Skip to main content

W najnudniejszym spotkaniu 1/8 finału spośród wszystkich – Anglicy pokonali Niemców 2:0. Gareth Southgate wystawił skład bardzo mocno defensywny, ale jego decyzje się obroniły, bo właśnie tym minimalizmem pokonał Niemców.

Gdzie jest Sancho, Foden, Grealish? Czemu nie ma w składzie Masona Mounta? Tak pomyślał pewnie przeciętny fan reprezentacji Anglii. Gareth Southgate swoje najmocniejsze ogniwa posadził na ławie i ryzykował zebraniem olbrzymiej krytyki w mediach, jeśli ten plan by się nie powiódł. Okazało się, że wyszło na jego. Chciał przede wszystkim zneutralizować silne strony Niemców i wystawił piątkę obrońców (z wahadłami) oraz dwóch defensywnych pomocników. I wszystkich tych graczy należy wyróżnić. Taki Kalvin Phillips, niespodziewany bohater Euro, wg statystyk Squawki odzyskał w tym meczu piłkę 11 razy. W trójce stoperów po prawej stronie dodał Kyle'a Walkera, żeby zastopować szalejącego na lewym wahadle Gosensa i to się Anglikom udało. Niemcy tamtą stroną nie pograli.

Nie było to porywające widowisko. Dopiero w 70. minucie Southgate dokonał pierwszej zmiany, wprowadzając na boisko Jacka Grealisha. Gracz Aston Villi dodał trochę wigoru i kreatywności z przodu i ćwierćfinał może zacząć już w podstawowym składzie. Anglicy raczej ustawili się tak, żeby w opowiednim momencie uderzyć. Praktycznie w ogóle nie było na boisku Harry'ego Kane'a. Dopiero później mocno sfrustrowany zaczął cofać się po piłkę. Kapitan reprezentacji Anglii schodził głównie do lewej strony boiska, żeby w ogóle poczuć, czy jest dobrze napompowana. W całym meczu dotknął ją tylko 29 razy, ale i on się wreszcie przełamał. Ten jeden kontakt to jego pierwszy gol na tym turnieju. Harry Kane wykorzystał podanie Jacka Grealisha i w 86. minucie wcisnął ostatecznie guzik z napisem "awans".

Raheem Sterling bywa irytujący, holuje piłkę, zwalnia tempo gry, ale przynajmniej cechuje go odwaga, żeby próbować jakichś akcji ofensywnych. W tym meczu był przecież jednym z ledwie trzech ofensywnych graczy angielskich na boisku, oprócz Bukayo Saki i Harry'ego Kane'a, a gdyby się uprzeć, to można i Sakę zaliczyć do pół-defensywnych, bo zdarzało się, że u Mikela Artety grywał na prawym wahadle. Sterling zdobył swoją trzecią bramkę na tym turnieju po podaniu świetnego w tym meczu Luke'a Shawa. Dla zawodnika United wyraźnie nie ma znaczenia, czy gra w czwórce, czy w piątce obrońców. Jest po prostu w formie i od razu to widać. Asystował przy golu na 1:0 i napędził akcję przy bramce na 2:0. Najlepszym graczem spotkania został jednak Harry Maguire, który postawił w defensywie ścianę.

Owszem, Anglicy mogli stracić bramkę, ale akcje rywali możemy policzyć na palcach jednej ręki. Były strzały Timo Wernera i Kaia Havertza, po których kunsztem musiał pokazywać się Jordan Pickford. Była też sytuacja "stworzona" Niemcom przez stratę Sterlinga, gdzie po pudle Mullera aż uklęknął razem z Niemcem. Gracz Bayernu załamany, że nie trafił, a gracz City z olbrzymią ulgą, że nie zmarnował wcześniejszego gola na 1:0. Krytykowany wcześniej bramkarz Evertonu i krytykowany wcześniej Sterling to na pewno dwaj bohaterowie reprezentacji Anglii. Cztery mecze i cztery czyste konta Anglików. Teraz mecz z Ukrainą, a jeśli wygrają, to półfinał z kimś z dwójki Dania/Czechy. Drabinka do finału jest co najmniej zachęcająca. Football is coming home?

Related Articles