Skip to main content

Inter i Real mierzyły się ze sobą w ubiegłej edycji Ligi Mistrzów. Wtedy w obydwu spotkaniach górą byli Królewscy, co miało kluczowe znaczenie dla losów rywalizacji. Real wygrał grupę, a Inter zajął ostatnie miejsce. Dziś na Stadio Giuseppe Meazza w Mediolanie obie ekipy spotkają się ze sobą już w nieco innych realiach. W obu klubach zmienili się trenerzy, a Nerazzurri dodatkowo stracili latem największą gwiazdę.

Grupa B Ligi Mistrzów 2020/21 była dziwna. Real np. dwukrotnie przegrał z Szachtarem i raz potknął się w meczu z Borussią Moenchengladbach, a mimo to zajął 1. miejsce. Decydujące okazały się właśnie mecze z Interem. Wystarczyłoby, aby jeden z tych meczów zakończył się zwycięstwem Nerazzurich, a role by się odwróciły. Inter wygrałby grupę, a Real był ostatni! W Mediolanie sprawę Los Blancos ułatwił Arturo Vidal, który w 33. minucie gry wyleciał z boiska. Jedną z bramek dla Realu zdobył wtedy… były zawodnik Królewskich, Achraf Hakimi, grający w Interze. Był to gol samobójczy. Dziś Hakimiego nie ma już ani w Madrycie, ani w Mediolanie. Wzmocnił PSG.

Co jednak znacznie ważniejsze – w Mediolanie nie ma też Antonio Conte i Romelu Lukaku. Włoski trener nie dogadał się z władzami klubu. Ponoć nie mógł pogodzić się z tym, że jego zespół nie tylko nie będzie wzmocniony, ale trzeba będzie sprzedać kilku piłkarzy, by załatać dziurę budżetową. Jednym z tych, którzy poszli na sprzedaż był właśnie Lukaku, który nieco niespodziewanie powrócił do Chelsea. Sprzedaż Belga pozwoliła Interowi zachować kilku innych kluczowych piłkarzy, takich jak Lautaro Martinez. Obok Argentyńczyka w ataku Interu główną rolę odgrywać ma teraz Edin Dżeko. To może nie ten rozmiar kapelusza co Lukaku, ale wydaje się rozsądnym ruchem ze strony mediolańczyków.

Czy jednak to wystarczy, by powalczyć z wicemistrzem Hiszpanii? Real także zmienił trenera. Zinedine Zidane znów pożegnał się z Santiago Bernabeu – tym razem chyba na dłużej. Ponoć wszyscy lubimy te filmy, które już widzieliśmy. Florentino Perez jest chyba zwolennikiem tej teorii. Postawił na sprawdzonego Carlo Ancelottiego, który prowadził już Real do dużych sukcesów. Nie udało się ściągnąć Kyliana Mbappe, ale powiewem optymizmu są David Alaba i Eduardo Camavinga. Szczególne ważny jest ten pierwszy, bo przecież Real opuścili Sergio Ramos i Raphael Varane – przez wiele sezonów podstawowi stoperzy.

Powiem optymizmu fanom Realu przynoszą też wyniki drużyny w pierwszych kolejkach nowego sezonu. Real ograł Alaves 4:1, Betis 1:0 i Celtę Vigo aż 5:2, a po drodze zremisował 3:3 z Levante. Wyraźnie widać ofensywne usposobienie drużyny, na czym zyskał chociażby Vinicius, który już strzelił cztery bramki. W poprzednich sezonach łącznie uzbierał ich siedem.

Dziś Ancelotti musi radzić sobie bez pięciu ważnych piłkarzy. Od dłuższego czasu kontuzjowani są Toni Kroos i Dani Ceballos. Kontuzja odnowiła się także Ferlandowi Mendy’emu. Po ostatnim ligowym meczu z gry wypadli również Marcelo i Gareth Bale. Pod tym względem sytuacja kadrowa w zespole Simone Inzaghiego wydaje się lepsza, bowiem największym nieobecnym wydaje się być Stefano Sensi. Fanom Interu brakuje też Christiana Eriksena, ale Duńczyk póki co musi zapomnieć o futbolu. Nerazzurri nawet nie zgłosili go do Champions League.

– Martwi mnie to, jak dobrze zorganizowany jest Real Madryt. Już za Zidane'a widzieliśmy wielki zespół, który wygrywał w Hiszpanii i Europie. Ancelotti jest natomiast gwarantem ofensywnej gry i również wspomnianej organizacji – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Inzaghi.

Related Articles