Piłkarze Marka Papszuna pokonali Legię w konkursie rzutów karnych. Mahir Emreli doprowadził do wyrównania 1:1 w doliczonym czasie, ale formuła superpucharu jest taka, że od razu przechodzimy do rzutów karnych. Legia zmarnowała dwa, a Raków tylko jednego i zdobył drugie w historii
Dla Legii Superpuchar Polski jest objęty jakąś klątwą. Zawodnicy z Łazienkowskiej przegrali w walce o to trofeum już po raz ósmy z rzędu. 2012, 2014, 2015, 2016, 2017, 2018, 2021 i 2021 to kolejne porażki Legii Warszawa. 2012 – porażka ze Śląskiem Wrocław w rzutach karnych, 2014 – niespodziewana przegrana z Zawiszą Bydgoszcz, kiedy to Wahan Geworgian wpakował gola na 3:2 w doliczonym czasie, 2015 i 2016 – dwa bolesne ciosy od Lecha Poznań, najpierw 1:3, a rok później 1:4, 2017 – kolejny konkurs jedenastek i tym razem lepsza była Arka Gdynia, 2018 – nieudany rewanż na Arce, tym razem zespół z Pomorza był lepszy w 90 minutach, choć przegrywał 0:1, a później 1:2, 2020, 2021 – dwie kolejne przegrane w konkursie jedenastek, z Cracovią, a teraz z Rakowem. No klątwa, bo jak inaczej to wyjaśnić?
Raków Częstochowa zaczął to spotkanie bardzo dobrze. W pierwszej połowie to podopieczni Papszuna byli zespołem dominującym i potwierdzili to golem Frana Tudora. To Legioniści mogli mówić o sporym szczęściu, że schodzili do szatni tylko z wynikiem 0:1, ponieważ dogodne okazje mieli chociażby Cebula czy Tijanić. Druga połowa była już zupełnie inna i to Legia ruszyła, żeby odrobić stratę. W 50. minucie Rafael Lopes przymierzył technicznym strzałem, ale trafił w poprzeczkę. To piłkarze Michniewicza przebywali raczej na połowie przeciwników, ale wyrównał dopiero w trzeciej minucie doliczonego czasu Mahir Emreli, który w Legii robi ostatnio furorę.
Była jeszcze jedna kontrowersyjna sytuacja, w której to Ivi Lopez pokonał Cezarego Misztę. Najpierw Musiolik odebrał piłkę Wietesce, a później dograł ją właśnie do Iviego i było 2:0. 29-letni Damian Sylwestrzak tego gola uznał, ale później z wielkimi pretensjami podbiegł do niego Mateusz Wieteska, który w tej sytuacji był trzymany za koszulkę. Sylwestrzak sporo czasu spędził przy monitorze, widać było też, że konsultuje tę akcję z wozem i ostatecznie uznał, że bramka uznana nie zostanie właśnie przez to, że Wieteska był przez Musiolika delikatnie przytrzymywany. W interpretacji nie pomógł trochę naciągany upadek obrońcy Legii, ale to była sytuacja, którą arbiter różnie mógł zinterpretować.
Zasady Superpucharu są takie, że jeśli po 90 minutach mamy remis, to nie gramy bez sensu żadnej dogrywki, tylko od razu przechodzimy do tego, co kibice lubią najbardziej, czyli konkursu rzutów karnych. Tam w drużynie Legii pomylili się Bartosz Kapustka oraz Mahir Emreli. Ten drugi zresztą na koniec zalał się łzami, wyraźnie nie wiedząc, że nie mógł nic zrobić, bo przecież nad Legią… ciąży klątwa! Miszta obronił jeszcze strzał Arsenicia, dając nadzieję Legionistom, ale potrzebne były dwie pomyłki Rakowa, a później już Jakub Arak oraz Milan Rundić się nie pomylili.
Raków pisze kolejną historię w swojej księdze, dokładając drugi puchar – po Pucharze Polski z zeszłego sezonu. Drużyna z Częstochowy przez lata żyła legendą sezonu 1966/67, gdzie dotarli do finału Pucharu Polski, przegrywając z Wisłą. To się zmieniło po przyjściu Marka Papszuna i mądrym zarządzaniu. Wicemistrzostwo Polski, Puchar Polski, awans do Ligi Konferencji, a teraz Superpuchar. Z wielką sympatią patrzymy na kolejne kroki stawiane przez Raków. Kolejnym będzie pojedynek w europejskich pucharach z litewskim FK Suduva.