Z angielską elitą pożegnały się w tym sezonie zespoły Sheffield, West Bromwich i Fulham. W ich miejsce awansowały już Norwich i Watford. Czy do tego grona dołączy dziś około 18:00 walijskie Swansea czy londyńskie Brentford? Łabędzie dobrze znają smak gry w elicie, podczas gdy dla Pszczółek byłby to debiut na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Pora na finał baraży!
Finał oczywiście rozegrany zostanie na Wembley, a początek już o 16:00, zatem fani mogą go potraktować jako niezłą przystawkę przed finałem Ligi Mistrzów. Prestiż tych dwóch meczów jest nieco inny, ale stawka finansowa być może nawet większa w przypadku rywalizacji o Premier League. Awans do angielskiej ekstraklasy wiąże się przecież z ogromnymi „fruktami”, choćby z tytułu praw telewizyjnych. Jest to zatem mecz o naprawdę grube miliony.
Brentford nie chce powtórzyć scenariusza sprzed roku. The Bees zajęli wtedy, tak jak w tym sezonie, 3. miejsce w Championship i dotarli do finału baraży. W decydującym meczu lepszy okazał się inny londyński klub – Fulham. Czy i dziś Brentford obejdzie się smakiem? A może wreszcie starania kreatywnych działaczy z Matthew Benhamem na czele znajdą szczęśliwy nomen omen finał?
Pszczółki to bowiem bardzo ciekawy projekt, o którym w Anglii mówi się od kilku lat. Benham zasłynął tym, że zbił fortunę ogrywając „buków”. Aby lepiej zrozumieć futbol, skonstruował modele statystyczne, które pozwoliły mu na wykorzystanie błędów w kursach bukmacherskich. Analityczny umysł pomaga mu także w prowadzeniu klubu. Benham poznał Rasmusa Ankersena, duńskiego autora książek o umiejętności zwyciężania. Gdy zrozumiał jego podejście do futbolu, od razu zaproponował mu funkcję prezesa w FC Midtjylland, klubie, który kupił w 2014 roku. Zarówno Midtjylland, jak i Brentford, prowadzone przez duńskiego menadżera Thomasa Franka, opierają się na czymś, co można by określić mianem „moneyball”. Sam prezes nie lubi tego porównania. Benham zapewnia bowiem, że nie ma obsesji na punkcie liczb i statystyk. Są one, jego zdaniem, tylko częścią czegoś znacznie większego.
Niesztampowe metody działania Benhama obrazuje najlepiej to, że w 2016 roku zamknął klubową akademię Brentford. Uznał, że i tak nie jest w stanie konkurować z topowymi klubami, które podbierały mu największe talenty. W odpowiedzi postanowił zbudować drużynę rezerw w oparciu o młodych piłkarzy, których „wypluły” akademie gigantów – Chelsea, Arsenalu, Tottenhamu itd. Gra w Brentford miała być ich drugą szansą.
Historia Brentford i niezwykłego podejścia tego klubu do futbolu to zresztą materiał na osobną opowieść. Faktem jest, że dziś The Bees stają przed wielką okazją, by wprowadzić swoją filozofię na salony. A znając życie wielkie pieniądze, które przypłyną do klubu wraz z awansem, zostaną spożytkowane rozsądnie, w oparciu o szereg analiz i statystyk. Tak tutaj dokonuje się transferów i tak ocenia pracę trenera – pryzmat ligowych wyników nie decyduje o tym, czy szkoleniowiec powinien pozostać na stanowisku czy jednak trzeba szukać kogoś nowego.
Awans może być piękną klamrą. To w tym sezonie Pszczoły wyniosły się z Griffin Park, gdzie grały przez 116 lat. Wybudowany został nowy stadion – Brentford Community Stadium, który pomieści 17 tys. fanów i jest skrojony pod potrzeby lokalnej społeczności.
W tym wszystkim jest jednak także Swansea, a klub rodem z Walii nie ma zamiaru rezygnować ze swoich marzeń. W sezonie 2017/18 Łabędzie opuściły Premier League i przez kolejne dwa sezony bezskutecznie próbowały do niej powrócić. W pierwszym sezonie po spadku Swansea zajęła 10. miejsce w Championship. Rok temu było ciut lepiej – 6. miejsce dało baraże, ale w półfinale lepsze okazało się… Brentford! Notabene przebieg półfinałów łudząco przypominał tegoroczny dwumecz Brentford z Bournemouth. W pierwszym meczu 1:0 wygrała ekipa z Walii, ale w rewanżu to Brentford zwyciężyło 3:1. W tym sezonie Swansea w półfinale uporała się z Barnsley. Na Oakwell goście wygrali 1:0, a w rewanżu na Liberty Stadium padł remis 1:1. Barnsley bezskutecznie poszukiwało kolejnego gola, na wagę dogrywki.
Kto załapie się na ostatni bilet do Premier League 2021/22? Za faworyta uchodzą londyńczycy, a kandydatem na gwiazdę angielskiej ekstraklasy jest Ivan Toney, który w tym sezonie na zapleczu strzelił 31 goli i dołożył 10 asyst. W bramkach zdystansował nawet Temu Pukkiego z mistrzowskiego Norwich.