Skip to main content

Takiego organizacyjnego bałaganu przed startem wielkiej imprezy piłkarskiej nie było już bardzo dawno. Nad Copa America zawisło jakieś fatum i co chwila turniej stawał pod mniejszym lub większym znakiem zapytania. Ostatecznie – odpukać – wygląda na to, że przeciwności losy uda się pokonać, a w niedzielę rozpocznie się walka o tytuł najlepszej drużyny strefy CONMEBOL. Tytułu bronią gospodarze, czyli Brazylijczycy.

Nie sposób jednak nie przypomnieć wszystkich perturbacji. Docelowo w turnieju zagrać miało 12 drużyn – 10 prawowitych członków strefy Ameryki Płd. oraz dwie zaproszone drużyny ze strefy Azjatyckiej. „Goście” na Copa America to bowiem żadne novum. W tym roku miały to być reprezentacje Australii i Kataru. Jednak nawarstwienie się terminów eliminacji MŚ z Copa America spowodowało, że te dwie reprezentacje nie mogły skorzystać z zaproszenia. Na pokładzie zostało 10 zespołów, podzielonych na dwie grupy. Nikt nie przypuszczał wtedy, że problemy dopiero się zaczynają.

Organizatorami Copy miały być dwa kraje – po raz pierwszy w historii. Przywilej ten otrzymały Kolumbia i Argentyna. Problem w tym, że na około miesiąc przed planowanym początkiem turnieju zaczęło się pasmo nieszczęść. W Kolumbii trwają gorące protesty społeczeństwa przeciwko podwyżkom cen i ze względu na napiętą sytuację Kolumbia straciła prawo organizowania mistrzostw. To nie koniec – gdy wydawało się, że cała impreza należeć będzie do Argentyny, okazało się, że sytuacja epidemiczna w tym kraju jest fatalna i również w tym państwie piłkarze nie zagrają! Oczywistym kierunkiem zastępczym była Brazylia. Ale to nie koniec „dymów”.

Brazylia „za pięć dwunasta” przejęła turniej, choć epidemia w Kraju Kawy szaleje nie słabiej niż w Argentynie. W efekcie piłkarze Canarinhos stwierdzili, że oni w tym turnieju nie chcą brać udziału. Trybuny będą puste, a ryzyko zarażenia się wirusem spore. Ponoć Brazylijczycy nie tylko mieli zamiar ogłosić, że nie zagrają w Copa America 2021, ale namawiali także do tego inne reprezentacje. Ostatecznie mediacje z zawodnikami, które trwały około tygodnia, przyniosły skutek. Brazylia zagra, choć wątpliwe, by piłkarze nagle przekonali się do racji władz. Raczej zostali przymuszeni. Jarosław Gowin głosuje, ale się nie cieszy, a Canarinhos zagrają, choć nie będą się cieszyć.

Poważne wątpliwości co do rozgrywania meczów Copy w Brazylii miał również m.in. burmistrz Rio de Janeiro, który powiedział, że nikt nie konsultował z nim tej decyzji i jeśli sytuacja epidemiczna się nie poprawi, to on nie zgodzi się na mecze w jego mieście. Czy sytuacja się poprawia? Raczej nieznacznie. Wczoraj w Brazylii odnotowano ponad 82 tys. nowych przypadków zarażenia Covid-19. Dla porównania – w Argentynie „tylko” 27 tys. W Polsce zaledwie 378…

Jest jednak jeszcze aspekt sportowy. I tutaj za faworyta trzeba uznać drużynę gospodarzy. Tite powołał praktycznie najsilniejszą kadrę. Obecne są największe gwiazdy – Neymar, Firmino, Jesus, Alisson, Ederson, Marquinhos, Thiago Silva, Casemiro, Fred, Fabinho itd. Paczka, której trzeba się obawiać. W grupie Brazylijczycy zagrają z Kolumbią, Wenezuelą, Ekwadorem i Peru.

Więcej emocji powinniśmy mieć w grupie A, w której zobaczymy Argentynę, Chile, Urugwaj, Paragwaj i Boliwię. Argentyńczycy to obok Brazylii główny kandydat do złota. Leo Messi w swojej karierze nie ma jeszcze złotego medalu z dorosłą reprezentacją Argentyny. W Copa America grał już w finałach, ale zawsze je przegrywał – dwukrotnie z Chile (2015, 2016). Dwa lata temu Chile także było rywalem Argentyny w ostatnim meczu, ale tym razem było to starcie o brąz. Argentyna wygrała, a Messi dostał kuriozalną czerwoną kartkę za nic. Atutem Argentyńczyków znów powinna być przede wszystkim ofensywa, gdzie obok Messiego zobaczymy zapewne Lautaro Martineza, Sergio Aguero, Angela Di Marię czy Angela Correę. Problemem zespołu Lionela Scaloniego wydaje się być dużo słabsza defensywa i mało ekskluzywna druga linia.

Największych gwiazd nie zabraknie także w zespole Urugwaju – o sile ataku decydować będą znów Edinson Cavani i Luis Suarez. Obaj mają za sobą udany sezon w nowych klubach. W mocno zaawansowanej wiekowo kadrze Chile znajdziemy Alexisa Sancheza, Arturo Vidala, Gary’ego Medela czy Claudio Bravo.

Jeśli więc żadne dodatkowe perturbacje organizacyjne nie storpeduję Copy, szykuje się całkiem fajny turniej i zarywanie nocek. Pierwsza okazja już w niedzielę. Na początek o 23:00 Brazylia podejmie Wenezuelę. Pierwszy szlagier dzień później, kiedy Argentyna zmierzy się z Chile. Finał zaplanowany jest na 10 lipca, dzień przed finałem Euro.

Related Articles