Czy to największa sensacja w historii fazy grupowej Champions League? Na pewno jest to mocny kandydat. Sheriff Tyraspol przyjechał na Santiago Bernabeu i pokonał Real Madryt 2:1.
Real Madryt miał 76% posiadania piłki i oddał w tym meczu 31 strzałów, a sam Karim Benzema uderzał na bramkę więcej razy niż goście. Ale co z tego? Cztery strzały wystarczyły Sheriffowi, żeby dzień później cały świat rozmawiał w domach, pracy i tramwajach o gigantycznej sensacji w Lidze Mistrzów. Mieli być dostarczycielem punktów dla Realu, Szachtara i Interu, a po dwóch kolejkach są… liderem swojej grupy z sześcioma punktami. Najpierw ograli Szachtar, ale teraz zrobili coś naprawdę spektakularnego – przywieźli trzy punkty z Santiago Bernabeu.
Jednym z bohaterów i autorem pierwszego trafienia dla Sheriffa był Jasur Jakszibojew, czyli gość wypożyczony z Legii Warszawa. Jeszcze w sierpniu grał w III lidze z Mamrami Giżycko i Bronią Radom, a miesiąc później władował gola Realowi Madryt na Santiago Bernabeu. I nawet był bliski drugiego trafienia, kiedy jednym zwodem wymanewrował trzech zawodników "Królewskich" i strzelił minimalnie obok słupka. Aż 10 strzałów obronił Georgios Athanasiadis, bronił instynktownie, bohatersko, miał swój dzień konia. Nawet jeśli nie odbijał rękami, to… głową. Dostał nokautujący strzał piłką od Luki Modricia, ale najważniejsze, że nie było gola. Grek dał się pokonać tylko Benzemie z rzutu karnego.
Kiedy każdy normalny człowiek zastanawiał się kiedy Real w końcu wciśnie tego gola na 2:1, to nagle stało się coś kompletnie nieoczekiwanego. Sebastien Thill, jeden z trzech luksemburskich braci, podobno ten uznawany za najmniej utalentowanego, posłał takiego woleja w okienko, że Courtois nie miał czego zbierać. Całe Nadniestrze musiało w jednej chwili oszaleć. Sheriff Tyraspol prowadził w 90. minucie na Santiago Bernabeu 2:1 i było jasne, że już tego nie przegrają, a mają nawet gigantyczną szansę na trzy punkty. Obronili się i pokonali Real Madryt w ich twierdzy, sprawiając jedną z największych sensacji w historii Champions League.
A strzelec gola, Sebastien Thill, ma na nodze wytatuowanego… samego siebie, jak marzy o zdobyciu Ligi Mistrzów. Pucharu raczej nie podniesie, ale można powiedzieć, że już wygrał swoją Ligę Mistrzów tym wolejem przeciwko 13-krotnemu zwycięzcy Pucharu Europy. Dziś wszyscy mówią o tym meczu i przypominają słowa Dirka Kuyta o tym, że takie drużyny jak Sheriff nie mają czego szukać w Champions League, bo to jest miejsce dla najlepszych drużyn w Europie. Z tym, że historia tego klubu nie jest taka piękna, jak może się fanom futbolu wydawać, ale to już tłumaczył jakiś czas temu w swoim tekście Adrian Mańko [LINK]