Skip to main content

Nikt nie dawał Legii wielkich szans w starciu z Leicester City. Mistrzowie Polski po raz kolejny zaskoczyli w Lidze Europy i pokonali angielski zespół 1:0. Patrząc na tabelę grupy C, można przecierać oczy ze zdumienia. Legia prowadzi z kompletem sześciu punktów.

Który to już raz bohaterem Legii został Mahir Emreli? Azerski napastnik strzelał gole we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie, ma ich już w sumie 10. To on najpierw w doliczonym czasie doprowadził do konkursu rzutów karnych w Superpucharze Polski. Później trafiał w eliminacjach do Ligi Mistrzów, w eliminacjach do Ligi Europy (tam aż trzy na cztery bramki w dwumeczu ze Slavią Praga były jego autorstwa), w Pucharze Polski, Ekstraklasie i teraz w fazie grupowej Ligi Europy. Wczoraj to jego jedyne trafienie w pierwszej połowie dało Legii niespodziewane zwycięstwo z Leicester City.

To też nie tak, że Legia miała jedną jedyną okazję, a Leicester 40 i tylko cud, niczym ze spotkania Celtiku z Barceloną, sprawił, że udało się to spotkanie wygrać. Mistrzowie Polski oddali w sumie 10 strzałów, przy 18 ze strony Leicester. Kilka razy musiał interweniować Kasper Schmeichel. Mahir Emreli w akcji bramkowej popisał się sprytem, bo był już na przegranej pozycji. Wydawało się, że piłkę za chwilę wybije Amartey, ale azerski snajper zastawił go, przepchnął i uderzył lewą nogą w taki sposób, że piłka przeszła jeszcze gdzieś między nogami albo obog nogi Vestergaarda, odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Schmeichel nie miał najmniejszych szans, mógł tylko bezradnie patrzeć.

Z wielkim szczęściem bronił też 20-letni Cezary Miszta. Popełniał czasami błędy przy wyjściach z bramki, ale ostatecznie skończył z czystym kontem. Miał też jedną bardzo ważną interwencję po strzale Vestergaarda z główki. Znów jednak miał szczęście, bo instynktownie odbił piłkę przed siebie, a nie było tam żadnego z graczy Leicester. Był za to Mateusz Wieteska, który błyskawicznie piłkę wybił na rzut rożny. W końcówce Legia wykorzystywała szybkość Kastratiego i miała dwie takie akcje, że powinno tam być śmiało 2:0, ale najpierw nie trafił sam Kastrati, a później doskonałą okazję zmarnował Pekhart.

Spojrzenie na tabelę grupy C i… to nie jest sen. Legia prowadzi z sześcioma punktami po zwycięstwach ze Spartakiem i Leicester, dalej z trzema punktami są Rosjanie, którzy także niespodziewanie przywieźli wczoraj punkty z Neapolu, a na końcu z jednym punktem faworyci grupy – Leicester i Napoli. Teraz Legię czekają dwa trudne starcia z włoskim zespołem, który będzie chciał się odkuć po nieudanym początku. A mecz z Leicester będzie można wspominać po latach, podobnie jak wygraną Lecha z Manchesterem City, Wisły z Barceloną czy remis Legii z Relem Madryt. W końcu "Lisy" to w tej chwili siła numer pięć w angielskiej piłce, zespół w ostatnich sezonach walczący o TOP4, bardziej ustabilizowany niż Tottenham i Arsenal.

Related Articles