Skip to main content

Polscy siatkarze w meczu o trzecie miejsce bez większych problemów pokonali Serbów 3:0 (25:22; 25:16; 25:22). To dziesiąty medal Polaków na mistrzostwach Europy. Tym samym sezon reprezentacyjny kończą w udanym stylu.

Mecz o trzecie miejsce był kolejnym spotkaniem na tym turnieju, w którym spotkali się Polacy z Serbami. W fazie grupowej Biało-Czerwoni pokonali rywali, ale potrzebowali do tego tie-breaka. Serbia, oprócz meczu z nami, przegrała tylko mecz w półfinale z Włochami. Zapowiadał się emocjonujący pojedynek.

– Lepiej skończyć turniej z medalem niż na czwartym miejscu, więc łatwiejszej motywacji nie znajdę – powiedział po meczu ze Słowenią Fabian Drzyzga. Dodatkowo Bartosz Kurek i Aleksander Śliwka podkreślali, że nie ma dla nich znaczenia z kim zagrają, ponieważ obydwie drużyny są w świetnej dyspozycji.

Polacy rozpoczęli w składzie: Kurek, Leon, Drzyzga, Kubiak, Kochanowski, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Wojtaszek (libero). Szybko złapali wiatr w żagle i zdobyli cztery punkty z rzędu (6:3). Bartosz Kurek, w porównaniu do sobotniego półfinału, w tym secie potrafił skończyć atak (7:4). To samo zrobił Kovacević i Serbia nie miała zamiaru odpuścić, doprowadzając do remisu (10:10). Najpierw Kurek, potem Leon, Kochanowski i Drzyzga. Wszyscy psuli zagrywki po kolei, deja vu z półfinału (14:15)? Autowy atak Atanasijevicia pomógł odskoczyć Biało-Czerwonym na dwa oczka (21:19). Sporo było błędów w zagrywkach, ale w decydującym momencie Jakub Kochanowski posłał serwisową bombę i było 23:19. Udało się utrzymać kilkupunktową przewagę i nawet as Lisinaca nie zdenerwował naszych, bo chwilę później Lisinac z zagrywki się pomylił i wygraliśmy 25:22.

Druga partia zaczęła się od wyrównanej rywalizacji (5:4). W nietypowej dla siebie roli znalazł się Fabian Drzyzga, bo musiał… atakować, ale zrobił to lepiej niż niejeden przyjmujący i po takiej akcji było 6:4. Serbowie mieli problemy z przyjęciem i rozegraniem, dzięki temu udało nam się odskoczyć na cztery punkty (9:5). W tej partii w końcu oglądaliśmy, to co lubimy – Polaków grających blokiem (10:5). Jakub Kochanowski szalał na zagrywce i powiększył przewagę do 11:5. Fabian Drzyzga nie chciał być gorszy, również popisał się asem serwisowym i przewaga Polaków wzrosła do siedmiu punktów (13:6). Serbowie kompletnie nie radzili sobie w tej partii, za to Polacy grali jak w transie (18:9). Konsekwentnie, punkt za punktem szli po wygranie kolejnego seta (20:10). Na środku rewelacyjnie spisywał się Piotr Nowakowski i było 22:12. To był najłatwiejszy set w tym meczu i zakończył się bardzo pewnym wynikiem (25:16).

Zdenerwowani Serbowie trzecią partię rozpoczęli od straty trzech punktów (4:1), ale nie zamierzali tak szybko odpuścić i doprowadzili do stanu 4:3. Polacy grali na totalnym luzie, dzięki temu udawała im się gra blokiem, atak ze środka, czyli to czego brakowało w półfinale (9:6). Serbowie z seta na set byli coraz bardziej spięci, popełniali kuriozalne błędy, jak ten przy banalnej i zepsutej zagrywce Kovacevicia (12:8). Ekipa z Bałkanów próbowała jeszcze złapać kontakt, co im się udało po asie Ivovicia (14:13). Na boisko wszedł Mateusz Bieniek i swoimi dwoma świetnymi zagrywki dał nam czteropunktowe prowadzenie (21:17). Przy stanie 23:22 Leon najpierw posłał asa serwisowego, a później taką zagrywkę, która wróciła na nasze pole i turniej zakończył kontrą nasz kapitan – Michał Kubiak.

Kończymy mistrzostwa Europy na trzeciej pozycji, tak samo jak miało to miejsce w 2019 r. Szkoda tego przegranego półfinału, ale może za dwa lata. Jeśli oczywiście nie trafimy po drodze na Słowenię…

Related Articles