już drużyny znalazły się w TOP4, to pojawiła się szansa na nowe europejskie trofeum. Ani wczoraj, ani dzisiaj nie było żadnej gry na chodzonego, oszczędzania sił i tak dalej. Był to pokaz najwyższej jakości futbolu, a takimi meczami właśnie pomysł stworzenia tych rozgrywek wygrywa, bo był to po prostu przyjemny wieczór z piłką nożną. Zarówno Belgom, jak i Francuzom bardzo zależało na tym, żeby awansować do drugiego w historii finału Ligi Narodów. Wystawili najcięższe działa – jedni z Kevinem De Bruyne i Romelu Lukaku, a drudzy z Kylianem Mbappe i Karimem Benzemą.

Belgowie już od początku zaczęli dość mocno. Od silnego jak tur Lukaku odbił się Lucas Hernandez, później Belg wcisnął gaz i wyprzedził jednego z najszybszych przecież stoperów, a więc Varane'a, i dograł piłkę w pole karne. Tam nieszczęśliwie interweniował Kounde i piłka trafiła prosto pod nogi De Bruyne. Rudy Belg od razu huknął, ale jakimś tylko sobie znanym sposobem ten strzał zatrzymał Hugo Lloris. Parada godna wielkiego hitu. Mecz się otworzył bardziej, kiedy Carrasco po ładnej indywidualnej akcji trafił na 1:0. Zszedł ze skrzydła do środka, przedryblował Pavarda i uderzył w kierunku bliższego słupka. Lloris tylko patrzył. Kilka minut później drugi raz w tym meczu konkretnie "w ciula" zrobił Lucasa Hernandeza Lukaku. Będąc tyłem do bramki zdążył się odwrócić, wyprzedzić Francuza, a później z kąta zapakował Llorisowi pod ladę i to słabszą prawą nogą. Belgowie do szatni schodzili, prowadząc 2:0.

Po przerwie wyraźnie pomyśleli, że ten półfinał jest już wygrany, a to się na nich zemściło. Francuzi, którzy zwykle nie pokazują swojego ofensywnego potencjału z uwagi na taktykę Deschampsa, tym razem mieli ku temu okazję. W końcu przegrywali 0:2 i trzeba było gonić. Rozrywać defensywę Belgów próbował Kylian Mbappe i to on okiwał Tielemansa, podał do Benzemy, a ten niczym stary lis odwrócił się z piłką i gdzieś w gąszczu sześciu czy nawet ośmiu nóg kryjących go obrońców – i tak zdołał oddać strzał, po którym piłka wylądowała w siatce. Siedem minut później było już 2:2, bo sędzia podszedł do monitora obejrzeć sytuację, w której Tielemans bezsensownie sfaulował Griezmanna, co nie było takie oczywiste bez powtórki. To Francuzi zaczęli napierać, a końcówka była niezwykle emocjonująca, bo najpierw trafił Romelu Lukaku, ale gola anulował VAR, a później szalę zwycięstwa na korzyść Francuzów przechylił Theo Hernandez, który zrehabilitował się za błędy brata.

To był bardzo przyjemny wieczór z Ligą Narodów. Finał i mecz o trzecie miejsce w niedzielę i pozostaje wierzyć, że te mecze będą przynajmniej zbliżone poziomem do tego, co obejrzeliśmy w obu półfinałach.

Related Articles