Skip to main content

Po trzech kolejkach Premier League ekipa Arsenalu znalazła się na samym dnie. Drużyna Mikela Artety ośmieszyła się na Etihad Stadium przyjmując od gospodarzy "piątkę". To trzecia porażka z rzędu "Kanonierów" w lidze. Bilans bramkowy wygląda tragicznie i zawstydzająco – 0:9.

Arsenal stracił na Etihad Stadium pięć goli i wylądował na samym dnie tabeli, nawet za słabiutkim Norwich z bilansem 1:10. Gracze gości dobrze wyglądali tylko przez pierwsze pięć minut – dwa razy szarpnęli i to by było na tyle. W pozostałych 85 minutach byli już kompletnie bezradni. Cały apetyt Arsenalu skończył się w momencie, kiedy to Ilkay Gundogan trafił na 1:0. I po co komu napastnik? Można było zapytać. Niemiecki pomocnik zrobił dokładnie to, co w poprzednim sezonie – znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie w polu karnym, wykorzystując świetny timing. Dodatkowo w tej akcji ośmieszył się jeszcze Callum Chambers. Wyskoczył do główki i po prostu źle obliczył tor lotu piłki, która spadła tuż za niego. I właśnie tam już czekał Ilkay Gundogan.

Niewiele później Manchester mógł już sobie dopisać trzy punkty po golu przy komedii pomyłek Arsenalu. Skiksował Cedric Soares i wrzutka imienia Kamila Grosickiego ze Szkocją przeszła w sumie obok trzech zawodników, trafiając do Ferrana Torresa. No to co, nie strzeli sobie z prostej sytuacji? Pewnie, że skorzystał. Przy tej akcji można było zauważyć w powtórce, że Laporte faulował Chambersa. Arbiter musiał uznać, że nie miało to wpływu na gola, bo faul był zupełnie w innej strefie od tej, z której padł gol. Po wprowadzeniu zaostrzonych przepisów w VAR-ze trudno powiedzieć, czy mógł w ogóle w tej sytuacji zareagować. Nawet średnio zorientowany kibic wiedział, że w 12. minucie jest tu już po Arsenalu, bo nie wykazywał żadnych chęci do gry. Manchester próbował ich wciągać, zachęcać do pressingu, ale gracze "Kanonierów" nie mieli na to ochoty. Doszło do tego, że Ederson z nudów zaczął odstawiać jakieś cyrki, podawać im pod nogi, a raz nawet prawie strzelił gola Smith-Rowem.

Wszystko jeszcze bardziej się posypało, kiedy z boiska wyleciał Granit Xhaka. Nie dość, że już wyglądało to fatalnie, to pomocnik Arsenalu, który od lat słynie z różnych idiotycznych akcji – tym razem wszedł z impetem dwiema nogami w Cancelo. Sędzia Atkinson wyciągnął czerwoną kartkę. Było to wykluczenie numer jedenaście w karierze Granita Xhaki. Arsenal mógł tylko bronić się przed większą kompromitacją. Jeszcze w pierwszej połowie bramkę zdobył Gabriel Jesus, w drugiej ładnym strzałem popisał się Rodri, a gości dobił Ferran Torres. Młody Hiszpan został graczem meczu z dwoma trafieniami i jedną asystą. Arsenal oddał w tym meczu jeden strzał na bramkę Edersona i miał 19% posiadania piłki. Zatrważające statystyki. Fani Arsenalu na Etihad ironicznie cieszyli się po jednej z bramek dla City, no bo co tak naprawdę im pozostało?

Related Articles