Pod nieobecność Legii i Rakowa, które odpoczywają i przygotowują się do rewanżowych spotkań IV rundy eliminacji Ligi Europy i Ligi Konferencji, na pierwszy plan w 5. kolejce Ekstraklasy wysuwa się spotkanie Lecha Poznań z Lechią Gdańsk. Nic dziwnego, w końcu zagrają ze sobą lider i wicelider.
W Poznaniu wreszcie pojawiła się nutka optymizmu. Lech rozpoczął rozgrywki przeciętnie, jedynie remisując na swoim boisku z Radomiakiem. Potem były jednak trzy kolejne zwycięstwa i fotel lidera należy do Kolejorza. W dodatku wreszcie sprowadzono zawodnika za większe pieniądze, a mowa tutaj o Adrielu Ba Loui. Iworyjczyk został sprowadzony z Victorii Pilzno za duże jak na polskie realia pieniądze, a dla Lecha wręcz rekordowe. Poszukiwania skrzydłowe zakończyły się więc powodzeniem, chociaż najważniejsze jest to, czy zawodnik wypali w ligowej weryfikacji. Na papierze transfer się broni, ale najważniejsze będą mecze.
Czy nowy nabytek Lecha zobaczymy w akcji już w weekendowym meczu na szczycie? Tego nie wiemy. Trener Maciej Skorża miał mało czasu, by przyjrzeć się nowemu piłkarzowi, a sam Loua miał mało czasu, by nauczyć się taktyki Lecha. Jednak być może mimo wszystko dostanie on swoje minuty. Docelowo ma być przecież czołową postacią, tak Kolejorza, jak i całej ligi.
Póki co jednym z bohaterów początku sezonu w drużynie Skorży jest Jakub Kamiński. Młody skrzydłowy pracuje mocno na zagraniczny transfer, który może zapewnić Lechowi duże pieniądze. Jednak to prawdopodobnie już nie w tym okienku. Kamiński nie zyskał uznania trenera Paulo Sousy, który nie powołał go na wrześniowe mecze reprezentacji, ale jeśli utrzyma formę z ostatnich kolejek, to może liczyć na powołanie w październiku lub listopadzie. Jakby nie patrzeć, konkurencja na flankach reprezentacji nie jest zbyt duża.
Wróćmy do niedzielnego hitu kolejki. Lech podejmuje Lechię, która po czterech meczach ma na koncie dwa remisy i dwa zwycięstwa. Zespół Piotra Stokowca remisował na wyjazdach z Jagiellonią i Śląskiem, a u siebie pokonywał Wisłę Płock i Cracovię. Trzeba przyznać, że to więcej niż solidny start Lechistów.
W ubiegłym sezonie Lech wygrał obydwa mecze z Lechią. W Gdańsku 1:0, w Poznaniu aż 3:0. Czy w niedzielę liderowi znów pójdzie tak gładko? Czy znów w stolicy Wielkopolski zacznie się mówić o mistrzowskich aspiracjach?
Co jeszcze czeka nas w tej okrojonej kolejce? W piątek dwa mecze. Wisła Płock zagra z Zagłębiem Lubin, a Radomiak zmierzy się z Wartą Poznań.
Trzy mecze w sobotę. Pogoń Szczecin będzie chciała się podnieść po porażce z Zagłębiem. Jej rywalem będzie Stal Mielec, która w minionej kolejce zainkasowała pierwszy komplet punktów. O 17:30 zamykająca tabelę Cracovia podejmie Jagiellonię, która do niedawna była współliderem, wraz z Lechem. Białostoczanie przegrali jednak na swoim terenie z Górnikiem Zabrze. Cracovia z kolei jak do tej pory uzbierała tylko punkt, remisując na starcie z Górnikiem Łęczna. Obraz nędzy i rozpaczy… A’propos Łęcznej – o 20:00 w tej miejscowości zobaczymy mecz Górnika z Wisłą Kraków. Beniaminek nie ma zbyt wielu atutów, ale Wisła po obiecującym początku sezonu, teraz przegrała dwa kolejne mecze. Optymizm fanów Białej Gwiazdy, wynikający z udanego lata (wzmocnienia piłkarskie, nowy trener, nowe osoby w pionie sportowym) jakby przygasł. Na Lubelszczyźnie może się jednak nieco odrodzić.
W niedzielę poza szlagierowym meczem Lecha z Lechią obejrzymy także konfrontację Piasta Gliwice ze Śląskiem Wrocław. Dwie więcej niż solidne ekipy, więc i mecz powinien być co najmniej solidny. Początek o 15:00.
Na poniedziałek tym razem nie został zaplanowany ani jeden mecz.