Trwa walka o wicemistrzostwo Polski, o miejsce w europejskich pucharach, a także o utrzymanie w lidze. Na szczęście końcówka sezonu nie jest zupełnie bezbarwna, więc 29. kolejka zapowiada się dość interesująco. To także ostatnia kolejka rozgrywana przy pustych trybunach. Mamy nadzieję, że ostatnia na dobre.
Wszystko rozpocznie się w piątek o 18:00 w Zabrzu, gdzie Górnik zagra z Jagiellonią. To akurat mecz o typową pietruszkę. Zabrzanie ostatnio głównie przegrywają i stoczyli się na 11. miejsce, choć przed startem rundy wiosennej byli jednym z kandydatów do podium. Jaga też zalicza sezon do zapomnienia, a na ten moment ma oczko więcej niż Górnik. Cóż, nie zdziwimy się, jeśli nawet zagorzali fani Ekstraklasy wybiorą o tej porze ciekawsze propozycje w TV. Na przykład kolejny odcinek „Klanu”.
Więcej zaoferuje nam na pewno piątkowy mecz nr 2 – Zagłębie Lubin zmierzy się z Pogonią Szczecin. Lubinianie po dwóch kolejnych remisach nie są w najlepszym położeniu w walce o 4. lokatę, ale Lechia ma tylko punkt więcej, a Piast tylko dwa. Wciąż wszystko jest możliwe. Kluczowe jest jednak pokonanie Pogoni, która gra jeszcze o srebrne medale sezonu. Jeśli przegra, może stracić na nie szanse już w ten weekend. Jeśli wygra, sprawa na pewno rozstrzygnie się za tydzień w bezpośrednim meczu z Rakowem. Obie strony mają o co grać, zatem na spotkanie Miedziowych z Portowcami można zaprosić bez zawahania.
W sobotę o 15:00 Podbeskidzie zagra z Wisłą Płock i dla Górali jest to mecz o życie. Wygrana pozwoli im realnie marzyć o utrzymaniu. Stal Mielec ma trzy punkty więcej, ale korzystniejszy bilans meczów bezpośrednich w tej dwójce ma Podbeskidzie (porażka 1:2 na wyjeździe, zwycięstwo 1:0 u siebie). Oznacza to, że jeśli Podbeskidzie zdobędzie trzy oczka, wskoczy na bezpieczne miejsce i czekać będzie na odpowiedź Stali, która zagra w tej kolejce z Legią!
W drugim sobotnim meczu Lechia Gdańsk podejmie Cracovię. Gdańszczanie po słabszej serii, ostatnio wreszcie wygrali. Trzy punkty przywiezione z Płocka utrzymują Lechię w grze o 4. miejsce i kwalifikacje Ligi Konferencji. Cracovia nie przegrała od czterech kolejek i spokojnie może myśleć już o przyszłym sezonie. Czy nadal z Michałem Probierzem u sterów? Tego nie wiadomo, ale widmo spadku zostało z ul. Kałuży nomen omen wykurzone.
Na koniec mecz dwóch firm, dla których ten sezon mógłby się skończyć już z dwa miesiące temu – mowa o Wiśle Kraków i Lechu Poznań. Ostatnie tygodnie to dla Białej Gwiazdy i Kolejorza ciąg upokorzeń. Różnica jest tylko taka, że Wisła nie miała tak dużych aspiracji, a najważniejsze było utrzymanie się w lidze. Lech marzył o mistrzostwie, a gdy stracił zbyt wiele punktów, ciągle chciał walczyć o europejskie puchary. Finał jest taki, że ekipa z Poznania zajmuje 10. miejsce, a w sobotę Wisła Kraków może mieć tyle samo punktów – o ile oczywiście krakowianie wykorzystają atut własnego boiska.
Co nas czeka w niedzielę? Na początek mecz Warty Poznań ze Śląskiem Wrocław (15:00). Warta po remisie z Pogonią straciła 4. miejsce w tabeli, ale beniaminek nadal pozostaje z realnymi szansami na TOP 4. Śląsk ma punkt więcej, więc także nie można jeszcze skazywać wrocławian na niepowodzenie. Rzecz jasna to mecz z cyklu tych, w których remis nie satysfakcjonuje nikogo i jest równoznaczny porażce. W tabeli do przeskoczenia są ekipy Zagłębia, Lechii i Piasta, więc nie ma już miejsca na potknięcia.
Stal Mielec na swoim terenie zmierzy się z Legią – ten mecz rozpocznie się o 17:30. Mielczanie będą już świadomi swojej sytuacji. Jeśli Podbeskidzie wygra z Wisłą Płock, potrzebne będą punkty. Jeśli Górale nie wygrają, Stal będzie bardzo blisko utrzymania, bo trzeba pamiętać, że w ostatniej serii gier to Podbeskidzie zmierzy się z Legią. Drużyna Czesława Michniewicza ostatnie kolejki może potraktować ulgowo, ale na pewno Michniewicz będzie chciał odegrać się na obu beniaminkach, które zdołały pokonać jego drużynę w pierwszej rundzie sezonu.
Na poniedziałek zostaje nam hit tej kolejki – mecz wicelidera i zdobywcy Pucharu Polski, czyli Rakowa Częstochowa, z Piastem Gliwice, który obecnie zajmuje 4. miejsce. Gliwiczanie po raz trzeci z rzędu mogą awansować do europejskich pucharów, co byłoby potwierdzeniem wielkiej klasy trenera Waldemara Fornalika. Pamiętajmy, że ten sezon Piastunki rozpoczęły fatalnie, długo zajmując ostatnie miejsce w tabeli. Gdyby nie ten falstart, dziś Piast w najgorszym razie walczyłby o wicemistrzostwo. Liczymy na kawałek dobrej piłki, a że jedni i drudzy mają jeszcze swoje cele do zrealizowania, to o poziom waleczności możemy być spokojni. Jesienią w Gliwicach było 0:0.