To był wyjątkowy finał Ligi Europy. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były 22 rzuty karne. Do ostatniej serii musieli podchodzić bramkarze. Geronimo Rulli trafił, a David De Gea się pomylił.
To był finał pod wieloma względami wyjątkowy. Po pierwsze, bo to "odroczony" w czasie mecz finałowy, który miał się odbyć w Polsce już w 2020 roku, ale plany pokrzyżował wirus. Po drugie, bo wreszcie miło było zobaczyć spotkanie o dużą stawkę z kibicami. Po trzecie, bo 21 rzutów karnych z rzędu zostało wykonanych poprawnie, a niektóre z nich po prostu perfekcyjnie. Tym, który się pomylił był ostatni – David De Gea. Gdyby strzelił, to zaczynalibyśmy kolejną serię od początku. A po czwarte, bo znów wygrał Unai Emery.
To Manchester United zaczął ten mecz z większą werwą, ale prowadzenie objął Villarreal. W takim meczu trzeba mieć dopracowane stałe fragmenty gry i Hiszpanie omal nie zaskoczyli przeciwnika po jednym z rzutów rożnych, kiedy akcję zamykał Trigueros. Kilkanaście minut później rzut wolny wykonywany przez Daniego Parejo znów trafił idealnie na stopę kolegi z zespołu, a Gerard Moreno takiej okazji nie zaprzepaścił. Villarreal objął prowadzenie w 29. minucie i w dalszej części meczu dał się zepchnąć do defensywy, momentami nieco za mocno.
"Czerwone Diabły" wyrównały po bramce Edinsona Cavaniego w 55. minucie. Ruszył prawdziwy napór na bramkę Rulliego, choć trzeba przyznać, że strzałów celnych wcale nie było dużo – w sumie zaledwie trzy. Jednak tylko Marcus Rashford wie, jakim cudem w swojej doskonałej sytuacji nie trafił nawet w bramkę… W drugiej połowie Manchester United przeważał, częściej przeprowadzał akcje na połowie przeciwników, a w środku pola szalał Scott McTominay. To był mecz, w którym widzieliśmy dużą niecelność podań, a Szkot był wszędzie i tylko na takie akcje czyhał. W całym spotkaniu odzyskał aż 15 piłek. Odbierał, rozgrywał i strzelał. To najlepszy zawodnik tego spotkania, pomimo tego, że Manchester przegrał.
W drugiej połowie Emery dokonał pięciu zmian, a Solskjaer żadnej. Przełożyło się to na intensywność gry w dogrywce. Tam to Villarreal napierał, a niektórzy zawodnicy United ganiali z jęzorami na brodach. Udało im się dotrwać do rzutów karnych, a tam już zadziało się coś takiego, co po latach będziemy niezwykle wspominać. 21 zawodników z rzędu wykorzystało swojego karnego, wykorzystał go też Geronimo Rulli, a później obronił strzał Davida De Gei. Konkurs jedenastek pewnie skończyłby się wcześniej, ale mokra piłka kilka razy prześlizgnęła się po rękach obu golkiperów. To czwarty tryumf Emery'ego w Lidze Europy, a na pytanie, jakim cudem wygrał już czwarty raz, odpowiedział: – Po prostu przeanalizowaliśmy 17 spotkań Manchesteru United.